Rafał Musioł: Droga Winfrey, zamiast książątek trzeba było wziąć Piotra Żyłę!

Wywiadu z sami wiecie z kim nie oglądałem. I to nawet nie dlatego, że jestem pamiętliwy i wciąż nie mogę darować Telewizji Publicznej, że w 2013 roku zamiast kolejnego odcinka „07 zgłoś się” pokazała relację z narodzin Royal Baby. Po prostu kupiony za 9 milionów dolarów dialog (polegam tu na Twitterze): - Kiedy spodziewasz się dziecka? - Latem. - Tego roku?;uważam za wyzwanie intelektualne, które mogłoby mnie wpędzić w kompleksy, a przecież koronawirusowa depresja, zapewne jak u wielu z Was, i tak wybija mi już emocjonalne bezpieczniki.

Nie zmieniło to niestety faktu, że moja frustracja znów wzrosła, bo żadna telewizja nie zadzwoniła do mnie po opinię. A przecież wszystkie eksperckie warunki spełniłem z nawiązką - po pierwsze jako się rzekło programu Oprhy nie oglądałem, a po drugie mam w Anglii prawdziwego wujka, który na rautach z Elżbietą II bywał, więc do rozmowy o rodzinie królewskiej byłbym jak znalazł...

No cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Na przykład polski hokej, o którym miałem już okazję kilka „setek” (jak to fajnie brzmi) przed kamerami wygłosić. Nie wszyscy pewnie wiecie, że hipsterzy, którzy jeszcze się nim interesują, dostali ostatnio nie lada zagwozdkę, przy której żale Meghan są jak główka szpilki przy Antonowie 225 dostarczającym maseczki. Jak bowiem zrozumieć, że protest Unii Oświęcim dotyczący niewystawienia młodzieżowca przez GKS Katowice został odrzucony, bo złożono go za późno, a jednocześnie rozpatrywano go mnóstwo czasu z analizą meczu wideo (z której nic nie wyniknęło) włącznie? Równie bezsensownej sytuacji nie było od dawna, chociaż akurat w tej dyscyplinie poprzeczka absurdów wisi wyjątkowo wysoko.

Ale wracając do wątku początkowego: najbardziej chciałbym zobaczyć wywiad Winfrey nie z żadnym książątkiem, a z Piotrem Żyłą, bo takiego wyzwania jeszcze w karierze nie miała. Ale by się tam działo, hehe....