Ilekroć przypominam sobie tę przypowiastkę, mam przed oczami nieśmiertelny zwyczaj: gospodarz w swoich progach nakazuje gościom ściąganie butów. Jasne, można to obronić (duch japoński), jednak w Kraju Kwitnącej Wi-śni ma on wiekowe tradycje i związany jest z pewnym ob-rzędem kulturowym. W naszych warunkach nie uduchowiłbym motywów tego dziwnego obyczaju. Leci bardziej przygodami Diogenesa.
Na Górnym Śląsku nic nie jest jednoznaczne, więc oduczyłem się smarowania miodem śląskiego ego. W moim domu rodzinnym, a był to dom niezwykle śląski, nikt nie śmiał prosić gościa, by ściągał przed wejściem buty, nie wspominając o trybie nakazowym. Do dziś dostaję wysypki, gdy gość w moim domu zaczyna wizytę od ostentacyjnego ściągania butów. Co to za zwyczaj?
Ten pierwszy stopień naturyzmu ma niewątpliwie pochodzenie chłopskie. Całkiem zresztą praktyczne, bo z obory do kuchni jest estetycznie daleko. Więc gdy gospodarz w swoich progach każe mi dziś ściągać buty, czuję, że traktuje mnie jak gościa, który dopiero wylazł z obory - do tego chama, który nie wie, że jak przyszedł z obory, to wypada bez nakazu ściągnąć brudne buty. I jak to się ma do przyjęć, na które kobiety wkładają eleganckie garsonki, a mężczyźni eleganckie garnitury? Nieco groteskowo i komicznie. Wystarczy jeden argument: nie trzeba być wykwintnym estetą, by widzieć, że elegancko ubrany mężczyzna w skarpetkach, bez butów, wygląda równie żałośnie jak nagi mężczyzna tylko w fuzeklach. To już lepiej imprezować w owerolu. Za starego pierwyj stało: „Gość w dom, Bóg w dom”. Nie zmuszajmy Boga, by paradował w skarpetkach!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?