Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczerbowski: W Katowicach są standardy rodem z filmów Barei

Marek Szczerbowski
Arkadiusz Ławrywianiec
Słowo awantura źle się kojarzy, ale faktycznie coraz częściej można odnieść wrażenie, że dyskusja o mieście toczy się w nurcie doraźnego interesu politycznego. Kluczowe przedsięwzięcia w mieście przeprowadza się "na partyzanta" - mówi Marek Szczerbowski, katowicki radny SLD. Rozmawia Marcin Zasada

Katowice to centrum nowych form czy miasto wielkich wydarzeń?
Wszystko zależy od tego, jakiego dnia się kto obudzi. Wydarzenia są, Tour de Pologne ostatnio, tylko tych nowych form jeszcze nie widać. A tak swoją drogą, to hasło z formami nie jest najlepsze.

Form nie widać? Czyli Piotr Uszok znów poległ na rynku, jak przekonuje w Katowicach Platforma Obywatelska?
Moim zdaniem należy zmienić oś dyskusji. Dzisiaj rozmowa o przebudowie centrum Katowic toczy się głównie w kategoriach politycznych. Czasami jest to kłótnia, czekanie na błędy, a potem wytykanie ich z rozkoszą i satysfakcją. Nikt nie zastanawia się nad istotą sprawy.

A jest nią...
Odpowiedź na pytanie, czy katowicka administracja jest przygotowana do realizacji niestandardowych projektów.

Skoro rynku wciąż nie ma, to znaczy, że przygotowana nie jest?
Wygląda na to, że katowiccy urzędnicy nie posiadają odpowiednich umiejętności zgodnych z najnowszymi standardami. Kluczowe przedsięwzięcia w mieście przeprowadza się "na partyzanta". Jeśli zapyta pan, czy przed taką inwestycją jak rynek w Katowicach szczegółowo bada się warunki wyjściowe, precyzyjnie tworzy listę zadań, analizuje szczegółowo możliwe ścieżki dojścia do celu, jasno określa oczekiwane funkcje zgodne z faktycznymi potrzebami mieszkańców, identyfikuje się obszary ryzyka, czyli punkty obowiązkowe nowoczesnego planowania i zarządzania, to odpowiem, że to pojęcia nieznane. Do wielu projektów podchodzi się tak, jakby to była ścieżka rowerowa albo boisko szkolne. Jak dziś pamiętam, jak podczas debaty na temat określenia ryzyka w skomplikowanych projektach usłyszałem komentarz: "O jakim on ryzyku mówi? Jak nasz prezydent się za coś zabiera, to nie ma żadnego ryzyka". To standardy rodem z epoki, którą wspominamy w filmach Barei.

Czyli urzędnicy winni?
Do dziś nie mogę doprosić się o objaśnienie procesu, którego celem ma być nowe centrum Katowic. Jaki jest harmonogram zadań, jaki plan i wyjścia awaryjne na wypadek takich sytuacji, jak ta z nierozstrzygniętym konkursem? Co my w ogóle chcemy tym nowym rynkiem w mieście osiągnąć? Czemu tu i tu plac, a tam tory? Bo tak nam się podoba? Inny przykład: dlaczego miasto chce budować aquapark w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, a nie po prostu postawić miejski basen? Od dziesięciu lat mieszkańcy na to czekają, tymczasem my za 17 milionów złotych remontujemy basen odkryty na Bugli, który czynny jest przez 50 dni w roku. Nikt nie porównał, czy warto pakować takie pieniądze w sezonowe kąpielisko, jeśli za podobne można wybudować kryty basen z prawdziwego zdarzenia. Wróćmy jednak do rynku. Wiemy, że kryteria konkursowe nie zostały spełnione. A może to kryteria zostały źle pomyślane? Nie wiem, czy są specjaliści na świecie zdolni do tego, by im sprostać.
Mnie pan to mówi? Za niekompetencję urzędników odpowiada prezydent. Rozmawiał pan z nim?
Wielokrotnie. Prezydent działa i jest skuteczny w małych korektach, ale żeby odmienić ten stan rzeczy, potrzeba poważnych administracyjnych decyzji. W strukturach urzędu miasta jest wielu młodych (ale nie tylko) ambitnych, odważnych ludzi myślących w nowoczesny sposób - trzeba im dać szansę, stworzyć ścieżkę kariery zawodowej w oparciu o precyzyjne kryteria. To jest żmudna praca nieprzynosząca natychmiastowego efektu, ale moim zdaniem jedynie słuszna droga rozwoju. Pieniędzy w budżetach lokalnych nie będzie przybywać. Wygrywać będzie ten, kto będzie je wydawał najefektywniej. Kluczowym zatem będzie sprawny aparat urzędniczy.

