Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taśmy Morawieckiego, czyli afera taśmowa w nowej odsłonie. A Marek Falenta sugeruje, że istnieje seks taśma z politykami PO

Anita Czupryn
Zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego rewelacje, jakie ujawniły w ubiegłym tygodniu media, to odgrzewane kotlety, znane od kilku lat
Zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego rewelacje, jakie ujawniły w ubiegłym tygodniu media, to odgrzewane kotlety, znane od kilku lat fot. Sławomir Kowalski
„Studio nagrań by Marek Falenta” znów nadaje. W ubiegłym tygodniu na jaw wyszły kolejne podsłuchane rozmowy polityków, a sam Falenta napomyka o istnieniu seks taśmy PO.

Afera taśmowa powróciła w nowej odsłonie, a nawet odsłonach. Najpierw, w ubiegły poniedziałek portal Onet pochwalił się, że dotarł do akt, w których kelnerzy skazani w wyniku tej afery mieli obciążyć premiera Mateusza Morawieckiego, wcześniej prezesa banku BZ WBK i doradcy Donalda Tuska. Według kelnerów istniało nagranie, na którym Mateusz Morawiecki miał omawiać z nieznanym mężczyzną zakup ziemi na tak zwanego słupa, czyli podstawione osoby.

Samego nagrania jednak w aktach śledztwa nie ma i podobno nikt nie wie, gdzie ono jest. Kelnerzy przyznali, że oddali je „mózgowi” całej akcji, czyli Falencie.

Następnie portal ujawnił pełen zapis nagranej rozmowy, która została zarejestrowana w restauracji Sowa i Przyjaciele w kwietniu 2013 roku. To rozmowa Morawieckiego ze Zbigniewem Jagiełłą, szefem PKO BP, Krzysztofem Kilianem - prezesem PGE i jego zastępczynią Bogusławą Matuszewską. Mowa między innymi o kumulacji pieniędzy na świecie i światowych kryzysach gospodarczych, o problemach SKOK-ów, funduszach OFE, napływie imigrantów z Afryki i wojnie, która jest najlepszym sposobem, bo „wojna zmienia perspektywę w pięć minut” - mówił Mateusz Morawiecki.

Źródło:
TVN 24

Premier skomentował rewelacje Onetu słowami, iż to „odgrzewane kotlety”, a poza tym są to informacje, jakie w Warszawie znane są od kilku lat. Wyciągnięcie ich na światło dzienne teraz nie jest oczywiście, zdaniem premiera Morawieckiego, przypadkowe. To miałoby bowiem oznaczać, że: „komuś poważnie nacisnęliśmy na odcisk” - mówił Morawiecki.

Kilka dni temu Sąd Okręgowy nie uwzględnił wniosku o odroczenie kary z powodu złego stanu zdrowia Falenty

W czwartek o nieznanych wątkach tej rozmowy napisał też portal TVN24. O tym, że Mateusz Morawiecki miał oferować kilkadziesiąt tysięcy złotych w postaci jednorazowego wsparcia dla Aleksandra Grada, byłego ministra skarbu w rządzie PO-PSL, a także o rozmowie telefonicznej przyszłego premiera z Ryszardem Czarneckim, który zadzwonił w trakcie spotkania i prosił o interwencję w sprawie załatwienia pracy dla swojego syna. Te rewelacje z kolei komentował sam prezes PiS Jarosław Kaczyński w czwartkowym programie TVP „Gość Wiadomości”. Prezes Prawa i Sprawiedliwości odkreślił, że ma do premiera Morawieckiego pełne zaufanie, że dobra zmiana nie byłaby bez niego możliwa, a wulgaryzmy, jakie słychać na nagraniach, a które padają z ust premiera, to zdaniem Jarosława Kaczyńskiego „męskie słowa” i niech rzuci kamieniem ten, kto ich nigdy nie użył.

Ostatnią odsłonę nagrań, tym razem rozmowę we wspomnianej już restauracji Sowa i Przyjaciele z udziałem Sławomira Nowaka, wówczas wciąż jeszcze ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej i jego kolegów, z lipca 2013 roku, ujawniła TVP Info. Rozmowa dotyczy pomysłów na to, jak przykryć wpadki i niewygodne dla koalicji rządzącej tematy i odwrócić od nich uwagę mediów.

I tak jeden z rozmówców Nowaka mówi: - My jesteśmy w sytuacji, w której wiesz, media nas gonią, a my wyrzucamy z ręki, wiesz, piłeczkę i mówimy „ku...wa, tak się z tydzień zainteresują tą piłeczką”. I ten lew gdzieś tam biegnie w bok, weźmie pogryzie tą piłeczkę i za tydzień znowu do nas wraca, a my znowu wyrzucamy buta tym razem.

Nowak odpowiada: „To co tu robić, bo taki mądry jesteś, że opisujesz sytuację, którą wszyscy wiedzą, jak jest” - odpowiada Nowak. A potem następuje lawina pomysłów - wywołanie wojny w Albanii (Nowak), zapłacenie za garnitury przez Tuska - chodzi o stroje dla premiera, na które PO wydała ok. 200 tysięcy złotych, albo - i to znów pomysł Nowaka: „Drugi zamach smoleński!”
Ale na tym nie koniec tematu afery podsłuchowej, bo Marek Falenta, z wyrokiem 2,5 roku więzienia, pozostający na wolności ze względu na stan zdrowia, też postanowił zabrać głos i wtrącić swoje trzy grosze. Niejako został do tego sprowokowany informacjami, iż miał mówić kelnerom że jest blisko z PiS-em i że szuka sposobu, by dotrzeć do premiera Donalda Tuska. „Dobre... ja pytałem kelnera o kontakt do premiera Tuska? Miałem zatrudnionych ludzi z jego otoczenia i mogłem spotkać się w ten sam dzień z każdym z jego rządu. Zacznijcie myśleć” - opublikował na Twitterze Falenta.

Jego zdaniem „policja kelnerom wszystko napisała dzień wcześniej na tablicy”, a jeden z nich miał wycofać się z zeznań i powiedzieć, że był do nich zmuszony.

A jakby tego wszystkiego było mało, to - o czym również napisał na Twitterze w piątek Falenta, pytając przy tym prowokacyjnie, czy portal Onet również to opublikuje - słyszał o istnieniu „dobrej sex taśmy z Western City w Karpaczu z kowbojami Rafałem Trzaskowskim oraz Grzegorzem Schetyną”. Co prawda nagranie ma słabą jakość, bo „wszędzie biały pył się unosił” - dodał Falenta.

Grzegorz Schetyna, będący w sobotę w Bydgoszczy, zaprzeczył istnieniu taśmy, która miałaby kompromitować zarówno jego - lidera PO, jak i Rafała Trzaskowskiego, obecnego kandydata na prezydenta Warszawy . - To jest tak samo prawdopodobne jak to, że byłem w Karpaczu na pokazach rodeo z prezesem Kaczyńskim - mówił dziennikarzom Schetyna.

O aferze taśmowej opinia publiczna usłyszała po raz pierwszy w 2014 roku, kiedy nagrania z podsłuchanych rozmów polityków opublikował tygodnik „Wprost”.

Wówczas to owe „taśmy prawdy” stały się poważną przyczyną kryzysu rządu Donalda Tuska i przyczyniły do zwycięstwa PiS w wyborach parlamentarnych w 2015 roku. W warszawskich restauracjach, między innymi Sowa i Przyjaciele kelnerzy nagrywali gości: polityków z pierwszych stron gazet, biznesmenów czy urzędników. To wtedy z ust Bartłomieja Sienkiewicza padło słynne zdanie, że „Polskie Inwestycje Rozwojowe są, niestety, jak to się górnolotnie nazywa i bardzo eufemistycznie… Ich po prostu nie ma. To ch…j, d…a i kamieni kupa”, albo że państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje, dlatego że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością”.

Ujawniono wówczas nagrania nie tylko ówczesnego szefa MSW, ale też ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, minister infrastruktury i rozwoju Elżbiety Bieńkowskiej, szefa Narodowego Banku Polskiego Marka Belki i szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Pawła Wojtunika.

Podsłuchiwanie polityków zlecił kelnerom biznesmen z węglowej branży Marek Falenta. W 2016 roku Sąd Okręgowy w Warszawie skazał go na 2,5 roku.

Pomimo wyroku Falenta nie znalazł się w więzieniu. Według dziennikarzy Onetu biznesmen miał mieć próbę samobójczą, w przeszłości miał też brać narkotyki, a w aktach sądowych znaleźli pismo od jego prawniczki, by skazanego nie osadzać w więzieniu.

Ta sprawa nie jest jeszcze zakończona: kilka dni temu Sąd Okręgowy nie uwzględnił wniosku o odroczenie kary z powodu złego stanu zdrowia. Obrońca Falenty chce się odwołać od tej decyzji.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo