Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rybnik: Surowy wyrok ponad 9 lat więzienia dla byłego żużlowca, który po pijaku spowodował wypadek - utrzymany

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Sąd drugiej instancji utrzymał w mocy wyrok 9 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności dla Rafała S., byłego rybnickiego żużlowca, który dwa lata temu spowodował po pijanemu wypadek samochodowy i uciekł z miejsca zdarzenia.
Sąd drugiej instancji utrzymał w mocy wyrok 9 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności dla Rafała S., byłego rybnickiego żużlowca, który dwa lata temu spowodował po pijanemu wypadek samochodowy i uciekł z miejsca zdarzenia. ARC
Sąd drugiej instancji utrzymał w poniedziałek, 11 kwietnia, w mocy wyrok 9 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności dla Rafała S., byłego rybnickiego żużlowca, który dwa lata temu spowodował po pijanemu wypadek samochodowy i uciekł z miejsca zdarzenia. Na ogłoszeniu wyroki nie było żużlowca. W wypadku ucierpiała młoda kobieta, wychowująca kilkuletnią córeczkę, która przez kilka tygodni była w śpiączce, a obrażenia miała tak poważne, że do dziś walczy o powrót do zdrowia, choć wiadomo, że do stanu sprzed wypadku nie wróci już nigdy.

W poniedziałek, 11 kwietnia, w Sądzie Okręgowym w Rybniku odbyła się druga rozprawa odwoławcza Rafała S., byłego żużlowca z Rybnika, który dwa lata temu spowodował dramatyczny wypadek drogowy. Rafał S. uderzył w mazdę, którą kierowała młoda kobieta Beata Leśniewska. Po zdarzeniu okazało się, że Rafał S. był pijany, uciekł z miejsca zdarzenia i nie udzielił pomocy kobiecie. Usłyszał dwa zarzuty. W listopadzie ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Rybniku skazał go na 9 lat i 4 miesiące pozbawienia wolności i nakazał wypłatę 50 tysięcy złotych poszkodowanej w zdarzeniu kobiecie. Odwołanie od wyroku złożyli wszyscy trzej obrońcy Rafała S. i wszyscy domagali się złagodzenia kary. O to samo wnioskował także były żużlowiec, który przyznał się do popełnionego czynu, ale prosił o „sprawiedliwy, mniej surowy wyrok”. Odwołanie złożyła także pani mecenas - pełnomocnik poszkodowanej w wypadku kobiety, która w imieniu pani Beaty domagała się surowszej kary.

Najdalej idąca apelacja złożona została przez mecenasa Marka Gruszkę, który zaskarżył cały wyrok. Twierdził, że oskarżony nie miał możliwości rozpoznania swojego czynu, bo był w stanie upojenia alkoholowego. - Zarzut ten był chybiony, obrońca nie odniósł się do opinii biegłych w tym biegłych psychologa, którzy to biegli kategorycznie odrzucili możliwość całkowitej lub częściowej niepoczytalności. W opinii sądu adwokat skazanego nie podważył w żaden sposób wydanej przez biegłych opinii - podkreślała pani sędzia. Biegli mieli też zlekceważyć fakt iż S. w wyniku wypadków odniesionych na żużlowym torze miał uszkodzony mózg, psychozę. - Nie miało to odzwierciedlenia w dokumentacji medycznej i przeprowadzonym badaniu EEG – argumentowała prowadząca sprawę sędzia Olga Nocoń.

Sąd drugiej instancji jeszcze raz podkreślił, że nie ma potrzeby powoływać nowych świadków – żony i długoletniego znajomego oskarżonego, a o to wnioskował drugi z obrońców Rafała S. - Osoby te miały być przesłuchane w związku z uprzednim stylem życia oskarżonego, jego zachowaniem się po wypadku, presji jakiej miał doświadczać w związku z karierą żużlowca. Brak jest podstaw do tego by podważać opinie sądu pierwszej instancji, która odrzuciła te wnioski – mówiła sędzia.

Ze strony wszystkich obrońców Rafał S. pojawił się zarzuty rażącej niewspółmierności kary. – Zdaniem sądu zarzuty te nie zasługują na uwzględnienie. Dotychczasowy styl życia oskarżonego, jego niekaralność, podkreślanie że nie jest zdemoralizowany, próbował naprawić szkodę, bo wystawił na aukcje stój sportowy, a także przeprosił i miał dobrą opinię w zakładzie karnym - wszystkie te okoliczności, zostały już wzięte pod uwagę przy wymiarze kary i nie wpływają one na ocenę zasadności obecnie podnoszonych zarzutów odwoławczych. Wyznacznikami wymiaru kary w świetle kodeksu karnego są po pierwsze zastrzeżenia, że kara nie może przekraczać stopnia winy i społecznej szkodliwości czyny, kara ma mieć wymiar wychowawczy i zapobiegawczy, a osiągnąć cel w zakresie kształtowania postaw. To zostało prawidłowo zastosowane przez sąd pierwszej instancji. Sąd nie kwestionuje, że Rafał S. nie jest zdemoralizowany, nie kwestionujemy tego, że przeprosił, wyraził skruchę, że wypadek był incydentalnym zdarzeniem, ale wszystkie te okoliczności nie mogą przekraczać ciężaru wynikającego z samego popełnionego przestępstwa – podkreślała sędzia. - Był w stanie znacznej nietrzeźwości i zbiegł z miejsca zdarzenia. Bezpośrednio po opuszczeniu pojazdu, oddalił się, został zatrzymany dzięki spostrzeżeniu świadka, mimo to oskarżony na pytanie policjantów zaprzeczał, by brał udział w zdarzeniu. Doprowadził do wypadku w terenie płaskim na czystej, suchej nawierzchni, przy braku okoliczności, które mogły utrudniać kierowanie pojazdem. Nie upewnił się co do wykonywania manewru wyprzedzania - podkreślała sędzia Nocoń.

