Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Musioł: Pluskwa koronawirusowa atakuje kibiców

Rafał Musioł
Rafał Musioł
- Euro i igrzyska niby nie są jak wino, ale z drugiej strony ich datę przydatności do oglądania też trudno określić... - pisze Rafał Musioł, zastępca szefa działu sportowego Dziennika Zachodniego.

Wielu z Was zapewne jeszcze pamięta jakimi obawami była przepełniona noc sylwestrowa w 1999 roku. Nie były one związane z apokaliptycznymi wizjami wieszczącymi zbliżający się koniec znanego nam świata, a z tak zwaną milenijną pluskwą. W dużym uproszczeniu groza polegała na tym, że przekręcenie wszystkich liczb w dacie miało sparaliżować systemy informatyczne, co doprowadziłoby do wyłączenia kluczowych dla funkcjonowania sieci, np. w elektrowniach atomowych. Nic takiego ostatecznie nie nastąpiło, za to sporo firm rozpowszechniających ostrzeżenia zarobiło solidne pieniądze na rzekomym testowaniu sprzętu klientów i ich „niezbędnym aktualizowaniu”.

Zapytacie skąd ten wstęp? Ano mianowicie stąd, że mamy właśnie do czynienia z jeszcze większym niż wówczas kalendarzowym zawirowaniem. Prawdziwy kibic nie może mieć wszak pewności czy obowiązującym rokiem jest Anno Domini 2021 czy też może wciąż tkwimy w nieszczęsnym 2020. A wszystko to za sprawą dwóch wielkich imprez - piłkarskich mistrzostw Europy i letnich igrzysk olimpijskich. W obu przypadkach - po ubiegłorocznym anulowaniu wymuszonym szalejącą w pełni pandemią koronawirusa - zdecydowano się na utrzymanie dopisku „2020”, co zaowocowało niespotykanym bałaganem w internecie (stąd właśnie skojarzenie z historią ze wstępu). Nie zdradzę przecież wielkiej tajemnicy pisząc, że w wyszukiwarkach ich użytkownicy zdecydowanie częściej stosują naturalne frazy „Euro 2021” i „Tokio 2021” niż te sztuczne, ale oficjalne.

Odpowiedź na pytanie dlaczego zdecydowano się utrzymać oryginalne datowanie jest oczywista. Chodzi o pieniądze wydane na wszelkiej maści materiały promocyjne i gadżety dla kibiców. Efekt uboczny jest jednak dość zabawny - ci, którzy zdecydują się na zakupy, będą mieli wrażenie korzystania z... ubiegłorocznej wyprzedaży. Ta świadomość doprowadziła najwyraźniej do skrajności Japończyków, którzy przyznali, że IO 2020 albo odbędą się w roku 2021, albo wcale. I w efekcie rząd, który wpompował w olimpijski płomień górę pieniędzy, znajduje się z jednej strony w stanie desperacji, by zawody przeprowadzić, a z drugiej w imadle opinii publicznej, która żąda ich definitywnego skreślenia z obawy przed wzmożeniem fali covidowej.

No i mamy dylemat. Bo Euro i igrzyska niby nie są jak wino, ale z drugiej strony ich datę przydatności do oglądania też trudno określić...

PS. Z ironii proszę wyłączyć sportowców, bo im straconego czasu i szans nikt nie wróci.

Nie przeocz

Zobacz koniecznie

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera