Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Silesia, czyli z dna na szczyt

Michał Wroński
Rentowność kopalń jest możliwa - wystarczy przywołać przykład kopalni Silesia. Tam związkowcy, górnicy i właściciele doszli do porozumienia. Osiągnęli kompromis, bo najważniejsze są miejsca pracy
Rentowność kopalń jest możliwa - wystarczy przywołać przykład kopalni Silesia. Tam związkowcy, górnicy i właściciele doszli do porozumienia. Osiągnęli kompromis, bo najważniejsze są miejsca pracy arc
Czy kopalnia może być nowoczesną, rentowną firmą? Sprawdziliśmy. Oczywiście może

Dziś w Warszawie związkowcy ze Śląska spotkają się z premierem Donaldem Tuskiem. Liczą, że szef rządu powie im, które z działań na rzecz wsparcia polskiego górnictwa, zaproponowanych podczas niedawnego "szczytu górniczego" w Katowicach, są realne. O blokadzie importu można zapomnieć. Być może natomiast pojawią się jakieś konkrety dotyczące ewentualnego zaostrzenia norm jakościowych dla sprowadzanego surowca. Przedstawiciele resortu gospodarki wspominali ostatnio także o możliwym odroczeniu dla Kompanii Węglowej spłaty zobowiązań dla ZUS.

Wszystkie te pomysły łączy jedno - stanowią desperacką próbę odgórnego ratowania branży, co wizerunkowo znowu uderzy w górnictwo. Kolejny raz pojawią się komentarze (już zresztą można je usłyszeć) o niewydolnej branży i dopłacaniu do nierentownych kopalń. Pytanie jednak, czy mogą być one w ogóle rentowne?

Są rentowne kopalnie.

I to także u nas

Przykładów nie trzeba daleko szukać. Wystarczy zajrzeć do położonej niedaleko Czechowic-Dziedzic kopalni Silesia. Dziesięć lat temu należący wówczas do Kompanii Węglowej zakład był praktycznie skazany na zamknięcie. Powód? Oczywiście brak rentowności. Pod koniec roku 2010 kopalnię kupił czeski Energeticky a Prumyslovy Holding. Zainwestował ok. miliarda złotych i zamienił Silesię w sprawnie funkcjonujące przedsiębiorstwo. Sukces nie byłby jednak możliwy bez radykalnej zmiany organizacji pracy.

- Najważniejszym priorytetem jest bezpieczeństwo, ale na drugim miejscu jest efektywność. Nie może tak być, żeby pracownik pracował 2 godziny na ścianie - mówił podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego Michał Herman, dyrektor zarządu PG Silesia. Podkreślił też rolę związków zawodowych, które zaaprobowały nowe, rynkowe zasady funkcjonowania zakładu.
- Związkowcy są naszymi partnerami - zaznaczył Herman.

Kto się nie dostosuje do rynku, tego rynek zmiecie

My wiele przeszliśmy. Pamiętamy, jak było kiedyś i wiemy, że dziś jest lepiej - komentuje Dariusz Dudek, przewodniczący Solidarności w PG Silesia. Mówi tak, choć górnicy z Silesii nie dostają już "czternastki", a praca w weekendy traktowana jest jak robota w normalny, "czarny" dzień. Tyle że pamięta również, jak w 2003 roku spędził 9 dni i nocy na dole, protestując przeciwko możliwej likwidacji kopalni.

- Dla nas i dla zarządu najważniejsze są miejsca pracy. Aby jednak je zachować, trzeba być elastycznym i umieć dostosować się do sytuacji na rynku. To już nie te czasy, kiedy można było nakopać węgla, a potem i tak się go sprzedało. Wiemy, że albo ta kopalnia będzie działać na obecnych zasadach, albo rynek nas zmiecie - mówi Dudek.

Brakuje menedżerów, są szefowie z nadania

Słuchając takich słów, można odnieść wrażenie, że wypowiada je liberalny menedżer, a nie związkowiec. Nie oznacza to jednak, że działacze z PG Silesia porzucili manifestacje na ulicach. Dalej biorą w nich udział, wspierając choćby swoich kolegów z Kompanii Węglowej. Bo - jak stwierdza Dudek - by prowadzić nawet najtwardsze negocjacje, potrzebny jest znający się na biznesie partner.

- A tego w Kompanii brakuje. W państwowych firmach górniczych generalnie brakuje menedżerów. To ludzie z politycznego nadania i dlatego górnictwo - poza nami i Bogdanką - tkwi jeszcze w XX wieku - ocenia Dariusz Dudek.

Związki piszą do Tarasa

Po środowym posiedzeniu Związku Zawodowego Górników w Polsce jego władze wystosowały apel do Mirosława Tarasa, prezesa Kompanii Węglowej. Protestują w n im przeciwko ewentualnemu zamykaniu kopalń. Przypomnijmy, że w trakcie pierwszej konferencji prasowej prezes Taras stwierdził, że w KW są takie kopalnie, w których rentowności uzyskać się nie da i że on sam widzi co najmniej jeden taki zakład.

O konieczności wycofania się z niebezpiecznych, a przez to drogich w eksploatacji złóż mówił także podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego. W mediach zaczęły się już pojawiać nazwy konkretnych kopalń, które mogłyby zostać zamknięte. W odpowiedzi na to związkowcy piszą, że "metoda wygaszania kopalń i likwidacji niby nierentownych jest dobrze znana obecnemu prezesowi choćby z doświadczenia zarządzania kopalnią Bogdanka, która również miała być #likwidowana".
- Taka polityka w górnictwie ma złe skojarzenia i - jak pokazały przykłady wielu kopalń - nie sprawdziła się. Medialne zapowiedzi prezesa Tarasa, bez wcześniejszych jakichkolwiek rozmów #ze stroną społeczną, prowadzą do wzrostu napięcia we wskazanych przez niego kopalniach i nie wróżą dobrze przyszłemu dialogowi - czytamy w oświadczeniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty