Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Kasią Minoł, oficjalnie najpiękniejszą Ślązaczką 2022 roku, finalistką konkursu na Miss Śląska 2022

Mateusz Zarembowicz
Mateusz Zarembowicz
Wideo
od 16 lat
Śląski finał dał mi wielkie pokłady energii. Sam fakt, że udało mi się wygrać, pokazuje, że mam potencjał, który zamierzam wykorzystać. Dzięki tym doświadczeniom mam wrażenie, że nigdy nie czułam się lepiej sama ze sobą pod kontem psychicznym i fizycznym. Teraz również najbardziej się sobie podobam. Mam bardzo dużo wiary we własne siły, to uczucie jest silniejsze niż kiedykolwiek dotąd.

Kasiu, kilka dni temu odbył się wielki finał, podczas którego zostałaś wybrana najpiękniejszą Ślązaczką 2022 roku. Zdążyłaś już ochłonąć po tym wydarzeniu?
- Nie. chyba jeszcze długo nie dojdę do siebie, cały czas gubię klucze, zastanawiam się gdzie zostawiłam portfel, mylę autobusy, stałam się mistrzem nieogarniania rzeczywistości (śmiech). Wydaje mi się, że jeszcze trochę czasu musi upłynąć zanim wrócę do równowagi.

To wszystko przez emocje związane z finałem?
- Zdecydowanie tak, na co dzień jestem bardziej poukładana. Do tej pory znacznie lepiej radziłam sobie z zarządzaniem własnym czasem. I mam wielką nadzieję, że już za moment wszystko wróci do normy. Będę się mogła skupić na studiach i na obronie pracy, która mnie już za chwilę czeka.

Spotkaliśmy się po twoich zajęciach na uczelni. Wspominałaś, że już w poniedziałek, po wielkich emocjach, które przypadły ci w udziale wraz z wygraną w konkursie, pojechałaś na wykłady. Wyglądasz na osobę bardzo poukładaną, która dobrze definiuje priorytety. Nie należała ci się chwila wytchnienia?
- Finał już za mną, teraz przyszedł czas na szybkie nadrobienie zaległości i pisanie pracy licencjackiej. A mam na jej napisanie już dosłownie kilka dni. Nie mogę sobie pozwolić na kolejne opóźnienia. Stąd, poza drobnym roztrzepaniem wynikającym z emocji, staram się jak najszybciej zająć rzeczami, które pozwolą mi w przyszłości rozwijać karierę zawodową związaną z moimi zainteresowaniami.

Jaki kierunek studiów cię tak pochłonął?
- Dietetyka Kliniczna na Śląskim Uniwersytecie Medycznym, jestem już po ostatnich zajęciach, teraz sesja i obrona pracy licencjackiej, którą, jak wspominałam, właśnie kończę pisać. Chciałabym mieć ten etap za sobą, czekają mnie nowe wyzwania na kierunku magisterskim, których nie mogę się już doczekać.

Zmieniasz coś w wyborze kierunku magisterskiego?
- Trochę, choć nie do końca. Planuję psychodietetykę, to połączenie dietetyki z psychologią. Chciałabym się zająć zmianą nawyków żywieniowych u ludzi, pracować z tymi, którzy mają zaburzenia odżywiania, jestem przekonana, że mogę się w tym bardzo dobrze odnaleźć.

Złe nawyki "siedzą" w głowie?
- Dieta wywodzi się z głowy, przyzwyczajeń wyniesionych z domu i naszego stanu emocjonalnego. Właśnie ten miks powoduje, że nie zawsze się dobrze odżywiamy. Zmieniając podejście i niektóre czynniki w życiu, jesteśmy w stanie zmienić dietę, co skutkuje lepszym zdrowiem.

Wiesz, co chcesz robić w życiu, studiujesz na kierunku, który zdaje się być twoją pasją. Bardzo ciekawie opowiadasz o swoim przyszłym zajęciu zawodowym. Do czego potrzebny ci był start w konkursie?
- Pracowałam kiedyś jako modelka. Zaczęłam swoją przygodę z modelingiem mając 18 lat. Podpisałam kontrakt z agencją. Jednak z powodów emocjonalnych nie chciałam funkcjonować cały czas w presji, którą to zajęcie ze sobą niesie. Zrezygnowałam z bycia modelką, jednak, mimo że poszłam na studia, które kocham całym sercem i czuję, że uczę się rzeczy, dzięki którym będę się mogła w życiu realizować, zaczęło mi brakować czynnika, który dałby mi pewnego rodzaju spełnienie. Wiedziałam, że nie robię czegoś, czym bardzo chciałabym zająć się dodatkowo. To poczucie, że są jakieś drogi, które mogą się zamknąć i już nigdy nie uda mi się powrócić do rzeczy, które poruszają czułe struny w moim sercu. Ponieważ wiedziałam już, że modeling nie do końca mi pasuje, postanowiłam zgłosić się do konkursu.

Musisz to wiedzieć

Mam pewną obserwację, którą chciałbym się z tobą podzielić. Żyjemy w czasach, w których tego typu konkursy stają się wydarzeniami konserwatywnymi. Kobiecość, jaką znamy sprzed lat, zaczyna być w odwrocie. Teraz ruchy feministyczne zaczynają podkreślać wszystkie te cechy, które mają walczyć z tradycyjną rolą kobiet. Naturalne piękno wydaje się być w odwrocie.
- Wynika to z tego, że dziś każdy chce eksponować swoją indywidualność. Choć ja mam inne obserwacje. Wiele kobiet przechodzi operacje plastyczne. Poprawiają różne części swojego ciała. W drobnych korektach nie ma nic złego. Jednak problem zaczyna się w chwili, gdy ktoś nie potrafi się zatrzymać. Zabieg zaczyna gonić zabieg, nagle okazuje się, że osoba poprawiająca swoje ciało nie potrafi zaakceptować siebie takiej, jaką jest. Z tego może wyniknąć wiele problemów a osoba, która poddaje się dużej ilości operacji coraz bardziej zatraca siebie.

