Jabłka od dwóch tygodni jedzą niemal wszyscy Polacy w niespotykanych ilościach. Znani i nieznani fotografują się z ogryzkiem lub cydrem w ręku. To protest społeczny na rosyjskie embargo na towary sprowadzane z Polski, którego głównym ambasadorem zostało właśnie jabłko. Jednak nie tylko sadownicy z Lubelskiego czy Mazowieckiego boją się o swoją przyszłość. Producenci owoców i warzyw z województwa śląskiego stanęli pod ścianą, bo alternatywnego rynku zbytu dla ich produktów nie ma. Rosja albo śmierć - mówią zgodnym chórem.
Jabłka jeszcze wiszą, a pomidory już gniją
Na mocy dekretu Władimira Putina, prezydenta Federacji Rosyjskiej z dnia 6 sierpnia, został wprowadzony zakaz importu produktów roślinnych do Rosji z państw Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii i Królestwa Norwegii. Lista jest długa i dotyczy praktycznie wszystkich rodzajów warzyw i owoców, od jabłek, przez czereśnie i wiśnie, po pomidory i ogórki.
- Jabłko to tylko hasło. Tegoroczne zbiory wiszą jeszcze na drzewach. Problemem "tu i teraz" są pomidory, ogórki i owoce miękkie. To główna bolączka producentów z naszego regionu i choć jeszcze za wcześnie na szacowanie strat, to na pewno będą one gigantyczne - mówi Roman Włodarz, prezes Śląskiej Izby Rolniczej.
Kłopoty polskich producentów zaczęły się już wcześniej - praktycznie rosły wraz z zaostrzaniem się sytuacji na Ukrainie. Ostatnie zarządzenie Pu-tina jest więc gwoździem do trumny dla wielu producentów rolnych.
- Importerzy rosyjscy nie czekali na dekret Putina i sami zaprzestali handlu. W obecnej sytuacji przed polskimi producentami warzyw i owoców miękkich staje widmo bankructwa. Potrzebne są rozwiązania naszego rządu i rządów państw Unii Europejskiej - mówi Zbigniew Klimowicz, prezes zarządu Grupy Producentów Owoców i Warzyw Klimowicz z Pyskowic.
O takich rozwiązaniach mówił w ubiegłą środę Marek Sawicki, minister rolnictwa, podczas wizyty w powiecie gliwickim. Wobec rosyjskiego embarga, resort rolnictwa chce wyeksportować towary objęte embargiem poza rynek europejski i Rosję. Część nadwyżki ma też wchłonąć rynek europejski, w tym i polski. Pozostałą część "trzeba spróbować sprzedać na rynki trzecie", mówił Sawicki. Jednak jak podkreśla prezes Śląskiej Izby Rolniczej, nie będzie to takie łatwe.
- Rynek spożywczy jest rynkiem mającym ciągłe nadwyżki. Ta branża nie opiera się na zasadach wolnego rynku, a jest ściśle regulowana przez wielką politykę - mówi Włodarz. Problemem jest też trwałość eksportowych szlagierów z województwa śląskiego.
- Nie ma innych rynków zbytu dla naszych pomidorów. To są warzywa miękkie i po kilku dniach nie nadają się do konsumpcji - mówi Klimowicz.
Trafią do Rosji, ale tylnym wejściem. Bez polskiej metki
Podobne wnioski płyną z raportu sporządzonego na zlecenie Stowarzyszenia Producentów Pomidorów i Ogórków Pod Osłonami. Z dokumentu wynika, że "zamknięcie rynków wschodnich skutkować może zwiększeniem presji podaży na rynku krajowym i obniżkami i tak już niskich cen, z dalszymi konsekwencjami w postaci spadku opłacalności produkcji, problemami z utrzymaniem płynności finansowej i spłatą kredytów inwestycyjnych".
Z tak postawioną sprawą zgadzają się producenci. - Zbieramy tygodniowo 900 ton pomidorów. Przed embargiem kilogram kosztował 2 złote 80 groszy. Dziś cena kształtuje się w granicach jednego złotego za kilogram. To jest psucie rynku, które doprowadzi do upadku producentów i deficytu w przyszłorocznych i kolejnych zbiorach - mówi Klimowicz.
Rosyjski zakaz ma obowiązywać przez rok, choć niewykluczone, że będzie obowiązywał znacznie dłużej. Jednak jak podkreśla prezes Śląskiej Izby Rolniczej, rynek nie znosi próżni, więc owoce i warzywa z Polski trafią na rosyjskie bazary i półki sklepowe, tyle że… bez metki "made in Poland".
- Towar, który przechodzi przez kilku pośredników, staje się towarem "no name", czyli bez kraju pochodzenia. Już pojawiają się pośrednicy, którzy mówią "zbijcie ceny, a my to bierzemy" - mówi Włodarz. - To przyniesie potężne straty dla naszej gospodarki - dodaje.
Ile kosztuje nas embargo?
Z danych udostępnianych przez resort rolnictwa wynika,
że Polska wyeksportowała do Rosji w 2013 r. ponad 804 tys. ton owoców i warzyw. Ich wartość wyniosła blisko 336 mln euro.
Ministerstwo rolnictwa szacuje, że straty dla tego sektora, wynikające z wprowadzonego przez Rosję embarga, mogą wynieść ok. 500 mln euro.
Według raportu dr. Trzęsow-skiego z Poznania, na który powołuje się Stowarzyszenie Producentów Pomidorów i Ogórków Pod Osłonami, w 2013 r. głównym odbiorcą pomidorów z Polski była Rosja (50,9 tys. ton, czyli 48,66 proc. eksportu) o wartości 42,65 mln euro (178,87 mln zł).
Według opracowania, na rynek w Rosji sprzedaliśmy też:
3,3 tys. ton ogórków (37,5 proc. eksportu) o wartości 4,45 mln euro (18,46 mln zł). Łączna wartość eksportu pomidorów i ogórków do Rosji w 2013 r. osiągnęła 197,33 mln zł (47,10 mln euro).
W latach 2007-2013 eksport pomidorów do krajów Unii spadł z 42,57 tys. ton do poziomu 16,93 tys. ton, to jest o ponad 60 proc. Udział tych krajów w eksporcie pomidorów z Polski obniżył się z 53 do 16,53 proc.
Jak rosyjskie embargo wpłynie na rynek owoców i warzyw w Polsce? NAPISZ KOMENTARZ
*Żądamy darmowej autostrady A4 [PODPISZ PETYCJĘ DO PREMIERA]
*Wypadek w Wilamowicach. 18-letnia Klaudyna nie żyje. Sprawca się nie przyznaje
*Gdzie jest burza? ZOBACZ mapę burzową i wskazania radaru burzowego
*Najlepsze baseny, aquaparki i kąpieliska w woj. śląskim [GŁOSUJ W PLEBISCYCIE]
*Energylandia w Zatorze, atrakcje, ceny, mapa oraz film z kamery Go Pro [WIDEO GO PRO]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?