Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z księdzem profesorem Jerzym Szymikiem, wykładowcą Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach ZDJĘCIA

Ireneusz Stajer
Ireneusz Stajer
Ksiądz Jerzy Szymik, profesor nauk teologicznych, wykłada teologię dogmatyczną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego
Ksiądz Jerzy Szymik, profesor nauk teologicznych, wykłada teologię dogmatyczną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego Ireneusz Stajer
Ks. Jerzy Szymik, ur. 1953 r. w Pszowie na Górnym Śląsku, kapłan Archidiecezji Katowickiej, teolog i poeta. Jest profesorem nauk teologicznych, wykłada teologię dogmatyczną. W latach 1986-2008 związany z KUL, gdzie był m.in. kierownikiem Katedry Chrystologii. Od 2005 r. pracownik Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, od 2007 r. jako profesor zwyczajny; członek Rady Naukowej Instytutu Teologicznego UŚ. W latach 2004-2014 członek watykańskiej Międzynarodowej Komisji Teologicznej. W latach 2015-2020 członek Komitetu Nauk Teologicznych PAN. Autor 70 książek naukowych, poetyckich, eseistycznych (ostatnio m.in.: „Theologia benedicta”, t. I-III, Katowice 2010-2015; „Poezja i teologia”, t. I-III, Katowice 2009-2016; „Dobre wino”, Katowice 2017; „Zachwyt i inne skutki wiary. Od wiersza do traktatu”, Warszawa 2018; „Prawda i mądrość. Przewodnik po teologii Benedykta XVI”, Kraków 2019; „Ogród”, Katowice 2020; „Veni, Sancte Spiritus”, t. I-III, Katowice 2022). Promotor 31 doktoratów, 204 magisteriów. Specjalizuje się w chrystologii, metodologii teologii, teologii kultury, teologii J. Ratzingera/Benedykta XVI. Laureat wielu nagród, m.in.: rektorów KUL i UŚ, dziennikarskiej „Ślad”, srebrnego medalu „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, „Feniks” za trylogię „Theologia benedicta”, tytułu „Książka Roku” Komitetu Nauk Teologicznych PAN za „Theologia benedicta”, ogólnopolskiej „Nagrody Literackiej im. Franciszka Karpińskiego” Civitas Christiana, nagrody głównej Stowarzyszenia Wydawców Katolickich „Złoty Feniks” za całość dorobku naukowego i artystycznego. Mieszka w Pszowie i Katowicach.

Księże Profesorze, Święta Wielkanocne zbliżają się wielkimi krokami. Przed nami jeszcze Niedziela Palmowa i Wielki Tydzień. Jakie znaczenie dla chrześcijan, katolików ma nadchodzący czas w Kościele?

To znaczenie w zasadzie jest nie do przecenienia. Zbliżamy się do absolutnego centrum życia Kościoła i wiary, do dni, które stanowią crème de la crème chrześcijańskiej liturgii i doktryny. Tak zwana Pascha, czyli „przejście” Chrystusa z życia aktywnego do pasywnej męki a potem poprzez śmierć do zmartwychwstania, jest sercem wiary w Jezusa Chrystusa i tych wydarzeń, które dają nam życie, zbawienie. Jesteśmy w tych dniach, w tych wydarzeniach, w samym epicentrum chrześcijaństwa.

Liturgia Niedzieli Palmowej jest rozpięta między dwoma momentami: radosną procesją z palmami oraz czytaniem Ewangelii, zapowiadającej Mękę Pańską, zwykle z podziałem na role, według jednego z trzech Ewangelistów - Mateusza, Marka lub Łukasza. Jak katolicy powinni przeżywać Niedzielę Palmową.

Ponieważ w liturgii Kościoła mamy właśnie rok A (cykl czytań na niedziele i święta obejmuje trzy lata, tzw.: Rok A, Rok B i Rok C), więc w tym roku będzie czytana Pasja według św. Mateusza. Niedziela Palmowa jest dniem, który skupia oba bieguny naszego życia: wielką radość z wielkim bólem. Tak to już jest w ludzkim losie, w człowieczej kondycji, że chwile szczęśliwe przeplatają się z cierpieniem. Niedziela Palmowa zaczyna się radosnym, wręcz triumfalnym wjazdem Jezusa do Jerozolimy, na skromnym wprawdzie osiołku, ale przy entuzjazmie tłumu. I to się zmienia w ciągu paru dni w krwawą historię męki, śmierci, a potem zmartwychwstania Chrystusa. Pyta pan, jak przeżywać Niedzielę Palmową? Przede wszystkim warto pójść na Mszę i w skupieniu wysłuchać historii Jego męki. Po drugie, jeśli jest się młodym człowiekiem, to bardzo zachęcam do udania się do naszej katowickiej katedry Chrystusa Króla, gdzie odbędzie się wielkie święto młodego Kościoła z udziałem Księdza Arcybiskupa. Polecałbym również (ja to zrobię na pewno), gdzieś pod wieczór tego dnia, przeczytać jeszcze samemu tę Mateuszową wersję męki Jezusa z jakimś dobrym komentarzem. Teraz ich nie brakuje, również w internecie. Chodzi o to, by uwewnętrznić i pogłębić te treści – to dobra rada duszpasterza dla każdego z naszych czytelników. Ewangeliczna historia męki to najświętszy tekst biblijny a zarazem szczyty światowej literatury. Polecam.

od 16 lat

W poniedziałek zaczyna się Wielki Tydzień. Czy byłby Ksiądz Profesor uprzejmy wyjaśnić nazwę opisującą najważniejsze dla chrześcijan wydarzenia sprzed 2000 lat, i omówić znaczenie poszczególnych dni Wielkiego Tygodnia, a zwłaszcza Triduum Paschalnego?

Wie pan, sama nazwa „Wielki Tydzień” jest charakterystyczna akurat dla języków słowiańskich, nie tylko dla polszczyzny. Różne języki i narody nazywają Wielki Tydzień w różnych kluczach, np. Niemcy określają Wielki Piątek słowem "Karfreitag" i ta etymologia sięga staroniemieckiego słowa określającego „smutek” (więc byłby to „smutny piątek”). My, podkreślamy wielkość tych dni na tle całego roku liturgicznego. A Wielki Tydzień to czas od Niedzieli Palmowej do Wielkanocnej. Pan pyta również, jak rozumiem, o najważniejsze dni tego tygodnia, bo Wielki Poniedziałek, Wtorek, Środa są jakby rozbiegiem do tego, co następuje po nich, a co jest najważniejsze. Wielki Czwartek jest pamiątką Wieczerzy Pańskiej, ustanowienia Eucharystii, mocowania się Jezusa z samym sobą w Ogrójcu oraz uwięzienia Go. Wielki Piątek to centrum tych dni – Chrystusowa męka, Jego śmierć i złożenie do grobu. Wielka Sobota jest dniem najbardziej tajemniczym, to czas milczenia, jakby nieobecności Boga, dzień traumatyczny, ale już zawierający zalążki nadziei. Finałem tego wszystkiego jest Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego, kiedy okazuje się, że Ten, którego umęczono, zabito okazał się mocniejszy od śmierci dzięki wszechmocy Boga.

Wróćmy jeszcze do tajemnicy Wielkiego Tygodnia. Najbardziej przejmującą, wzruszającą częścią Triduum Paschalnego jest piątkowa Liturgia Męki Pańskiej. Składa się na nią: czytanie Słowa Bożego, a zwłaszcza opisu Męki Pańskiej z Ewangelii św. Jana, modlitwa w intencji potrzeb Kościoła pielgrzymującego, za który umarł Chrystus, publiczna i osobista adoracja Krzyża oraz Komunia święta. Czy nie powinniśmy kłaść większy akcent właśnie na Wielki Piątek, równoważąc go ze znaczeniem świąt Zmartwychwstania Pańskiego?

Myślę, że kluczowa jest ta równowaga, o której pan wspomniał. Rozumiem pana intencje. Powiem nawet tak, że człowiekowi jest pod pewnym względem bliżej do Wielkiego Piątku niż do Niedzieli Zmartwychwstania. Głównie dlatego, że nasze życie jest pełne cierpienia i nie brakuje wśród nas Hiobów. A to, że Chrystus cierpiał tak jak my, to że Pietà (Matka Bolesna) jest dla chrześcijan ogromnym pocieszeniem od 20. wieków – jest fenomenem religijnym i kulturowym. Benedykt XVI powiedział kiedyś, że nic nie zrobiło więcej dla nadziei w Europie jak wizerunki Piety wystawione w polnych kapliczkach i obecne w naszych kościołach. Kiedy to ludzie uświadomili sobie, że Bóg w ich bólu jest z nimi, że współcierpi z nimi, On i Jego Matka… Ale ma pan rację: w liturgii, w duszpasterstwie trzeba mocno akcentować wielkanocną radość, żeby zrównoważyć (wracam do tego kluczowego słowa w pana wypowiedzi) ciężar Wielkiego Piątku. Nadziei wielkanocnej, mocniejszej od śmierci, potrzebujemy wszyscy. Ona jest paliwem życia.

W artykule „Poślubię cię sobie na wieki” Ksiądz Profesor napisał tak: „Wszystko więc sprowadza się do naszego zapatrzenia w Jezusa Chrystusa. Cała reszta jest drugorzędna. Intymna, osobowa więź z Nim, rozumienie swego losu i służby przez pryzmat Jego losu, sposobu życia, goryczy i nędzy krzyża, nadziei zmartwychwstania…” Zechciałby Ksiądz rozwinąć tę myśl?

Chciałbym zaakcentować dwa słowa, które już się pojawiały w tej rozmowie, ale wydają mi się one szczególnie ważne. Mianowicie, podkreśliłbym słowo „intymność”. Chodzi mi o czułą relację z Chrystusem, o którą warto zawalczyć w swoim życiu; żeby to nie była relacja służbowa, instytucjonalna – odziedziczona po przodkach, kulturowa, ale żeby to była relacja taka, jaka pojawia się w miłości. Kiedy ludzie, którzy się kochają, tęsknią za sobą, pragną dotyku, chcą rozmawiać ze sobą. Chciałbym doradzić wszystkim, żeby komponenty każdej prawdziwej miłości przenieśli do relacji z Chrystusem. Warto zadać sobie pytanie, czy moja relacja z Chrystusem jest właśnie taka; czy to jest relacja ja – Ty, czy dzielę się z Nim tym, co jest najbardziej intymne w moim życiu. Bardzo mocno chciałbym to podkreślić, wydaje mi się to kluczowe dla wiary każdego z nas. Pojawiło się też słowo „osobowa”. Chodzi również o to, żeby nasza relacja z Chrystusem dotyczyła naszych osób, Jego i mojej, życia, egzystencji; żeby to ważne dla mnie na co dzień pojawiało się w mojej modlitwie, w moich prośbach do Chrystusa, moich decyzjach, moich życiowych rozstrzygnięciach. Abym konsultował z Nim to wszystko. Chodzi o to, aby moja relacja z Chrystusem była prawdziwa; by szło za tym serce, a nie tylko rytualne słowa.

Ksiądz Profesor jest wybitnym znawcą myśli Benedykta XVI, który niedawno odszedł do Pana, autorem trzytomowego dzieła „Theologia Benedicta”. Jak w nauczaniu Ojca Świętego Benedykta XVI wybrzmiewa czas Niedzieli Palmowej, Wielkiego Tygodnia i świąt Zmartwychwstania Pańskiego?

To bardzo ciekawe pytanie. Sporo się Benedykta XVI naczytałem i poszedłem za jego myślą głęboko, tak jak tylko potrafiłem. Dla Josepha Ratzingera, ze względów bardzo osobistych, najważniejsza w Wielkim Tygodniu jest Wielka Sobota i to się nieraz pojawia w jego tekstach. A stało się tak dlatego, że on urodził się w Wielką Sobotę. I, jak to było w tamtych czasach w Bawarii, ojciec zaniósł swoje dziecko tego samego dnia, kilka godzin po porodzie do proboszcza, i je ochrzczono. To było 16 kwietnia 1927 roku. Benedykt XVI w swoich pismach często wraca do tamtego dnia. Urodził się między Wielkim Piątkiem a Wielką Niedzielą w Marktl am Inn w Bawarii (miasteczku nad rzeką Inn, blisko granicy austriackiej) i pisze, że to był wielki znak w jego życiu, urodzić się w dniu, kiedy Jezus leży w grobie, między śmiercią a zmartwychwstaniem. Benedykt XVI twierdzi, że Wielka Sobota to symbol naszej współczesności. To jest dzień, w którym nie wiemy co dzieje się z Bogiem…, kiedy Boga nie ma. Benedykt XVI powiada, że to jest podstawowa choroba naszego czasu: nieobecność Boga wygnanego z naszych serc, z naszej kultury. Lecz Papież przypomina wszystkim, że tak jak Bóg zatriumfował w jego życiu i z tej Wielkiej Soboty przeprowadził go pewną Boską Ręką przez jego długie, ponad 95-letnie życie, tak też Bóg zatriumfuje w naszej współczesności, i że czeka nas również Wielkanoc. Jest nadzieja, bo jest Bóg i jest Bogiem.

Na koniec poproszę Księdza Profesora o kilka praktycznych rad. Jak najlepiej przygotować się do zbliżających się świąt Zmartwychwstania Pańskiego, by dobrze je poznać i zrozumieć?

Pozwoli pan, pozwolą państwo, że będą to rady proste i konkretne, rady duszpasterza. Radzę przede wszystkim, żeby w Wielkim Tygodniu lub tuż przed pójść do spowiedzi, pojednać się z Bogiem. Żeby w te ważne, wielkie dni przyjmować komunię świętą. By w czwartek, piątek i sobotę wygospodarować czas wieczorem i pójść do swojego parafialnego kościoła, wziąć udział we wspaniałej, bogatej, jednorazowej liturgii. Szczęśliwie jest tak, że choć niektóre rzeczy w naszym Kościele gasną, to frekwencja podczas Triduum Paschalnego (Wielki Czwartek + Wielki Piątek + Wielka Sobota) rośnie w wielu parafiach. To bardzo ciekawe zjawisko. Weźmy więc udział w tej cudownej liturgii a na pewno będzie to z pożytkiem duchowym i wiecznym dla każdej i każdego z nas. Tego życzę wszystkim.

Rozmawiał: Ireneusz Stajer

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo