Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sto tysięcy w budżecie na rozróby kiboli

Marcin Zasada
Jakakolwiek zadyma na stadionie Victorii dla GKS-u oznacza koniec współpracy z miastem
Jakakolwiek zadyma na stadionie Victorii dla GKS-u oznacza koniec współpracy z miastem fot. Marzena Bugała
Czy miasto może płacić publicznymi pieniędzmi za wybryki pseudokibiców? Katowice płacić będą, w najgorszym przypadku nawet 100 tysięcy złotych! Taką kwotę zabezpieczono w miejskim budżecie na wypadek ewentualnych strat wyrządzonych przez kibiców GKS-u Katowice podczas zbliżającej się rundy pierwszoligowych rozgrywek piłkarskich na stadionie... w Jaworznie.

Katowicki obiekt przy ulicy Bukowej jest w remoncie (ma się zakończyć w drugiej połowie roku), więc wiosną klub musiał znaleźć sobie arenę zastępczą. Władze Jaworzna zgodziły się na udostępnienie stadionu Victorii, ale oprócz stawki 10 tys. zł za wynajęcie na jeden mecz, zażądały gwarancji na wypadek pomeczowego wandalizmu.

- Kibice cieszą się w Polsce złą sławą. Fani GKS-u nie są wyjątkiem. Godząc się na przyjęcie do siebie katowickich piłkarzy, nie chcielibyśmy zostać ze zdemolowanym stadionem i okolicami - mówi Marcin Marzyński, rzecznik Urzędu Miejskiego w Jaworznie.

Jaworzno, negocjując umowę z Katowicami (lada dzień ma być podpisana), uzależniło samo przystąpienie do rozmów od pieniężnego zabezpieczenia. Wydarzenia takie, jak burdy podczas październikowego meczu z GKS-em Jastrzębie, po którym zamknięto zresztą obiekt przy Bukowej, do dziś działają na wyobraźnię. Władze Katowic, które podjęły się mediacji w sprawie wynajmu rezerwowego stadionu, tłumaczą, że działały w stanie wyższej konieczności. Tylko dlaczego za wybryki pseudokibiców będą musieli płacić mieszkańcy? W czasach kryzysu wyrzucanie 100 tys. złotych na łagodzenie skutków chuligaństwa jest mocno bulwersujące.- To tak, jakby wsadzić do samochodu pijanego kierowcę, ubezpieczyć go i liczyć, że tym razem wyjątkowo nie będzie miał wypadku - obrazuje problem katowicki radny Andrzej Zydorowicz. - To bardzo ryzykowna, bezprecedensowa decyzja.

Rzecznik Urzędu Miasta Katowice, Waldemar Bojarun, twierdzi, że to sytuacja wyjątkowa. Faktem jest, że z powodu ekscesów kiboli miasto znalazło się z GKS-em w patowym położeniu. Z jednej strony klub to ważna część historii Katowic, z drugiej trzeba dźwigać ciężar złej reputacji. Policja już nazywa mecze "Gieksy" w Jaworznie meczami podwyższonego ryzyka.

- Trudno dziwić się Jaworznu, że boi się tej współpracy - przyznaje Bojarun. - Mieszkańcy Katowic nie będą dopłacać do wandalizmu. Jeśli pseudokibice GKS-u narozrabiają w Jaworznie, klub dostanie od nas mniejsze dofinansowanie (w tym roku miasto wesprze GKS kwotą 600 tys. zł - przyp. red.).
Jednak w przypadku burd w Jaworznie Katowice, niezależnie od wysokości dotacji dla GKS-u, i tak dopłacą z publicznych pieniędzy.

- Zdaję sobie sprawę, że to bardzo kontrowersyjne posunięcie - przyznaje prezydent Katowic Piotr Uszok. - Liczę jednak na odpowiedzialność katowickich kibiców.

Podobną nadzieję mają władze GKS-u, którego dalszy los zależy dziś od zachowania kibiców.

- Zrobimy wszystko, żeby mecze w Jaworznie przebiegały bez incydentów - obiecuje Piotr Hyla, rzecznik GKS i katowicki radny. - Wiemy, czym grożą kolejne rozróby.

Sankcje mogą być dotkliwe. Jaworzno w każdej chwili może wypowiedzieć umowę wynajmu stadionu, a wtedy GKS będzie mógł pożegnać się z ligą. Prezydent Uszok zapowiada też, że jakakolwiek zadyma na Victorii będzie oznaczać koniec współpracy miasta z klubem. Dla GKS-u byłoby to równoznaczne z bankructwem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!