Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sekuła: Nie odwlekajcie decyzji o dzieciach

Mirosław Sekuła
Mirosław Sekuła
Mirosław Sekuła Lucyna Nenow
Śląsk się wyludnia. Model rodziny musi się zmienić, inaczej czeka nas załamanie społeczne i gospodarcze. Jedyna skuteczna polityka prorodzinna to finansowe wspieranie macierzyństwa. Zawieranie umów państwa z matkami, albo wysokie zasiłki - mówi Mirosław Sekuła. Z marszałkiem województwa śląskiego, rozmawia Aldona Minorczyk-Cichy .

Do 2035 roku z obszaru śląskie-go zniknie, według prognoz GUS-u, nawet 800 tys. mieszkańców. Jak osłabić ten proces?
To jest problem całej Polski, a właściwie całej Europy. Niestety, jest tak, że wzrost dobrobytu nie idzie w parze z dzietnością. Udało się to przełamać takim krajom jak Norwegia czy Szwecja, co pozwala mieć nadzieję, że może i nam się uda. Musimy przeorganizować społeczeństwo, zmienić sposób myślenia o tym, jak ma wyglądać model rodziny. W przeciwnym razie będzie się kurczyć nie tylko województwo śląskie, ale cały kraj, zwłaszcza miasta. Wcześniej czy później czeka nas załamanie gospodarcze i społeczne. To trzeba wyraźnie powiedzieć.

Profesor Jerzy Runge z Uniwersytetu Śląskiego podkreśla, że kurczenie się miast to niejedyny problem. Starzejemy się i to na potęgę.
Nie będzie rozwoju gospodarczego bez zatrzymania wyludniania się i zwiększenia liczby obywateli. Jeśli sami tego nie zrobimy, pozostanie nam zaproszenie obywateli innych państw, aby chcieli z nami mieszkać i pracować.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:
* Marszałek Sekuła o prezesie Kolei Śląskich: Poszło jak po grudzie [WYWIAD WIDEO]
* RAŚ: Marszałek Sekuła musi odejść. Regionowi potrzeba wielkiej koalicji! [OŚWIADCZENIE]

Wspomniał pan o konieczności przemodelowania rodziny.
Dzisiejsza sytuacja jest pokłosiem decyzji z lat 60., a zwłaszcza decyzji tzw. klubu rzymskiego, który nic innego Europie nie zaproponował, jak tylko neomaltuzjanizm, który traktował nadmierny przyrost naturalny jako źródło problemów ekonomicznych w państwie. Słowem: żeby nie doszło do katastrofy, trzeba drastycznie ograniczyć przyrost rodzących się dzieci. Zaczęto wręcz prześladować rodziny wielodzietne, nazywać je - przepraszam za wyrażenie - "dzieciorobami", czy - co najmniej - nieodpowiedzialnymi. W efekcie mamy sytuację taką, że powoli zaczyna dominować model młodej rodziny 2+2, czyli on, ona, samochód i pies, bo na dziecko miejsca tam nie ma.

Dziecko stało się albo zbędnym obciążeniem, albo luksusem?
Właśnie tak. Moi dziadkowie mieli bardzo liczne rodziny, rodzice już trójkę dzieci, a ja tylko dwoje. Jeśli tego nie zmienimy, to nasze społeczeństwo zniknie, tak jak w historii znikało już wiele narodów i społeczeństw. Przypomnę tutaj Cesarstwo Rzymskie. W każdej tzw. porządnej rzymskiej rodzinie panował model: dwóch synów i jedna córka. Rzymianie byli otoczeni ludami, gdzie w rodzinie było 5-10 dzieci i dlatego w kilku pokoleniach stali się niewiele znaczącą mniejszością. To był jeden z powodów upadku starożytnego Rzymu. Wielkim nieszczęściem jest to, że daliśmy sobie wmówić, iż młodzi ludzie muszą wybierać: albo rodzina, albo kariera. A ja wszystkim młodym mówię: nie czekajcie, nie odwlekajcie decyzji o dzieciach do czasu zrobienia kariery, bo wtedy już nie będziecie mogli ich mieć. Szefami są ludzie w wieku od lat 40 do 60, a nie 20. Po czterdziestce na dzieci nie ma już czasu. To wtedy robi się karierę. I do tego czasu trzeba mieć odchowane dzieci. Jednak jeśli chcemy mieć większą dzietność, to musimy pomyśleć o połączeniu macierzyństwa i edukacji, tak, aby powstawały młode rodziny, aby młode kobiety - ucząc się - jednocześnie wychowywały dzieci. Bo łatwiej jest połączyć macierzyństwo z nauką niż z pracą.
Małżeństwa studenckie?
Na własnym przykładzie wiem, że tak się da. Mieliśmy dziecko na trzecim roku studiów. Mimo to żona skończyła studia w terminie, a ja pół roku wcześniej. Trzeba było być dojrzalszym niż rówieśnicy.