O co chodzi z tym rokiem 2014? To wtedy ma rozpocząć się ostateczna część przebudowy rynku.
Nie wiem, przeczytałem o tym w gazecie. To nie jest przemyślany termin. Pewnie wypadało go jednak podać, gdy nie wypaliła poprzednia koncepcja.

Wspominał pan coś o politycznej awanturze w Katowicach. Jest taki problem?
Słowo awantura źle się kojarzy, ale faktycznie coraz częściej można odnieść wrażenie, że dyskusja o mieście toczy się w nurcie doraźnego interesu politycznego. Coraz częściej Platforma i ugrupowanie Piotra Uszoka patrzą na siebie nawzajem i głosują dokładnie odwrotnie. Dla zasady. Skoro Uszok jest za, PO musi być przeciwko i odwrotnie... A przecież chodzi o interes miasta. Nie pamiętam, żeby w Katowicach kiedykolwiek wcześniej tak było.

Arkadiusz Godlewski wziął sobie do serca uwagi z poprzednich wyborów, do których stanął jako anonimowy, szeregowy działacz PO. Jak to mawiał Dariusz Szpakowski, teraz Godlewski "pokazuje - jestem"?
Rywalizacja w samorządzie, że tak się wyrażę, jest ważna i cenna, dopóki sprzyja jego rozwojowi. Jeśli jednak zanika zdrowy rozsądek i pojawiają się emocje, trzeba reagować. Tak właśnie było przy lokalizacji centrum nauki. Abstrahuję od tego, czy przewodniczący rady miejskiej w Katowicach powinien lobbować przeciwko swojemu miastu przy wyborze miejsca dla tego ośrodka. W żadnym wypadku nie razi mnie Chorzów. Przy wyborze uznałem, że proponowane miejsce w WPKiW jest na tyle dobrze skomunikowane, by powstało tam centrum nauki.

Jakkolwiek to miejsce byłoby skomunikowane, kampania o wyprowadzenie centrum nauki poza Katowice była kuriozalna. Ale wróćmy do Katowic. Pan sugeruje, że się nie rozwijają?
To nie tak. Infrastruktura jest na wysokim poziomie, dobrze wykorzystujemy fundusze unijne. Ale w takich dziedzinach, jak demografia, rozwój dzielnic, promocja czy przyciąganie nowych technologii, jesteśmy jednak daleko za innymi miastami.

Wrocław?
Nawet Kraków. Dziś jesteśmy kilka okrążeń za nimi. Jeśli prześpimy kolejne pięć lat, stawka ucieknie nam o sto lat świetlnych. Fakt, nie mamy wpływu na klęskę ustawy metropolitalnej, która bardzo ułatwiłaby nam wiele rzeczy. Ale Katowice jako stolica aglomeracji zaczynają ustępować również Gliwicom. Węzeł Sośnica, ładne centrum, hala Podium w drodze - niebawem Gliwice będą równorzędnym rywalem dla Katowic.

Co według pana będzie w Katowicach za pięć lat?
Jeśli nie zaczniemy poważnie traktować swoich problemów, pod koniec dekady Katowice będą dobrze skomunikowanym, ale wyludnionym miastem. Młodzi ludzie stąd uciekną, bo Katowice nie oferują im wiele ponad minimum, na jakie liczą.


*Marsz Autonomii 2012 ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Wielki koncert Guns N'Roses w Rybniku ZOBACZ ZDJĘCIA, WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!