Rocznica wojny na Ukrainie. Ludzkie dramaty, rozpacz i łzy. Śląsk stanął na wysokości zadania
Marcin Śliwa: Noc na granicy Ukrainy. Rzucili wszystko i pomagają uchodźcom na przejściu w Medyce
- Niektóre osoby podchodziły, takim strasznym wzrokiem patrzyły na stojące tu wody i pytały ile to kosztuje. Nic nie kosztuje, to dla was. Czekaliśmy tu na was i to wszystko robimy dla was, bo nie możemy znieść tego co dzieje się w Ukrainie. To jest nasz kraj – opowiada Olek. - Ja przyjechałem pomagać tutaj, ale znam bardzo dużo osób, które mówiły mi, że nie mogą już w Polsce pracować i wracają do Ukrainy. Dziś spotkałem ponad dwudziestu mężczyzn, którzy pojechali walczyć – dodaje.
Według informacji, jakie przekazał Olek i inni wolontariusze, około połowa osób, które spotykają na przejściu granicznym w Medyce wie, gdzie znajdą schronienie. Część decyduje się zostać w Polsce, inni jadą dalej, m.in.: do Niemiec, Włoch i Czech. Pozostałą grupę Olek rozpoznaje od razu.
- Kiedy przyjeżdżają są bardzo wystraszeni. Jeszcze nie mogą zrozumieć tego gdzie są. To jak wygląda teraz sytuacja w Ukrainie i stres związany z przekraczaniem granicy wywołuje szok. Tu już są bezpieczni, ale kontrast jest wielki. Próbujemy ich uspokoić, ale ci ludzie potrzebują też psychologicznej pomocy – wyjaśnia Olek.