Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Precz z komuną! Wyjątkowo dzisiaj ...bardziej sentymentalnie

Przemysław Miśkiewicz
W ostatnia niedzielę skończyłem 60 lat. To dla mnie bardzo dziwne bo przecież niedawno….Byliśmy młodzi i trochę studiując i imprezując, walczyliśmy z komuną. Rozmawialiśmy o historii, o polskich zwycięstwach i porażkach, knuliśmy, chodziliśmy na zadymy i przede wszystkim nieśliśmy wolne słowo czyli bibułę . Mieliśmy to szczęście, że będąc w sztafecie pokoleń, trafiliśmy na swój czas i odnieśliśmy sukces.

Obaliliśmy komunizm i w wieku 27 lat znalazłem się w wolnej Polsce. Razem z moim przyjacielem Marianem Majcherem założyliśmy pierwszą, prywatną księgarnię w Katowicach "Wolne Słowo", która została na dekadę naszą żywicielką. Pracowało z nami dwóch kumpli, również z podziemia, którzy obecnie są właścicielami, obecnie ostatniej prywatnej księgarni w naszym mieście. Trochę było to przedłużenie podziemia bo robiliśmy praktycznie to samo co w latach 80., jeżdżąc po Polsce za książkami. Żadnego badziewia o czerwonym zabarwieniu nigdy nie sprzedawaliśmy.
Żyłem w przekonaniu, że w sejmie są nasi przedstawiciele i oni wiedzą lepiej
Ja jedynie muszę głosować- oczywiście na ludzi z dawnej Solidarności. I tak najpierw SLD wygrało wybory w 1993, a potem…. Pamiętam jak początkiem grudnia 1995 szedłem z kumplem z podziemnego NZS. Na Stawowej smętnie ktoś grał na saksofonie. To było dzień po zwycięstwie Kwaśniewskiego. Czułem się ohydnie, nie rozumiałem tego. Ten komunistyczny aparatczyk, który bredził o wychowywaniu się na paryskiej "Kulturze", został prezydentem? Przecież nie moim - dla mnie to było nie do przyjęcia. Kilka miesięcy później powstał w Katowicach oddział Ligi Republikańskiej, a ja zostałem przewodniczącym. Miałem niespełna dwuletnią córkę- Karolinę, od dziesięciu lat żonę Dorotę i moje życie wróciło na tory z lat 80. Niedługo urodził się Tadzik, ale ja miałem mało czasu na bywanie w domu. Było nas w Lidze ponad 30 osób, oprócz nas „starych” ponad 30-letnich, kilkunastu młodych. Goniliśmy się z czerwonymi, czasami nas przymknęli na parę godzin, były kolegia, ale przede wszystkim była adrenalina i poczucie, że robimy coś sensownego. Potem wygrane przez AWS wybory. Założyliśmy Stowarzyszenie Pokolenie, które było „czapką” dla Ligi, a praktycznie było z nią tożsame. Zawsze byłem starszy o kilkanaście lat od moich młodych przyjaciół, w czasie jak miałem 35 lat, oni mieli 22-24. I jak się można spodziewać zostało tak do dzisiaj, jednakże dziwi, że Oni są teraz o kilkanaście lat starsi niż ja wtedy. Czułem się, jakbym przeżywał drugą młodość. Wiedziałem, że robię rzeczy ważne i to jest mój wkład w budowanie wolnej, antykomunistycznej Polski. Wtedy dopiero zrozumiałem, że można budować, a nie jak dotychczas - burzyć. Nadal realizowaliśmy to samo hasło: Precz z komuną. To nadawało życiu sens. I tak jest do dzisiaj. Miałem wtedy 40 lat.

Pokolenie stało się dla mnie całym życiem
Zostawiłem księgarnię i jeszcze w XX wieku zacząłem pracę w Stowarzyszeniu, niedługo potem zostałem przewodniczącym. W trudnej atmosferze, przełomu tysiącleci, chcieliśmy zadbać o pamięć historyczną. AWS się kompromitował i był rozgrywany przez różne siły. Nas czynny udział w polityce nie interesował, chcieliśmy przywracać pamięć o wydarzeniach, w których niektórzy z nas brali udział, o Solidarności i NZS-ie. Robiliśmy imprezy na kolejne rocznice, wydawaliśmy albumy i realizowaliśmy projekty badawcze. To może nic wielkiego i tak ekscytującego jak wcześniej, ale tu też dopadła mnie przygoda życia- jak mi się wtedy wydawało, najważniejsza. Ogromne wyzwanie- Encyklopedia Solidarności. Razem z IPN, przeprowadziliśmy w ciągu kilku lat ogromny projekt badawczy. Stowarzyszenie zarządzało kilkuset osobami w całej Polsce, a ja, synek, który nigdy nie skończył studiów, a nawet nie wyszedł poza drugi rok prawa, zostałem szefem projektu.
Dopóki żył Janusz Kurtyka jakoś to szło, niestety po Smoleńsku każdą złotówkę trzeba było wydzierać z różnych instytucji. Widziałem wyraźnie, że mimo wagi projektu, mało kto był nim zainteresowany. Jednak udało się- do dziś wyszły cztery tomy, które nazwałem papierowym pomnikiem, papierowej rewolucji. Przecież bibuła była najważniejszym orężem podziemia.

Nie przeocz

Kiedy obchodziłem pięćdziesiątkę...
...kolega z Warszawy, ze zdziwieniem stwierdził, że u nich nie byłoby możliwe żeby szef PiS-u i szef Platformy w województwie stali obok siebie śpiewając razem z innymi „Wojenko, wojenko”. Wśród ludzi związanych z Pokoleniem to było możliwe- teraz już nie jest, ale to znak czasu, wielka szkoda.

W grudniu 2013 wracałem od mojej Mamy z Częstochowy. Przechodziłem koło Skarbka, kiedy zadzwonił do mnie Jacek: jedziemy na Majdan? Odpowiedź mogła być tylko jedna. W Kijowie był potworny mróz, minus 27 stopni. Był wczesny ranek kiedy weszliśmy na Majdan. Dogasały ogniska, gdzieniegdzie pojawiali się przed namiotami ludzie, na scenie kilku duchownych, różnych wyznań, odprawiało nabożeństwo. Wszystko wydawało się nierealne, jakbym znalazł się w baśniowym świecie. Wtedy nie wiedziałem, że znowu odmieniam moje życie, że to kolejna przygoda, która po kilku miesiącach mało nie zakończy się zejściem z tego świata.
Ale póki co, po dwóch dniach wyjeżdżaliśmy, a ja już się w Majdanie zakochałem. Zobaczyłem coś, co w tym czasie w Polsce, rządzonej przez zwolenników ciepłej wody w kranie, było niespotykane. Tam byli zwykli ludzie, którzy poczuli się wolni i którzy częstokroć, za wolność, za niedługo oddawali życie. W dniu kiedy uciekł Janukowycz byłem w Essen na zaproszenie klubu GP. Ominęły mnie najważniejsze wydarzenia, kiedy Majdan został rozstrzelany. Zadzwoniłem do Andrzeja- sotnika z Majdanu, żeby mu pogratulować, przerwał mi mówiąc: nie mów wygraliście, wygraliśmy razem. Niestety za słowami nie poszły czyny i Polska nie skonsumowała zwycięstwa razem z Ukrainą. A zresztą czy było jakieś zwycięstwo?
Następnego dnia po powrocie z Niemiec pojechałem znów do Kijowa
Podczas poprzedniego pobytu byłem na ślubie- tam poznałem Jaceniuka – późniejszego premiera, teraz były pogrzeby zabitych. Jak to w życiu- raz radość, raz smutek- tylko komu i po co były te śmierci? Do dziś nie wiadomo. Jednakże było zwycięstwo- spotkania i radość, że teraz będzie już tylko lepiej. Mocna impreza z sotnikami, podziękowania dla Polaków, dla nas. Okazało się, że to były jedyne podziękowania. Po powrocie, zobaczyłem w telewizji coś, co mnie wmurowało- rosyjska Duma zobowiązała prezydenta do zajęcia Krymu. To było zupełnie irracjonalne. Dzień wcześniej wyjeżdżałem z Kijowa, a teraz okazało się, że będzie wojna.
I dalej pomoc, zbiórki, wyjazdy na Majdan, który trwał, nie bardzo wiadomo po co. Z czasem pojechałem z darami pod Kramatorsk, blisko linii frontu, a dwa miesiące później zebraliśmy na tyle kasy, że po zakupie kilkunastu samochodów, napchaliśmy je wszelkimi dobrami, żeby przekazać wraz z zawartością oddziałom ochotniczym. Pojechaliśmy do Kijowa i dalej znów do ATO. Po powrocie okazało się, że ból w nodze to nie są skurcze tylko wredny zakrzep i w ostatniej chwili trafiłem do szpitala, gdzie tenże urwał się i umartwił część płuca. I tak w wieku 52 lat zakończyła się moja młodość. Ale do starości się nawet nie zbliżyłem, w każdym razie mentalnie.
Kolejne lata to ciągle Ukraina i wszelkie działania według hasła: Precz z komuną
Kolejne publikacje, widowiska, akcje społeczne i upamiętnienia. Na 40-tą rocznicę Wujka wymyśliłem Bocellego, który po roku przygotowań wystąpił na cudownym koncercie w NOSPR.
Nagle, dla mnie zupełnie niespodziewanie, przyszła wojna i to praktycznie taka, jak za czasów naszych rodziców. Oczywiście, uruchomiliśmy znów konto i zbieramy kasę dla Ukrainy pod hasłem: to jest też moja wojna. Jeżeli ktoś chce cokolwiek na ten temat się dowiedzieć to zapraszam na Facebook Stowarzyszenia Pokolenie.
Przez całe życie starałem się łączyć ludzi i teraz mam wspaniałych przyjaciół. Tych sprzed lat i tych trochę późniejszych, do niedawna jeszcze młodzież, obecnie pod pięćdziesiątkę, a nawet po i wielu innych. Niestety niektórzy już nie żyją. Miałem smutną okazję przemawiać nad grobami niektórych.
Rozpisałem się o sobie, może po 60-ce stałem się jeszcze bardziej sentymentalny? „Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy…” Preeecz z komuną

Stowarzyszenie Pokolenie ING Bank Śląski:
To jest też moja wojna:
46 1050 1214 1000 0023 2833 5191

Musisz to wiedzieć

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera