Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Musioł (KOMENTARZ): Stadion Śląski to tylko piłka i żadna lekka tego nie zmieni

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
- W tym samym czasie co mistrzostwa świata sztafet odbywa się finał piłkarskiego Pucharu Polski. Szkoda, że właśnie o to wydarzenie szefowie Stadionu Śląskiego w ogóle nie zamierzali kruszyć kopii - pisze Rafał Musioł, zastępca szefa działu sportowego Dziennika Zachodniego.

Po zakończeniu wieloletniej i wielosetmilionowej przebudowy Stadionu Śląskiego szukano dla niego miejsca na sportowej mapie Polski. W wyniku burzy mózgów wymyślono mu nową rolę: miał stać się stolicą lekkoatletyczną kraju, Europy i zapewne świata. Taka idea ściśle wiązała się z wcześniejszą decyzją o pozostawieniu na nim bieżni, która przekładała się na dużą odległość dzieląca trybuny od stanowiącej prawdziwe serce obiektu piłkarskiej murawy.

Pozostało pytanie: jak uzasadnić taką decyzję?Najlepszą weryfikacją byłaby oczywiście frekwencja na imprezach. Na wszelki wypadek memoriały organizowano więc w sposób niebiletowany, słusznie obawiając się, że zwykły cennik może boleśnie zweryfikować rzeczywiste zainteresowanie królową sportu w naszym regionie (przyznaję, że tłumaczenie uzasadniające takie rozwiązanie chęcią wynagrodzenia śląskim podatnikom nakładów poniesionych na budowę było majstersztykiem marketingowym).

Lekkoatletyczna machina ruszyła już jednak z rozmachem. Anita Włodarczyk, która obraziła się jak dziecko i zbojkotowała „Skolimowską”, została twarzą Śląskiego. Taka sama nominacja dla Witolda Bańki wywołała dużą medialną zawieruchę, ale gdy na dobre zaczęto podliczać koszty rosnącego grona „ambasadorów” wszystko przykryto wyborem stadionu na arenę sztafetowych mistrzostw świata. Los jednak znów giganta nie oszczędził. Pandemia zamknęła trybuny i skomplikowała logistykę, ze startu wycofała się grupa polskich gwiazd, a tuż przed imprezą w ich ślady poszły w całości reprezentacje USA, Jamajki i Trynidadu Tobago, czyli największych biegowych potęg. Zamiast fajerwerków zostały kapiszony.

Traf chce, że podczas tego samego weekendu odbywa się finał Fortuna Pucharu Polski. Impreza wręcz stworzona dla Stadionu Śląskiego. Bo wbrew wszelkim próbom zaklinania rzeczywistości on był, jest i będzie piłkarskim Kotłem Czarownic, a nie żadną mekką lekkoatletyczną. I szkoda, że właśnie o to wydarzenie nie kruszono kopii tak skutecznie, jak o sztafety. Być może także dlatego, że - o czym wie niewiele osób - szefowie Śląskiego nigdy nie wystąpili do PZPN-u o licencję umożliwiającą organizację na nim spotkań ligowych i PP! Dzięki temu działaniu historyczną pępowinę odcięto nie tylko w sposób symboliczny, ale i materialny, przerywając -nomen omen - sztafetę piłkarskich pokoleń ściśle związanych z tym magicznym miejscem.

Nie przeocz

Zobacz koniecznie

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera