Dlatego wzięła udział w wielkim pochodzie Solidarności, który w czwartek przeszedł ulicami Katowic.
- To nie jest święto władzy, tylko narodu - mówi. - Ponad 12 mln ludzi wybrało wówczas inną drogę, powiedziało rządzącym: "Dość!". A to, że potem przywódcy nie zawsze się sprawdzili, to już inna sprawa.
Dwadzieścia lat temu, 4 czerwca Grażyna Zaremba, wówczas przewodnicząca Komitetu Obywatelskiego w Brynowie - dzielnicy Katowic, wchodziła w skład komisji wyborczej zlokalizowanej w Centralnym Ośrodku Informatyki Górnictwa (COIG). W tej samej komisji była również Ewa Widuch. Także reprezentowała Komitet Obywatelski i patrzyła władzy na ręce, by niczego przy wyborach nie zmajstrowano. Ewa Widuch nie świętowała w czwartek rocznicy tamtych wyborów. Wyjechała z Katowic szukać ciszy.
- Jak można świętować tak ważne wydarzenie na gruzach stoczni - pyta. - Jestem rozczarowana. Te zmiany służą tylko wybrańcom, a powinny służyć całemu społeczeństwu.
Ewa Widuch 25 lat pracowała w laboratorium kopalni Wujek i od początku robiła wszystko, by utrwalić pamięć o górnikach zastrzelonych tam w stanie wojennym. Włączyła się w budowę pomnika-krzyża, do dziś okazuje wiele troski ich rodzinom. Gdy zbliżały się wybory 4 czerwca 1989 roku, zgłosiła się na ochotnika, by pomóc Solidarności. Wtedy byli wszyscy razem: Kazimierz Świtoń, założyciel pierwszych wolnych związków zawodowych i Adam Słomka, jeden z liderów KPN-u. W dzień rozdawała ulotki, plakatowała miasto, w nocy czuwała.
Więcej czytaj w piątkowym Magazynie "Polski Dziennika Zachodniego"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?