Ze Śląskiego uciekają ludzie młodzi. Jak ich zatrzymać?
Młodych zatrzymamy m.in. wtedy, kiedy nasze społeczeństwo przemodelujemy na promacierzyńskie. Jesteśmy ciągle biednym krajem na dorobku, ale na to pieniądze muszą się znaleźć. Chodzi o zapewnienie każdemu dziecku miejsca w żłobku i przedszkolu na 10 godzin dziennie. No i wszyscy pracodawcy - tak publiczni, jak i prywatni - muszą przejąć część obciążeń wychowania dzieci pracowników. Matka w pracy musi być spokojna o to, co się dzieje z jej dzieckiem.

Coraz więcej firm organizuje dla dzieci swoich pracowników opiekę. Niedawno zaczęło działać przedszkole w Uniwersytecie Śląskim. A czy jest też w Urzędzie Marszałkowskim?
Jeszcze nie, ale rozmawiałem na ten temat z dyrektorami wydziałów, bo tak żłobek jak i przedszkole - powinny tu być. W Norwegii lub Szwecji standardem jest to, że każda instytucja publiczna musi mieć w pobliżu miejsce opieki nad dziećmi. Pieniądze muszą się znaleźć, inaczej czeka nas powolne wymieranie.

Samorządy lokalne stosują różne zachęty dla mieszkańców: karty dla rodzin wielodzietnych, seniorów.
Dobrze, że coś robią, ale jak widać - to wszystko zbyt mało. To nieskuteczne, bo żadnemu z naszych miast nie udało się zatrzymać depopulacji. Ani Katowicom, ani Gliwicom, ani innemu miastu. Być może działania samorządów trochę łagodzą skutki, ale to za mało. Trzeba rewolucji w tym zakresie. A czasu nie ma. Każdy rok to pogłębianie się niżu i starzenie się społeczeństwa, a stare społeczeństwo - z całym szacunkiem dla ludzi w moim wieku i starszych - nigdy nie będzie ani prężne, ani innowacyjne. Starsi ludzie mają doświadczenie i mądrość życiową. I z tej mądrości wynika, że największym błędem naszego pokolenia był fakt, że daliśmy się przekonać, iż dziecko jest kłopotem.
Samorządowcy, którzy brali udział w debacie DZ na temat kurczenia się miast, podkreślali, że łatwiej byłoby im przeciwdziałać niekorzystnym zjawiskom wspólnie - w ramach powiatu metropolitalnego.
Tak naprawdę potrzebne jest nam jedno wielkie miasto. Nikt nie ma już chyba wątpliwości, że rozdrobnienie miast powoduje utratę szans rozwojowych. W skali europejskiej te nasze małe miasta są wręcz niezauważalne. Na świecie miasta poniżej miliona mieszkańców niewiele znaczą. Jeśli chcemy się stać europoliami, czyli miastami o znaczeniu europejskim, musimy się połączyć. W przeciwnym przypadku staniemy się peryferiami Wrocławia i Krakowa. Jeśli nasze elity nie są jeszcze gotowe na utworzenie jednego miasta, to chociaż zróbmy aglomerację. I całe szczęście, że projekt o powiecie metropolitalnym nareszcie trafił do Laski Marszałkowskiej. Metropolia to dobry krok w kierunku stworzenia jednego miasta.

No ale jak namówić młode rodziny, by miały dzieci?
Nie ma co decydować o problemach polityki prorodzinnej, jeśli się nie zdecydujemy na finansowe wspieranie macierzyństwa.

Kiedyś był pomysł płacenia matkom pensji.
Pracowałem nad tym projektem jeszcze za czasów rządu AWS-u.

To był kontrowersyjny, ale ciekawy pomysł.
Przede wszystkim bardzo drogi, ale nie mamy wyjścia. Jedyna skuteczna polityka prorodzinna to finansowe wspieranie macierzyństwa. To albo zawieranie umów państwa z matkami na wychowanie dzieci i płacenie im za to, albo tak wysokie i progresywne zasiłki rodzinne, aby rodzina, która decyduje się na piątkę dzieci - mogła z tego wyżyć.



*PROGNOZA POGODY NA 19-30 WRZEŚNIA 2013
*GALERIA KATOWICKA OTWARTA: CZY WARTO DO NIEJ PÓJŚĆ? RECENZJA I ZDJĘCIA]
*Horror w Chorzowie: Dzwonię zgrobu! Uwolnijcie mnie! [NAGRANIE + ZDJĘCIA]
*Najlepsze prezenty na DZIEŃ CHŁOPAKA 30 WRZEŚNIA 2013

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!