- Od niemal pół roku okolice wiaty śmietnikowej przy ulicy Złotych Kłosów 56 wyglądają tak jak na zdjęciu. W śmieciach lęgnie się robactwo, do ubiegłego tygodnia było tam także truchło martwego szczura albo kuny. W wyrzuconych śmieciach znajdują się kawałki rozbitych szyb (idealny sposób na to, by poraniło się jakieś dziecko), leżą odpady poremontowe, fotele samochodowe - napisał w mejlu do naszej redakcji pan Adam.
Zostawiają przy śmietnikach co popadnie
Mieszkaniec osiedla Złote Łany pismo tej treści wysłał także do m.in. administracji spółdzielni i sanepidu. Przyznał w nim, że ludzie faktycznie zachowują się fatalnie, bo zostawiają przy śmietnikach co popadnie, ale - według niego - sama spółdzielnia niewiele z problemem robi. - Dzwoniłem do Państwa 4 razy, raz byłem osobiście - nic to nie pomaga. Wiata nadal wygląda tak, jak wygląda - napisał pan Adam.
Dodał, że inne spółdzielnie organizują regularne wywozy takich śmieci, również tak zwanych wielkogabarytowych, obciążając kosztami takiego wywozu mieszkańców.
Nie przeocz
- Czy nie da się tego zrobić na Złotych Łanach? Czy ciągle muszę tłumaczyć się przed gośćmi, że „po prostu mamy taką spółdzielnię, która nie potrafi sobie poradzić z krnąbrnymi mieszkańcami" i przez to mieszkamy w slumsach? - napisał w mejlu mieszkaniec osiedla Złote Łany.
Jeden samochód na całe osiedle
Dorota Hawryłeczko-Sordyl, kierownik działu gospodarki zasobami mieszkaniowymi SM Złote Łany stwierdziła, że jako administracja osiedla robią co mogą, ale ze śmieciami jest notoryczny problem. Przypomniała, że m.in. odpady poremontowe lub opony każdy mieszkaniec powinien - zgodnie z przepisami - we własnym zakresie wywieźć do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów. Tymczasem ludzie - mimo nieustannych przypomnień - tak nie robią, generalnie wszystko zostawiają przy śmietniku, więc tworzą się sterty śmieci, które spółdzielnia stara się usuwać według swoich możliwości.
- Mamy jeden samochód, który obsługuje całe osiedle (170 budynków, 5701 mieszkań - red.) , więc w jeden dzień wywozimy na przykład same odpady zielone, drugi tylko materiały budowlane, trzeci - pozostawione opony, a jeszcze epidemia robi swoje. Na dodatek grudzień był trudnym miesiącem, bo nie dość, że chorowali pracownicy, to dodatkowo prowadzimy pomoc socjalną i rozwoziliśmy paczki dla naszych mieszkańców, więc to wszystko się skumulowało. Poza tym obserwujemy, że mieszkańcy robią coraz więcej remontów, w efekcie odpadów jest coraz więcej. Mogło się zdarzyć, że jakaś część pozostała nie wywieziona. Rozumiem rozgoryczenie mieszkańców, ale gdyby każdy wywoził te odpady do PSOK-u, to nie byłoby problemu - mówi Dorota Hawryłeczka-Sordyl.
Musisz to wiedzieć
Ciężko nad tym zapanować
Generalnie z problemem odpadów pozostawianych poza altankami na śmieci mierzy się administracja praktycznie każdego osiedla.
- To nasza bolączka i chleb powszedni. Próbujemy z tym walczyć, ale to jest tak, że w piątek wywieziemy odpady, a w poniedziałek są nowe - mówi Janusz Kuliński, kierownik administracji w bielskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Strzecha. - Miasto odbiera odpady wielkogabarytowe cztery razy w roku (w tym odbierze na tym osiedlu sześć razy - red.), tylko trzeba je wystawić w odpowiednim terminie, ale ludzie się do tego nie stosują i wystawiają kiedy potrzebują. Mieszkam w domu prywatnym i takie odpady wywożę do PSZOK-u, mieszkańcy też tak powinni robić, a nie robią. Zostawiają obok śmietników, bo tak jest wygodniej i oczekują od nas, że my to wywieziemy. Wykorzystujemy firmy zewnętrzne, swoich pracowników i nie jesteśmy w stanie nad tym zapanować - mówi Janusz Kuliński.
Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?