Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Ślązoki i misie

Marek Szołtysek
Marek Szołtysek
Tłusty czwartek będzie dopiero 7 lutego, ostatnia sobota karnawału - 9 lutego, ostatki - 12 lutego i w środę 13 lutego zacznie się Wielki Post. Skoro więc teraz karnawał trwa w najlepsze, to dzisiaj będzie o zabawach, a właściwie o zabawkach i to niekoniecznie karnawałowych, w których występują misie czy niedźwiedzie. Bo jakoś tak to już jest, że od wieków bawiono się w misie, a nie w kury albo myszy. A skąd w ogóle ta nazwa? Otóż z dawnego słowiańskiego określenia - miedjed, jedzący miód, ukształtowało się słowo - niedźwiedź, brzmiące po śląsku - niydźwiydź. Używa się też u nas formy zdrobniałej - miś, albo germanizmu - ber lub berek.

Niewątpliwie jedną z najstarszych zabaw w dziejach ludzkości było coś, co z czasem przejęło nazwę - berek. Chodzi tu o zabawę w gonienie się, która ma bardzo wiele form. Wszędzie jednak jest jedna osoba - berek, czyli miś, która goni pozostałe. A złapany staje się berkiem i znów od nowa. Taka graczka nie bardzo jednak nadaje się na zabawę karnawałową, ale jakby osobie goniącej zawiązać oczy, to już mamy berka salonowego. Kolejny sposób zabawy z użyciem misia to wodzenie niedźwiedzia, organizowane dawniej powszechnie na Śląsku pod koniec karnawału. Ta iście uliczna graczka, zwana też tancberym, polega na przemarszu barwnego korowodu przebierańców, którzy obchodzą domy i straszą niedźwiedziem, zrobionym ze słomy lub siana. Kiedy przebierańcy zbliżają się do poszczególnych domostw, to domownicy wykupują się pieniędzmi, słodyczami, piwem, mięsem, jajkami, mąką, piernikami… Wszyscy razem śpiewają i tańczą z niedźwiedziem. Czasami też wodzone zwierzę upada i podnoszone jest przez innych uczestników zabawy. A to symbol mający przestrzec, aby podczas karnawałowej zabawy nie przesadzić i nie upaść moralnie. W skład takiego niedźwiedziego orszaku wchodzą: wodzący niedźwiedzia kuczer, czyli woźnica, muzykanci, strażacy, kominiarz, leśniczy, piekarz, rzeźnik, diabeł - brudzący ludzi sadzą po policzkach, budząca strach zowitka, czyli panna z dzieckiem oraz młoda pani w ciąży. A zabawa ta już na początku XIX wieku określana była jako pradawna, o czym czytamy w jednej z publikacji Józefa Lompy. I z tego też wynika, że karnawałowe misiowe śląskie graczki są o wiele starsze od pluszowego misia, który jest niewątpliwie liderem na rynku światowych zabawek. A historia tej pluszowej graczki rozpoczęła się w niemieckiej miejscowości Giengen w 1880 roku. Wtedy Richard Steiff założył tam firmę produkującą pluszowe misie, które już wcześniej wymyśliła i domowym sposobem szyła jego sparaliżowana ciocia Margarete. Pomysł podchwycili Amerykanie. Początkowo kupili trzy tysiące takich zabawek w Niemczech, a następnie od 1906 roku sami rozpoczęli produkcję misiów, które nazwali Teddy, od imienia, jakim popularnie określano ówczesnego prezydenta USA - Teodora Roosevelta. Oto cała historia!
[email protected]


*Zachwycający pokaz fajerwerków na Nowy Rok w Katowicach ZOBACZ ZDJĘCIA
*Horoskop na 2013 rok ZOBACZ, CO MÓWIĄ KARTY
*Morderstwo w Grodźcu: Syn zabił swoich rodziców i uciekł. Zatrzymany na Słowacji ZOBACZ TWARZ ZABÓJCY
*Akt oskarżenia wobec matki Madzi z Sosnowca TRZY ZARZUTY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!