Skoczkowie są jak wino. Ale zdarzają się też tacy, jak beaujolais nouveau

Technika, a nie siła

Krzysztof Biegun, sensacyjny zwycięzca z Klingenthal, wchodząc na najwyższy stopień podium miał 19 lat, 6 miesięcy i 4 dni. Swoim wyczynem skomplikował plany szkoleniowców, którzy nie przewidywali dla niego miejsca w kadrze na kolejny konkurs w Kuusamo (początek zawodów Finlandii dziś o godz. 16).

- Musieliśmy zmienić zdanie, przecież nie można chłopakowi odmówić okazji do skakania w plastronie lidera Pucharu Świata - przyznał Maciej Ma-ciusiak, selekcjoner kadry młodzieżowej.

Biegun nie pobił jednak "rekordu Polski", który należy do Adama Małysza. Wiślanin wygrywając w 1996 roku konkurs w Oslo liczył sobie 18 lat, 4 miesiące i 14 dni. Pozostała czwórka polskich triumfatorów zawodów PŚ czekała na swoje sukcesy znacznie dłużej. Piotr Fijas miał 23 lata, 10 miesięcy i 15 dni, Stanisław Bobak 21 lat, 7 miesięcy i 1 dzień, Kamil Stoch 23 lata, 7 miesięcy i 30 dni, a Piotr Żyła 26 lat, 2 miesiące i 2 dni.

- Właściwie trudno wskazać moment idealny do odnoszenia zwycięstw - komentuje to zestawienie Szturc. - Problemem najmłodszych skoczków jest to, że ciągle dojrzewają fizycznie, co oznacza, że rosną, zmienia się waga, a to z kolei przekłada się na zmianę pozycji dojazdowej, środka ciężkości, kątów przy odbiciu. Wiele elementów trzeba układać na nowo. Z drugiej jednak strony dzisiejsza młodzież ma znakomitą technikę, która rekompensuje mniejszą siłę. I to właśnie widać w konkursach rozgrywanych w trudnych warunkach, zwłaszcza na początku sezonu.

Polski system jest świetny

Generalnie jednak skoczkowie są jak wino: procentuje doświadczenie i kolejne sezony startów. Przydaje się to zwłaszcza w momentach krytycznych.

- Trzeba było zakręcić rękami i spaść na plecy. Ale taką wiedzę i umiejętności zdobywa się latami - komentował Małysz fatalny upadek 22-letniego Jana Mazocha w 2007 roku podczas konkursu w Zakopanem.

Młodzi zwycięzcy - trzymając się porównań z winem - często przypominają beaujolais nouveau, które nie leżakuje. Krótko mówiąc pojawiają się niczym meteory. Kto dziś pamięta najmłodszego w historii triumfatora, Kanadyjczyka Steve Collinsa. Gdy pokonał wszystkich rywali w Lahti 9 marca 1980 roku miał 15 lat, 11 miesięcy i 27 dni. Znacznie lepiej ułożyły się kariery Austriaka Thomasa Morgensterna (16 lat, 2 miesiące i 12 dni) i Fina Toni Nieminena (16 lat i 6 miesięcy), którzy także później osiągali wielkie sukcesy.

Generalnie w zestawieniu najmłodszych zwycięzców dominują Austriacy i Skandynawowie. Ale zaczyna się to zmieniać.
- Szeroką ławą do Pucharu wchodzą Polacy i Słoweńcy - zauważa Szturc. - I to nie jest przypadek. U nas zagrały dwa elementy. Po pierwsze popularność Adama Małysza, dzięki której do klubów przyszło mnóstwo dzieciaków z rocznika dziewięćdziesiąt, a po drugie system, który dla nich opracowano, czyli cykl Lotos Cup czy Narodowy Program Rozwoju Skoków "Szukamy Następców Mistrza".

Czy teraz jest łatwiej?

Szturc zwraca uwagę także na zmianę warunków sprzętowych. Biegun i jego koledzy mają do dyspozycji kombinezon, który po dwóch-trzech startach jest wymieniany. Małysz miał jeden na dwa... lata. Tak było np. z tym, który odkupił od Japończyków.
- Ale sprzęt sam nie skacze, więc wygrać i tak trzeba umieć, a nasza młodzież już to potrafi - podsumowuje Szturc.

*Ślązak Roku 2013 już wybrany! Poznajcie zwycięzców DUŻO ZDJĘĆ
*Koniec dramatu 32-letniej Małgosi Komorowskiej z Jastrzębia. Odzyska zdrowie?
*Niesamowity rekord prędkości Pendolino w Polsce 291 km/h ZDJĘCIA + WIDEO
*Wojak Boxing Night RELACJA+ZDJĘCIA Jonak i Kołodziej zwyciężają!