Przypomnijcie sobie, jak rodziła się Samoobrona. Bo Janusz Palikot jest nowym Lepperem. W nieco lepszym wydaniu - lepiej wyglądającym, lepiej wysławiającym się i działającym z większym rozmachem. Takim Lepperem 2.0 dla wykształciuchów.
Wystarczyło poczuć emocje, jakie kumulowały się pod sufitem podczas sobotniego kongresu w Katowicach. Podobne uwielbienie, podobna ufność w lidera, który, jakkolwiek absurdalnie to brzmi, jest politykiem antyestablishmentowym, przynoszącym dobrą nowinę dla wykluczonych i zagubionych Polaków (gdybyście widzieli bitwę o autograf Palikota w zakupionej uprzednio książce tegoż). To ziarno zostało już zasiane i przyniesie plon, niezależnie od tego, czy Palikot podkupi z SLD Ryszarda Kalisza, czy nie. Paradoksalnie, antypartia, jak Janusz P. lubi nazywać swoje ugrupowanie (czyż to nie synonim pojęcia samoobrona?), nie potrzebuje znanych nazwisk. Oni już byli, powiedziałby Lepper. Piotr Tymochowicz? Tego pana też już gdzieś widzieliśmy.
Dawni wyborcy Leppera złapią przynętę Palikota, bo taka już ich wrażliwość na populizm. Ale jest też grupa młodych Polaków, którzy w nosie mają demagogię, a Palikot uwodzi ich, bo jak śpiewał Kazik: nie wierzą politykom jak psom. Z Palikotem jeszcze można się przy tym dobrze bawić, umawiać na wiece przez Facebooka i na Facebooku wymieniać się zdjęciami. To jak wysypywanie zboża na tory, ale dla draki, bez gumiaków i spracowanych rąk wymachujących widłami. Tak rodzi się klub wesołego szampana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?