To celna uwaga, szczególnie w kontekście kolejnego pytania. Czy ten finał cię dowartościował?
- Na pewno… zdecydowanie tak. Kiedy usłyszałam słowa: "Najpiękniejsza Ślązaczka", moje imię i nazwisko, to moja pewność siebie skoczyła diametralnie. Choć z drugiej strony jestem przekonana, że tę pewność powinno się wyciągać z własnego wnętrza. Nie z tego, że ktoś mnie wybrał. To ja sama siebie wybieram i sama o sobie buduję dobre zdanie.

Gdy weszłaś na scenę i zaczęła się cała impreza, która prowadziła cię do bardzo szczęśliwego dla ciebie finału, uczestniczyłaś w tym wszystkim z przeświadczeniem, że to jest właśnie czas, który będzie należał do ciebie?
- W jakiś sposób tak. Nie chciałabym, żeby to zabrzmiało zarozumiale, ale coś mi mówiło, że to jest ten moment. W życiu nie podejrzewałam siebie o taką determinację. Bardzo skupiłam się na tym, by czuć się jak najlepiej. Przepracowałam wiele rzeczy psychicznie i fizycznie, czułam, że to musi skutkować wygraną. Nie do końca wiem, jak to wytłumaczyć, to chyba kwestia nastawienia i intuicja, która mówiła mi, że to nie może się nie udać.

Możesz powiedzieć o atmosferze wśród uczestniczek? Panuje przeświadczenie, że udział w tego typu konkursach nie należy do najprzyjemniejszych przeżyć dla osób w nich uczestniczących.
- Też spotkałam się z takimi opiniami. Byłam nawet przerażona przed zapisaniem się do konkursu. Wyobrażałam sobie, że będzie podcinanie szpilek, złośliwości ze strony dziewczyn. Myślałam, że spotkam się z czystą rywalizacją, która doprowadzi do dyskomfortu związanego z celem, do którego wszystkie dążyłyśmy. Jednak okazało się, że mój niepokój był całkowicie nieuzasadniony. Od samego początku do końca atmosfera, która panowała podczas naszych spotkań, była wyjątkowa. Czułam ogromne wsparcie i wielką sympatię. Mimo że tylko niewielka grupka dziewczyn otrzymała jakieś tytuły, to my nadal sobie gratulujemy. Choć minęło kilka dni od finału, to nie przestajemy się ze sobą kontaktować. Ciągle dostaję SMSy od dziewczyn, z którymi rywalizowałam o tytuł najpiękniejszej dziewczyny Śląska. Połączyły nas dwa miesiące ciężkiej pracy nad dojściem do finału. Te wspólne przeżycia spowodowały zadzierzgnięcie znajomości, które w kilku przypadkach mają szansę przeistoczyć się w przyjaźń na lata.

To może wydawać się trochę zaskakujące, przecież rywalizacja w takim konkursie wydaje się być nieunikniona. Na pewno były jakieś podejrzenia czy przeczucia kto ma większe, a kto mniejsze szanse na zwycięstwo lub zajęcie miejsca honorowanego tytułem.
- Miałyśmy swoje typy. Jednak to zupełnie nie było istotne, jeżeli chodzi o współpracę i chęć wzajemnego wspierania się. Zawsze sobie pomagałyśmy na każdym etapie. W chwilach zwątpienia można było liczyć na wsparcie koleżanek.

Zobacz także

Przed tobą kolejne etapy konkursu i jeśli wszystko pójdzie po twojej myśli, finał Miss Polski. Czy na te imprezy też wybierzesz się z głębokim przeświadczeniem o szansach na zwycięstwo?
- Śląski finał dał mi wielkie pokłady energii. Sam fakt, że udało mi się wygrać, pokazuje, że mam potencjał, który zamierzam wykorzystać. Dzięki tym doświadczeniom mam wrażenie, że nigdy nie czułam się lepiej sama ze sobą, pod kątem psychicznym i fizycznym. Teraz również najbardziej się sobie podobam. Mam bardzo dużo wiary we własne siły, to uczucie jest silniejsze niż kiedykolwiek dotąd. Z drugiej strony, ze względu na moje zobowiązania w szkole, muszę uspokoić te emocje i wrócić na chwilę do codzienności. Zaczęłam praktyki w szpitalu, pracuję, piszę pracę i zaległe referaty. Do niedzieli żyłam tylko konkursem. Bardzo mi było ciężko skupić się na czymkolwiek innym, trwało odliczanie do gali finałowej. Choć emocje jeszcze we mnie grają, to nie muszę już żyć myślą, że za chwilę czeka mnie to wydarzenie.

To teraz już tylko gubisz klucze i portfel…
- Tak, dokładnie (śmiech), teraz w tej chwili muszę się skupić na tym, co mogłam zaniedbać po drodze. Nie dlatego, że to nie było ważne, tylko ze względu na moment, w którym się znalazłam. Musiałam go wykorzystać w pełni, a teraz przyszedł czas, w którym potrzebuję skupienia na całej reszcie. Szczęśliwie tych zaniedbań nie ma zbyt wiele, potrafiłam tak rozdysponować czas, że udało się przejść przez to zamieszanie bez większych strat.

Dziękuję za rozmowę i gorąco życzę ci dalszych sukcesów nie tylko w konkursach piękności.
- Dziękuję bardzo i pozdrawiam Czytelników Dziennika Zachodniego.

Nie przeocz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera