Dawniej i na Śląsku, i w Zagłębiu był taki zwyczaj, że ludzie w sobotnie popołudnia spotykali się w ogródkach. Dzieci dokazywały na trawie, a dorośli coś tam popijali, pojadali, ale przede wszystkim świetnie się bawili, przeważnie opowiadając pikantne kawały, choć nie unikali żartów z siebie.
Dziś też się spotykają, ale każdy na swoim terenie, przy swoim drinku i grillu, który właścicielom pachnie, a sąsiadom śmierdzi. I tu jest sedno propozycji.
Nie chodzi o to, aby odgrodzić się od innych szpalerem najpiękniejszych iglaków lub żywopłotów, lecz by wyjść choć na chwilę ze swoich twierdz i trochę się pointegrować. Pomyślcie ciepło o sąsiadach, których dotąd mijaliście obojętnie lub o dawno niewidzianej rodzinie. Zabierzcie buteleczkę czegoś rozweselającego, dobrą szarlotkę lub placek ze śliwkami, coś pożywnego na grilla, weźcie dobry humor i zapukajcie po starej lub nowej znajomości.
Powiecie: "a co zrobić, jak ktoś nie ma ogródka?" Też go nie mam! A mimo to ostatnie dwie soboty spędziłam w cudzych, niezwykle gościnnych śląskich i zagłębiowskich ogrodach: najpierw w Katowicach-Ochojcu, a potem obok mojego rodzinnego domu w Dobieszowicach (pow. będziński).
Wszystkim, którzy chcą się w ten sposób integrować, podpowiadam, że świetnie nadaje się do tego biesiadny szlagier "Sobota w Michałkowicach":
"U nas sobota to dzień, najlepszy z dni/ od poniedziałku ten dzień wszystkim się śni/w Michałkowicach, kto tylko żyw/ taszczy do domu skrzyneczkę piw. (...) Sobota, sobota raz łyczek raz żart, skończona robota, siadajmy do kart"...
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?