Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Wdowy górnicze bez pomocy państwa

Marek S. Szczepański
Prof. Marek Szczepański
Prof. Marek Szczepański arc
Wiadomo od dawna, że wraz z przeobrażeniami górnośląskiego górnictwa zmienia się zasadniczo hajerska rodzina. Ważną, a mówiąc wprost - fundamentalną w niej rolę pełnią kobiety, matki, żony i córki górników. To one są zazwyczaj ministrami familijnych finansów, one podejmują kluczowe decyzje i one też ciosają kołki na głowie, jeśli miesięczna pensja męża, syna czy ojca jest niezadowalająca. W ten sposób, pośrednio przynajmniej, przyczyniają się do organizacji strajków, pikiet i ulicznych marszów.

Dlatego też socjologowie postulują, aby w przeobrażeniach branży uwzględniać nie tylko jej pracowników, kooperantów, ale także członków ich rodzin, a osobliwie górnicze kobiety. Tym bardziej że w grupie tej dochodzi do zasadniczych zmian, a najnowsze badania nad żonami, córkami i wdowami dobitnie je ilustrują.

Przede wszystkim wyraźne stały się różnice pokoleniowe. Córki, szanując wartości rodzinne, deklarują wysokie aspiracje edukacyjne i zawodowe, podejmują ochotnie studia, później wychodzą za mąż i zdecydowanie później, tuż przed trzydziestką, rodzą pierwsze i ostatnie zazwyczaj dziecko. Już teraz są zdecydowanie lepiej wykształcone niż ich matki, o ojcach czy braciach nie wspominając.

Wśród żon górników równie wyraźne jest pęknięcie generacyjne. Im starsza jest kobieta, tym niższe aspiracje zawodowe i życiowe, większa niechęć do poszukiwania i podejmowania pracy zarobkowej. Czytelne jest w tej grupie poczucie wyuczonej bezradności w sprawach, które nie dotyczą bezpośrednio codziennego życia rodziny. Ale i wśród nich odszukaliśmy kobiety upatrujące swoje szanse w szarej, nieopodatkowanej strefie gospodarki. Sprzątają domy sąsiadów, odpłatnie opiekują się ich dziećmi, czy wykonują proste prace chałupnicze.

Wolałyby, to oczywiste, pielęgnować własne mieszkania, ale płaca górnika, choć względnie wysoka, nie pozwala na spokojne funkcjonowanie rodziny. W ten właśnie sposób uzupełniana jest budżetowa luka, a w niektórych przypadkach pojawia się nawet pieniężna superata. I wtedy szturm na drzwi nowych świątyń, w tym Silesii City Center, outletów i marketów jest już tylko kwestią czasu.

Zdecydowanie bardziej skomplikowana wydaje się sytuacja górniczych wdów. Jest ich nieco ponad tysiąc, a życiorys niemal każdej z nich mógłby posłużyć za kanwę interesującej książki czy fabułę intrygującego filmu. Wszystkie przeżyły dramatyczne chwile po tragicznej śmierci męża, jedne podniosły się z tej traumy szybciej, inne wolniej, a jeszcze inne tkwią w niej latami.

Nieludzkie, piszę to z pełną odpowiedzialnością, prawodawstwo sprawia, że ponad setka z nich nie otrzymuje świadczeń rentowych po zmarłym mężu. Premier RP może przyznać renty specjalne, ale robi to zazwyczaj w przypadku spektakularnych tragedii, takich jak ta na Wujku (2009), rzadziej w odniesieniu do pojedynczej śmierci górnika. Wszak śmierć w górnictwie jest podobno jak kromka chleba. Wdowom pozostającym w najtrudniejszej sytuacji ekonomicznej towarzyszy poczucie niezawinionego upośledzenia.

W rozmowach z socjologami mówią o świadczeniach wypłaconych rodzinom smoleńskim, podkreślając, że mają świadomość, iż w tej katastrofie lotniczej zginęła polska elita polityczna, a ich mężowie to prości robotnicy. Pomijając takie zestawienia, trudno nie zauważyć, że państwo winno równo traktować swoich obywateli bez względu na ich status społeczny i polityczny. Nie oczekuję szczególnego traktowania tej garstki wdów, ale za konieczne uważam podanie im pomocnej dłoni i skromne choćby finansowe wsparcie. Otrzymują je, zachowując wszelkie proporcje, żony poległych żołnierzy, a fakt ten pogłębia uczucie niesprawiedliwości wśród wdów.

Sprawności państwa i jego instytucji nie można oceniać wyłącznie poprzez osiągany Produkt Krajowy Brutto, ale także, a może przede wszystkim, poprzez sposób traktowania najsłabszych kategorii obywateli. Często bezbronnych i społecznie bezradnych. I nie chodzi tutaj wyłącznie o dzieci, starców, chorych, ale także o ludzi, którzy - nie z własnej winy - znaleźli się w krytycznej sytuacji, takiej jak choćby wspomniana już setka wdów. Nawiasem mówiąc - wspierają się one wzajemnie, pomaga im również Fundacja Rodzin Górniczych, ale nic nie zastąpi pomocy instytucjonalnej. Wydaje się zatem, że konieczne jest systemowe rozwiązanie w odniesieniu do wszystkich grup społecznych, których członkowie z dnia na dzień znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Warto też pamiętać, jak mawiał ksiądz Jan Twardowski, że rozpacz jest upadkiem, z którego trzeba powstać.


*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Wszystkie barwy Niepodległości w obiektywach reporterów Dziennika Zachodniego ZDJĘCIA
*Euforia na koncercie Kultu w Spodku [ZDJĘCIA i WIDEO]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!