Sąd drugiej instancji podzielił opinię jednego z obrońców mecenasa Rafała Stęchłego tylko w zakresie zwolnienia skazanego Rafała S. z poniesienia kosztów sądowych i ten obowiązek przerzucił na rzecz Skarbu Państwa. - Biorąc pod uwagę wymiar długoterminowej kary oraz fakt, że przed zdarzeniem był bezrobotny możliwość uzyskania około 16 tysięcy złotych zwrotu kosztów sądowych jest iluzoryczne – usłyszeliśmy w sądzie.

Nie przeocz

Sam Rafał S. nie został doprowadzony do sądu z aresztu, gdzie przebywa od chwili wypadku, czyli już dwa lata. Nie pojawił się także nikt z prokuratury, bo to była jedyna ze stron, która nie wnosiła odwołania od wyroku pierwszej instancji. Na sali obecny był tylko jeden z adwokatów skazanego Rafała S. oraz jego żona. Pojawił się także ojciec poszkodowanej w wypadku spowodowanym przez byłego żużlowca Beaty Leśniewskiej. - Spodziewałem się, że wyrok zostanie utrzymany, bo nie było przesłanek, by ten wyrok podnieść lub obniżyć. Dobrze, że to się już skończyło, trochę odetchniemy - mówi pan Ireneusz. O tym jak się czuje jego córka nie chciał mówić. - Ona to wciąż przeżywa, a ja nie chce by wracała to tego. Lepiej, żeby już była cisza... - mówił ojciec kobiety. On już po rozprawie w sądzie pierwszej instancji mówił o tym, że wyrok uważa za zbyt łagodny, bo nie podziała odstraszająco na innych kierowców, którzy po pijanemu siadają za kółkiem. - Wyrok - uważam jest nadal za niski i za mało uderzający w kierowców, którzy dopuszczają się podobnych czynów - powtórzył raz jeszcze po poniedziałkowej rozprawie. Beata Leśniewska otrzymała od sprawcy wypadku 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia, ale biorąc pod uwagę fakt, że kobieta cały czas musi być rehabilitowana, to kropla w morzu potrzeb. - Cały czas potrzebujemy pieniędzy na leczenie - mówił ojciec kobiety.

Wyrok w tej bulwersującej sprawie, która była szeroko komentowana, w sądzie pierwsze instancji zapadł w listopadzie ubiegłego roku. Rafał S. została skazany na podstawie dwóch zarzutów: spowodowanie wypadku będąc pod wpływem alkoholu oraz za nieudzielenie pomocy poszkodowanej kobiecie i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Łącznie za te dwa czyny dostał ponad 9 lat więzienia. Wypadek, który spowodował Rafał S. miał wyjątkowo dramatyczny przebieg. Mężczyzna jechał ulicą Raciborską w Rybniku przekraczając prędkość, wyprzedzał w miejscu niedozwolonym, a po zakończeniu manewru wyprzedzania nie zjechał na swój pas ruchu, tylko na drugim pasie zderzył się czołowo z mazdą prowadzoną przez młodą mieszkankę jednej z podraciborskich miejscowości, która jechała do swoich rodziców odebrać córeczkę. Zaraz po zdarzeniu, S., który według badania alkomatem miał we krwi ponad 2 promile alkoholu uciekł pieszo z miejsca zdarzenia. Kiedy policjanci go zatrzymali zaprzeczał, że brał udział w wypadku, podawał błędne nazwisko, mataczył.

Kobieta, która została w wypadku poszkodowana, najpierw była reanimowana, potem tygodniami utrzymywana w śpiączce. Miała poważne urazy głowy, przez długi czas znajdowała się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. Obecnie od dwóch lat jest rehabilitowana, ale ma problemy z poruszaniem się, pamięcią. Sąd pierwszej instancji nakazał oskarżonemu żużlowcowi Rafałowi S. wypłatę 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz poszkodowanej kobiety. I te pieniądze w dwóch ratach, dzięki zaangażowaniu rodziny S. zostały pani Beacie przekazane. - W aktach sprawy znajduje się potwierdzenie dwóch przelewów na wskazane konto – mówił w sądzie mecenas Rafał Stęchły, jeden z trzech obrońców oskarżonego.

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera