Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Thomas Kielinger: "Winston Churchill. Późny bohater". Polityk i człowiek. RECENZJA

Magdalena Nowacka
Magdalena Nowacka
Film The Crown, brytyjsko-amerykański serial biograficzny, opowiadający o życiu królowej Elżbiety II, zaczęłam oglądać ze względu na zainteresowanie życiem królowej, ale równie mocno zafascynowała mnie w nim postać "jej pierwszego premiera". Winston Churchill, mąż stanu, który podobno z królową najczęściej rozmawiał o wyścigach konnych, tak naprawdę wprowadził młodą monarchinię w świat zawiłej polityki. W filmie widzimy go w różnych sytuacjach, nie tylko jako stratega, ale także artystę malarza, męża i wielkiego człowieka, który też miał swoje słabości. I akceptowanie ich było chyba dla niego najtrudniejsze. Kto chciałby bliżej poznać tą wyjątkową postać, koniecznie powinien sięgnąć po biograficzną książkę Thomasa Kielingera "Winston Churchill.Późny bohater", która ukazała się niedawno nakładem wydawnictwa Bellona w przekładzie Jadwigi Stefanowicz.

Autor we wstępie przyznaje, że zmierzenie się z opisaniem życia brytyjskiego mówcy, stratega, historyka, pisarza, laureata literackiej Nagrody Nobla, proste nie było.

Zwłaszcza, że biografii premiera powstało sporo i nadal są pisane. Trzeba było znaleźć więc klucz do prezentacji. I tym kluczem jest wyeksponowanie Churchilla jako stratega wojennego.

W książce Kielinger sporo miejsca poświęca ukazaniu działań Winstona podczas II wojny światowej, z różnych perspektyw historycznych wydarzeń militarnych i typowo politycznych. Zanim jednak zrozumiemy motywy decyzji najwybitniejszego Brytyjczyka wszech czasów (plebiscyt BBC organizowany w 2002 roku), poznamy go jako chłopca i młodego mężczyznę. Upartego, ambitnego. Komentatora prasowego i pisarza. Miał w sobie wiele kontrastów, ale zawsze wysokie poczucie wartości.

Chociaż w dużej mierze uzasadnione, nie da się ukryć, że stawiało go często w świetle zarozumiałego. Podobno jako 32-latek, powiedział do jednej z dam : "Wszyscy jesteśmy robakami, nędznymi robakami, ale skoro tak musi być, to mówiąc szczerze, chcę być robakiem...świętojańskim".

Oczywiście bronił się przed zarzutami dotyczącymi zarozumialstwa, ale tak naprawdę nie miał w sobie za wiele skromności, za to sporo świadomości, jak ważna jest...autoreklama.

Thomas Kielinger wie, że pewne decyzje i zachowania mają w sobie źródło w naszym dzieciństwie. Stąd zanim poznamy Winstona, poznajemy jego rodziców. Przyszły premier uwielbiał swoją piękną matkę, chociaż zgodnie z ówczesnymi zwyczajami, nie poświęcała mu zbytnio wiele czasu i czułości. Lubiła życie na wysokim poziomie, nie myślała aby zapewnić majątek dzieciom. Tak naprawdę zbliżyła się do syna dopiero pod koniec życia. Brak czułości ze strony matki, w dzieciństwie rekompensowała mu niania, Elizabeth Anne Everst, która nawet stała się prototypem jednej z bohaterek Churchilla.

Już jako ośmiolatek trafił do szkoły z internatem. Od początku miał buntowniczy charakter i trudno było mu się pogodzić z rygorem i surowymi karami. Prawdopodobnie to właśnie miało wpływ na to, że na początku swojej edukacji nie udało mu się w jakiś szczególny sposób zabłysnąć zdolnościami. Przeniesiony do drugiej szkoły, zetknął się z kolei z antypatią kolegów, którzy szydzili z jego wady wymowy (lekko seplenił, ale mówcą i tak został)i rzucali w niego piłkami do krykieta. Jednak po latach Winston podkreślał, że tego typu doświadczenia wpłynęły na jego postanowienie bycia "twardym i wytrzymałym, jak jego przeciwnicy". Lubił się sprawdzać, testować samego siebie. W miarę dorastania, uwidoczniły się jego zdolności literackie, był dobrym z historii i...chemii, miał świetną pamięć do wierszy. Matematyka i łacina były dla niego natomiast męczarnia, bo nie potrafił " ogarnąć tych przedmiotów rozumem lub wyobraźnią".

W książce, fakty historyczne przeplatane są anegdotami, opiniami innych na temat bohatera, sporo tu analizy jego działań, opisów stosunków z otoczeniem. I...ciekawostek. Churchill polityk, żołnierz, pisarz, artysta - miał w sobie tyle osobowości, był tak aktywny, że w pewnym momencie czytelnik zaczyna się zastanawiać jak to możliwe, aby mógł działać na tylu płaszczyznach. I...kim był naprawdę?

W domowych pieleszach w ulubionym czerwonym szlafroku, poza nimi zawsze z cylindrem, cygarem, laseczką, pokazujący znak zwycięstwa, czyli victory ("V"). Niewątpliwie legenda za życia, mocno charyzmatyczny, a ulegający właściwie tylko...żonie Clementine. Ta delikatna, subtelna, wykształcona kobieta, jak nikt umiała postępować z despotycznym mężem. Ba, to ona jak barometr odbierała jego nastroje i umiała ostrzec (pisząc liściki, które wsuwała pod drzwi jego gabinetu) w miarę potrzeby, aby nie wpłynęły negatywnie na jego działania. Byli szczęśliwym małżeństwem, aczkolwiek burzliwych "dyskusji" w nim nie brakowało.

Winston nie umiał sobie wyobrazić odsunięcia od bycia w środku wiru wydarzeń. Kiedy doznał udaru i stracił mowę, ukrywał to przed otoczeniem, ćwicząc uparcie, aby wrócić do działania. I cel osiągnął. Jak podkreśla autor w epilogu, najważniejszą cechą premiera była odwaga, trzymanie się obranego kursu wbrew przeciwnością. Tak stał się legendą.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego TYDZIEŃ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo