Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To, co dał nam świat, to odeszło z biegiem lat... Recenzja filmu "Koliber"

Adam Pazera
kadr z filmu "Koliber"
kadr z filmu "Koliber" materiały prasowe M2 Films
Włoska reżyserka Francesca Archibugi opowiada, że nasze wspomnienia z przeszłości nigdy nie pojawiają się chronologicznie; cofamy się do różnych zdarzeń z dawnych lat i przypominamy je sobie w nieuporządkowanej kolejności. Tym tłumaczy strukturę nowego filmu pt. „Koliber”, w którym główny bohater - Marco wraca pamięcią do minionych wydarzeń. Niestety powoduje to, że narracja staje się dość chaotyczna, te przeskoki w czasie utrudniają odbiór filmu. Ale przy głębszym skupieniu, w tym dwugodzinnym dziele, można przyjrzeć się przez okres pół wieku życia Marco, którym kieruje... los? przypadek? opatrzność? przeznaczenie?

Film zrealizowano na podstawie bestsellerowej powieści Sandro Veronesiego o tym samym tytule. Książkę, zbudowaną jak „układanka”, jest łatwiej opanować, śledząc losy bohatera od kilkunastoletniego chłopca do jego podeszłego wieku w poruszającym zakończeniu. Zaś w filmie, po kolejnych przejściach czasowych, widz musi domyślać się „kto jest kim”. „W książce mamy konkretne daty, a my chcieliśmy opowiedzieć bardziej impresjonistyczną historię, która przełamuje linearny bieg życia” - wyjaśnia Archibugi.

…Lata 70. ubiegłego wieku, w Toskanii, na pięknym wzgórzu z widokiem na lazurowe morze, w przestronnej willi mieszka rodzina Carrerów z trójką dzieci. Rodzice wybierają się na kolację z przyjaciółmi do „Gambero Rosso”, sprzeczają się o błahe powody, tymczasem będący pod wpływem alkoholu, jeden z synów odwiedza potajemnie piękną córkę sąsiadów, Luisę Lattes. Ta, widząc w jakim jest stanie, stanowczo go wyprasza. Za chwilę na ekranie następuje zmiana czasowa o kilkadziesiąt lat i wizyta Marco u Daniele Carradori, terapeuty swojej żony, Mariny. Ten zadaje serię precyzyjnych pytań, po których widz wreszcie może mieć orientację na temat rodziny Carrerów: „Czy jest pan synem Letizii i Probo? Czy pana brat Giacomo mieszka obecnie w Ameryce? Czy siostra Irene zmarła w wieku 24 lat? Jest pan mężem Mariny Molitor? Czy był w dzieciństwie nazywany w rodzinie kolibrem?”.

Na te pytania Marco odpowiada twierdząco, a ponieważ w dzieciństwie nie rósł i był bardzo mały, stąd przydomek najmniejszego ptaka na Ziemi. Miał 14 lat, a wyglądał na 10-latka, ale po przeprowadzeniu operacji hormonalnej, urósł w ciągu roku o 16 cm! Tymczasem na kolejne zadawane pytania („Od zawsze kocha pan Luisę Lattes? Czy koresponduje z nią? Czy utrzymuje stosunki intymne?”) stanowczo zaprzecza. Terapeuta, zdradzając tajemnice zawodowe informuje, że jego żona jest w złym stanie psychicznym i wie o jego relacjach z przyjaciółką. Marco nie ma wyjścia, poddaje się: „Tak, widujemy się i piszemy do siebie”. Ale dodaje, że… nie sypiają ze sobą, sam nie wie, jak zdefiniować te relacje.

W ciągu całego filmu, gdzie narratorem opowieści jest Marco, jego życie przedstawione jest w kilku okresach: jako kilkunastolatka, następnie - młodzieńca szalenie zakochanego w Luise, później jako mężczyznę mieszkającego w Rzymie z żoną Mariną i ok. 7-letnią córką Adele, znów po kolejnych kilkudziesięciu latach, kiedy samotnie opiekuje się wnuczką Mirą, wreszcie jako starszego, schorowanego w dramatycznym finale. A całe jego bytowanie rozdarte jest pomiędzy żoną a „miłością życia”, czyli Luise. W tej szarpanej fabule dowiadujemy się, w jaki sposób poznał swą przyszłą żonę, że to los zetknął ich ze sobą: oboje mieli lecieć z Pizy na Cypr tym samym samolotem (ona jako stewardessa, on pasażer), który uległ wypadkowi, w wyniku którego zginęli uczestnicy lotu. Więc Marco zaczepia ją na lotnisku, mówiąc: „Oboje ocaleliśmy, z różnych powodów nie wsiadając do tego samolotu, więc razem będziemy bezpieczni”.

W następujących po sobie kolejach losu śledzimy całe życie Marca: następstwa tragicznej śmierci siostry, problemy z rozchwianą emocjonalnie żoną (terapeuta: „Marina wymknęła się spod kontroli”, Marina do męża: „zawsze cię okłamywałam”), zaniedbywana przez Marco, mająca symptomy autyzmu córka Adele (psycholog: „ojciec powinien częściej przebywać z córką”), „przyjacielskie” powroty i rozstania z Luisą (on: „nie chcę seksu, bo wtedy nikogo nie krzywdzę”; ona: „myślisz, że to poświęcenie coś zmieni”). Marco jest dobrym człowiekiem, którego otaczają kobiety, ale ma do nich pecha: oto stanowcza, wiecznie kłócąca się z mężem matka, krótko trzymająca synów, zbyt pochopny ożenek z niestabilną emocjonalnie żoną oraz „wieczne wzdychanie” do niespełnionej miłości - Luise. Marco stara się nie krzywdzić nikogo, ale sam zbiera baty od życia; w rozmowie z żoną mówi: „Nigdy nie wiemy, czy kogoś krzywdzimy”. Na co Marina z ironią w głosie odpowiada: „Ty byś kogoś skrzywdził? Prędzej padłbyś trupem”. Czyli... nie warto być dobrym? Jest jeszcze jeden element tłumaczący jego przydomek z dzieciństwa, kiedy Louise z przyganą w głosie mówi do niego: „Stoisz miejscu, jak koliber” (rzeczywiście, te ptaki potrafią zatrzymać się w powietrzu w bezruchu). Czy to dlatego, że nie jest przebojowy i poddaje się losowi? Rzeczywiście, los nie odpłaci Marcowi dobrem w finale filmu, kiedy podejmie dramatyczną decyzję. Ale przynajmniej zbierze się przy nim całe grono rodziny i przyjaciół.

Jest „Koliber” losem człowieka w codziennym życiu, zmagającym się z wszelkimi problemami: najpierw kłótniami rodziców, później gwałtownymi reakcjami żony zakończonymi zamknięciem jej w monachijskiej klinice, rozterkami serca, rozpaczą po stracie ukochanej córki, samotnym wychowywaniem cudownej wnuczki. Jest w filmie nadmiar wątków, niekiedy niepotrzebnych, z których nic nie wynika: przyjaciel Guccio potrafiący przewidzieć tragiczne zdarzenia, nielegalna gra na pieniądze w zamku Vico Alto (Marco nie chce wygranej: „Pieniądze wygrane w karty przynoszą pecha”).

Przez meandry życia, idącemu ku przeznaczeniu bohaterowi pomaga iść psychoanalityk Carradori, pierwotnie terapeuta jego żony, a z czasem stający się powiernikiem Marco. Nostalgiczna historia miejscami wzrusza i zachwyca pięknymi widokami Toskanii, Rzymu i Paryża. Warto przytoczyć opinie o „Kolibrze” z zagranicznej prasy: „Elegancki i pełen wzruszeń”, „Przemienia zwykłe życie w niezwykłą opowieść”.

Należy też zwrócić uwagę na przemianę bohaterów w końcówce filmu, charakteryzator miał pełne ręce roboty, aby wszystkich „postarzyć”, ale efekt jest imponujący. Warto po obejrzeniu filmu spojrzeć na plakat do tego filmu - te same postacie w „podwójnych rolach”: w młodości i po kilkudziesięciu latach. A aktorstwo jest doborowe: w roli Marco przekonujący i bardzo prawdziwy Pierfrancesco Favino, postać żony odtwarza, robiąca karierę we Włoszech Kasia Smutniak, miłością życia (Luise) jest zjawiskowa Bérénice Bejo, matka to Laura Morante, zaś postać terapeuty odtwarza słynny włoski reżyser - Nanni Moretti. „Lubię filmy, które nie wyjaśniają wszystkiego, pozostawiają pewne wątki, dając widzom możliwość ich zawiązania. Moim marzeniem jako filmowca jest zobaczyć, jak widzowie wychodzą z kina i dyskutują o filmie, bo mają odmienne zdanie” - dodaje reżyserka.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera