Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawdzajmy skład kosmetyków i efekt działania

Ewa Mielniczuk
Jeśli macie pewność, że zużyjecie kosmetyk w odpowiednim czasie, śmiało korzystajcie z atrakcyjnych promocji, ale nigdy nie ryzykujcie "przedłużeniem" żywotności produktu!
Jeśli macie pewność, że zużyjecie kosmetyk w odpowiednim czasie, śmiało korzystajcie z atrakcyjnych promocji, ale nigdy nie ryzykujcie "przedłużeniem" żywotności produktu! 123RF
Jeśli używamy kosmetyków - do twarzy, włosów i ciała, nie możemy ślepo wierzyć w zapewnienia producentów, że są w pełni bezpieczne. Wybierajmy je więc niezwykle starannie, sprawdzajmy ich skład i efekt działania!

Kiedy wybieramy krem do twarzy, swój ulubiony balsam do ciała, odżywkę do włosów albo kosmetyki kolorowe, sprawdzajmy na etykiecie co w sobie zawierają. Pewnie pomyślicie, że to bez sensu, bo przecież kosmetyki sprzedawane w sklepach muszą być bezpieczne, a producenci nie pozwoliliby sobie na okłamywanie konsumentów. Owszem, w wielu przypadkach firmy kosmetyczne dokładają starań, żeby każda informacja na opakowaniu była prawdziwa, ale pamiętajmy, że to, co może zaszkodzić, najczęściej jest napisane drobnym druczkiem, np. na dole etykiety, więc często nie zwracamy na to uwagi zainteresowani ciekawym opakowaniem i ceną.

Kosmetyk jest jak jedzenie - dobry, bo "świeży"
Jak uniknąć przykrych niespodzianek, które mogłyby zaszkodzić naszemu zdrowiu? Najważniejszy, tak jak w przypadku produktów spożywczych, jest termin ważności. Kiedy wybieracie kosmetyk, który ma atrakcyjną cenę, koniecznie sprawdźcie termin jego przydatności. Nie znaczy to, że drogie kosmetyki możecie uznać za pewniaki, jednak najczęściej te przeceniane mają krótką datę ważności. Jeśli macie pewność, że zużyjecie kosmetyk szybko, korzystajcie z promocji, ale nigdy nie ryzykujcie i nie przedłużajcie jego "żywotności", bo wtedy działanie danej rzeczy i jej jakość są znacznie gorsze niż kosmetyku "świeżego". Nie zawsze też znajdziecie dokładną datę, do kiedy można bez obaw stosować kosmetyk. Najczęściej jest to informacja, przez ile miesięcy od momentu otwarcia produkt może być używany.

Balsam "na wypryski"
Czy to nie dziwaczne? Mówimy: "maść na opryszczkę" albo "krople na katar". Tak, jakbyśmy kupowali te leki, żeby dostać np. opryszczki czy kataru. Jeśli chodzi o "stare" kosmetyki, to są dosłownie na wypryski i swędzenie. Najbardziej narażona jest skóra wrażliwa, ale także skóra normalna może odczuć negatywne skutki nawet po dłuższym czasie. Wtedy jedynym ratunkiem jest wizyta u dermatologa. Skóra mieszana, z natury kapryśna i będąca połączeniem wszystkich rodzajów cery, może "oberwać" jeszcze bardziej niż skóra wrażliwa. Na czole, nosie i brodzie pojawią się wypryski oraz podskórne grudki, a na policzkach może powstać rumień i świąd.

Nie starajcie się na własną rękę "leczyć" tych przykrych "niespodzianek". Odstawcie natychmiast kosmetyk i zamawiajcie wizytę u dermatologa!
Ile jest kremu w kremie?
A co ze składem? Zachęcające reklamy, dizajnerskie opakowania, często też porady konsultantek w drogeriach traktujmy ostrożnie. Zawsze wybierajmy produkty dostosowane do danego typu skóry. Skład musi być wyraźnie widoczny! Jeśli wybieramy szynkę i szukamy takiej o najwyższej jakości, to z kosmetykami róbmy to samo. Ale cena to nie zawsze wysoka jakość, nie przyjmujmy więc za pewnik, że krem za 300 zł nie zrobi skórze krzywdy.

