Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stadion Śląski to wzruszenie, dreszcz i uczucie

Marek Twaróg
Bo stadion to wzruszenie, to dreszcz i uczucie. Gole i punkty, uniesienia, lamenty, zapachy i dźwięki. Czysta poezja.

Może umówmy się tak, żeby uniknąć kłótni - ja mówię, że:

  1. stadion musi stać,
  2. rozumiem tych, którzy woleliby za te pieniądze nowe szkoły i przedszkola,
  3. lecz z tym poglądem się nie zgadzam. Czyli - w porządku - wiem, że stadion dużo kosztuje, że są inne potrzeby, że „kto tam będzie grał” i że jesteśmy co najmniej pięć lat za całą Polską. Ale mimo wszystko cieszę się, że Stadion Śląski rośnie i że stanę tam niedługo jako dumny kibic sportu albo fan muzyki.

Tyle prozy życia. I wystarczy. Bo tak naprawdę stadion to poezja. To warkocz żużla spod koła Nielsena wyjeżdżającego z ostatniego łuku i gestem zwycięstwa witającego się z pucharem świata Anno Domini 1986. To zgarbiony Erik Gundersen, siedzący na swym zwiędłym GM-ie, któremu właśnie odjechało marzenie o złocie. To ta łza w oczach Włodzimierza Smolarka, bo przecież jego mały Ebi właśnie strzela gola Portugalii, jak on sam 20 lat wcześniej, kiedy zostawił na kolanach Manuela Bento.

To wreszcie pierwsze nutki „Thunderstruck”, którym AC/DC witało się ze Śląskim w 1991. Kiedy nie tylko o muzykę chodziło, ale o wolność, kolory i radość, które pierwszy raz po komunie podarował nam prawdziwy rock and roll na prawdziwym stadionie. I „Sad But True” Metalliki, ledwie kilka dni po światowej premierze - premierze numeru, który na zawsze zmienił moje życie. Albo duma i wzruszenie, kiedy w 2009 roku Bono spojrzał na biało-czerwoną i powiedział nam „Europa potrzebuje więcej takich krajów jak Polska”… A w tle już delikatna gitara Edge’a i prolog „I Still Haven’t Found…”.

Powinniśmy mówić o stadionie cyferkami, kolumnami, wynikami, bilansami i raportami. Powinniśmy spojrzeć na otoczenie konkurencyjne, na długofalową strategię, na analizę rynku, a pewnie i na potencjał, technologię czy linie kredytowe. I zawyć, płakać, schować się w kąt i jęczeć, że późno, że po co, że jak i gdzie, i kiedy.

Lecz to byłaby proza, a tu potrzeba poezji. Od prozy są inni - niech walczą, niech sprawią, by wszystko działało. A dziś zostańmy przy poezji. Niech nam ten stadion da jeszcze wzruszenia. Mieszankę nowego i wspomnień, wielkiego świata i małego Śląska, dumy, radości, rozczarowań i westchnień... Pozwólcie na chwilę słabości. Więcej poezji!

PS
* Zapraszam Państwa do lektury pierwszego odcinka naszego cyklu o historii Stadionu Śląskiego (dodatek do Magazynu DZ z 28 kwietnia). Starsi pokiwają głowami i wspomną co nieco, młodsi pewnie zdumią się, jak ważne to było miejsce dla polskiego sportu.

* A gdy już jesteśmy przy architektonicznych symbolach na Śląsku... Nie można ominąć rozmowy Marcina Zasady z mistrzem Jurandem Jareckim, którego wizja i talent do dziś stanowią o wizerunku Katowic (Magazyn DZ z 28 kwietnia).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!