Tom Strong to postać stworzona przez Alana Moore'a. Główny bohater urodził się w roku 1900. Tom został wychowany przez rodziców-naukowców na samotnej wyspie Attabar Teru, dzięki czemu stał się największym bohaterem dwudziestego wieku. Od chwili przybycia do wspaniałego Millennium City chroni nie tylko to miasto – pełni swą misję także w innych zakątkach świata, a nawet w kosmosie.
Wraz z równie długowiecznymi i równie niezwykłymi towarzyszkami, żoną Dhaluą i córką Teslą, oraz wiernymi kompanami, mądrą małpą Królem Salomonem i robotem Pneumanem, niestrudzenie broni słabszych i walczy w każdej słusznej sprawie. Czy to pośród miejskich wieżowców, czy to w gęstej dżungli przeciwstawia się niewysłowionym zagrożeniom – kolejnym złowieszczym planom geniusza zbrodni Paula Saveena, ciągle odradzającej się hydrze nazizmu czy najazdom z odległych planet albo rzeczywistości równoległych. Kiedy zaś nie gromi zła, spędza czas z rodziną i przyjaciółmi. A ponieważ jego bliscy lubią przygody, nasz bohater nigdy się nie nudzi!
Ten wstęp najlepiej obrazuje z jakim komiksem będziemy mieli do czynienia, kiedy sięgniemy pod "Toma Stronga". Słynny scenarzysta, Alan Moore kreśli nam historię zupełnie niepodobną do "Strażników", komiksu który odcisnął wielkie piętno na opowieściach o superbohaterach.
Moore zabiera nas w magiczną podróż do naszego dzieciństwa. Do czasów, kiedy w komiksach nie doszukiwaliśmy się poważnych treści i przesłania, a historie obrazkowe miały nam zapewnić frajdę i doskonałą zabawę. Taki właśnie jest "Tom Strong". Alan Moore poprzez liczne nawiązania i pastisze, oddaje w tej opowieści błyskotliwy hołd autorom klasycznych komiksów i książek fantastycznych, na których się wychował.
"Tom Strong" to komiks, który w kwestii scenariusza (świetne rysunki Chrisa Sprouse'a to przykład nowocześniejszej kreski) równie dobrze mógłby powstać w latach 60. XX wieku. To opowieść przygodowa, którą czyta się z sentymentem i nostalgią, tęsknotą za komiksową prehistorią.
Alan Moore tworzy pulpę z mistrzowską precyzją. W stylu retro są tutaj nie tylko bohaterowie i Millenium City, w którym toczy się większość wydarzeń. Do połowy XX wieku cofamy się bowiem również dzięki przygodom głównego bohatera, a przede wszystkim świetnym, stylizowanym na ubiegłe stulecie dialogom. Trudno uwierzyć, że Alan Moore tworzył ten komiks pod koniec XX wieku, a nie czterdzieści lat wcześniej.
To jednak nie oznacza, że pomysły Moore'a są wtórne. Mniej poruszyła zwłaszcza krótka opowieść o chłopcu, który tak jest zaczytany i zafascynowany komiksem o głównym bohaterze, że nie dostrzega, iż grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo, a heros jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. To taki mały hołd złożony fanom komiksu, a cały tom to hołd dla starych komiksów i legendarnych twórców, którzy przez cały XX wiek sprawiali, że komiksy na całym świecie czytały miliony ludzi.
"Toma Stronga" czyta się świetnie, z uśmiechem na twarzy. To pozycja dla wszystkich, którzy lubią stare komiksy, kochają poczucie humoru i poszukują w opowieściach graficznych historii z przymrużeniem oka. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to jednak dzieło dla wszystkich. Osoby, które liczą na historię w stylu "Strażników", mogą się czuć nieco zawiedzeni, ale moim zdaniem, takich fanów komiksów jest niewielu, a większość komiksomaniaków znajdzie miejsce dla "Toma Stronga" w swojej kolekcji.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?