A jak rozpoznać, które składniki nie są mile widziane? Skład każdego kosmetyku jest nadrukowany z tyłu opakowania lub w dołączonej ulotce. Na pierwszym miejscu zawsze są składniki, których jest najwięcej. Zbyt długa lista raczej nie wróży nic dobrego, ponieważ oznacza dużą ilość sztucznych "zapychaczy" albo chemicznych odpowiedników składników naturalnych. Substancje aminowe, alkohol i silne aromaty mogą powodować uczulenia i podrażnienia oczu. Najczęściej są w farbach do włosów, tuszach do rzęs, perfumach. Jeśli do organizmu dostanie się za dużo szkodliwej substancji, może ucierpieć nie tylko nasza skóra, ale także nerki czy układ nerwowy. Jaka rada?

Testujcie co się tylko da!
W sklepach warto prosić o próbki. Przed dłuższym stosowaniem należy zrobić odczyn alergiczny na nadgarstku i upewnić się, czy następnego dnia w miejscu nałożenia kosmetyku nie pojawi się rumień lub wysypka. To, że praktycznie w każdym kosmetyku jest jakiś sztuczny dodatek, absolutnie nie znaczy, że musimy dostać uczulenia. Ważne jest to, żeby skład był zrównoważony, a sztuczne dodatki znajdowały się na ostatnich pozycjach listy, bo to znaczy, że w kosmetyku jest ich najmniej. Nie przesadzajmy też z ilościami - jeśli zalecana jest konkretna ilość produktu do jednorazowego nałożenia, nie "dokładajmy". Prawdopodobieństwo, że kosmetyk stosowany zgodnie z zaleceniami producenta zaszkodzi, jest niewielkie. Ale jeśli na własną odpowiedzialność zwiększymy tę ilość, szansa na niepożądane skutki wzrasta, bo zwiększa się ilość wprowadzanych do skóry składników. Wtedy z mocniejszą siłą działają te dobroczynne, ale także te niekoniecznie mile widziane. Kosmetyki naturalne zawsze mają maksymalny okres przydatności od 6 do 12 miesięcy dlatego, że nie zawierają sztucznych "podtrzymywaczy". Są delikatne i zaleca się, aby niektóre z nich przechowywać w lodówce.
Czego unikać "jak ognia"?
Parabeny mogą spowodować zapalenie skóry, wysypki i dostać się do krwi. Szczególnie kobiety w ciąży powinny unikać produktów zawierających parabeny. PEGi - w nadmiernych ilościach mają działanie rakotwórcze, zatykają pory. Na koniec mój "ulubieniec", czyli dimetikon - stosowany właściwie w każdym kosmetyku i teoretycznie nieszkodliwy. Ale gdy okaże się, że na ten właśnie składnik mamy alergię, możemy spodziewać się zaczerwienień na skórze, kataru i plam przypominających silne poparzenie pokrzywą. Niektóre składniki mają "przyjazną" nazwę, np. mineral oil czy lanolin, a wcale takie przyjazne nie są. I dobra rada - wybierajcie kosmetyki zawsze z pewnych źródeł, najlepiej organiczne oraz z certyfikatami, albo takie, które na pierwszym miejscu mają w swoim składzie produkty naturalne.

Jak poznać, że to bubel?
Niektóre kosmetyki nie mogą stać na sklepowych półkach przez rok czy kilka lat, nawet jeżeli na ich opakowaniu określona została przydatność kilkunastu miesięcy od chwili otwarcia. Gdy zdarzy się jednak, że pechowo traficie na kosmetyk przeterminowany, łatwo możecie to rozpoznać. Po pewnym czasie "rusza" w nim proces jełczenia. Zauważycie wówczas żółtawą warstwę na balsamie czy kremie.


*Wybierz się na wycieczkę do nowego Muzeum Śląskiego ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO]
*Dopalacz Mocarz zabija kolejne ofiary. Jest najsilniejszy i najgroźniejszy
*Przepis na leczo SPRAWDZONY I NAJSZYBSZY
*Śląska STREFA AGRO - nie tylko dla rolników. ZOBACZ KONIECZNIE
*Śląska STREFA BIZNESU - wszystko o pieniądzach. ZOBACZ KONIECZNIE
*Śląsk Plus. Górny Śląsk jest piękny ZDJĘCIA INTERAKTYWNE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!