Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia w Rajczy: w pożarze zginęło dwoje dzieci. Prokurator żąda wyższej kary

JAK
20 września przed bielskim Sądem Okręgowym odbyła się rozprawa apelacyjna dotycząca tragedii w Rajczy Nickulinie na Żywiecczyźnie
20 września przed bielskim Sądem Okręgowym odbyła się rozprawa apelacyjna dotycząca tragedii w Rajczy Nickulinie na Żywiecczyźnie JAK
Dzisiaj, w środę, 20 września, przed bielskim Sądem Okręgowym odbyła się rozprawa apelacyjna dotycząca tragedii w Rajczy Nickulinie na Żywiecczyźnie, gdzie w lipcu 2016 roku w pożarze domu jednorodzinnego zginęło dwoje dzieci. W marcu br. Sąd Rejonowy w Żywcu skazał matkę i ojca dzieci na trzy lata więzienia. Dzisiaj obrońca domagał się ich uniewinnienia, a prokurator podwyższenia kary do pięciu lat więzienia.

- Bardzo nam tego szkoda... Nie umiem codziennie spać... Mam już tego dość...Tego błąkania po sądach. Nie chcieliśmy tego. Że to się tak może wydarzyć. Naprawdę jest nam ciężko. Nie wiem co ja mam powiedzieć dalej. Będę z tym żył do końca życia. Ale tak jak mówię - próbowaliśmy... Chciałem ratować jak mogłem, ale się nie udało, nie udało - mówił dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej szlochając D.M. (sąd zabronił publikacji wizerunku oskarżonych, a jedynie podanie inicjałów imion i nazwisk), ojciec dwójki chłopców, którzy w lipcu 2016 roku zginęli w pożarze domu w Rajczy Nickulinie.

PISALIŚMY O TEJ TRAGEDII:
Tragiczny pożar w Rajczy: Dwoje dzieci zginęło w ogniu w drewnianym domu

Tragiczny pożar w Rajczy: Dwoje dzieci zginęło w ogniu w dre...

Z ustaleń wynika, że 1 lipca 2016 roku K.K. i D.M., rodzice trojga dzieci, przebywali w swoim domu i ogrodzie w Rajczy Nickulinie. K.K. zajmowała się dziećmi, D.M. wraz ze swoim dziadkiem naprawiał przyłącze do wody. Oboje rodzice przez cały dzień wypili po kilka piw. Wieczorem poszli do domu, zjedli kolację i położyli dzieci spać. Sami wypili kolejne piwa. Około północy D.M., który spał w innym pokoju niż K.K. oraz dzieci, obudził się i zauważył, że pokój jest częściowo wypełniony dymem. Przestraszył się, zawołał K.M., po czym - biorąc ze sobą 4-letniego Oskara - wyszli na zewnątrz.

Zaczęli wołać o ratunek. Wołanie o pomoc usłyszeli mieszkający w pobliżu dziadek i babcia D.M. Natychmiast wyszli z domu. Dziadek oskarżonego miał już w ręku telefon i zadzwonił pod numer alarmowy, by wezwać straż. W tym samym czasie D.M. zauważył - jak się wyraził - "pełzający po dachu ogień". Zorientowawszy się co się dzieje i nieco się obudziwszy postanowił wrócić do budynku tą samą drogą po pozostałe dzieci. Udało mu się wejść do kuchni i korytarza, ale musiał zawrócić, bo w domu było już sporo dymu. Dziadkowie oskarżonego i rodzice dzieci próbowali jeszcze wejść do domu od strony ogrodu, ale i to nie było możliwe, więc czekali na przyjazd straży pożarnej. Ostatecznie ogień udało się ugasić, ale dzieci nie udało się uratować.

Podczas śledztwa okazało się, że w tragicznym momencie rodzice byli - według ustaleń - w stanie upojenia alkoholowego. K.K. podczas pierwszego badania o godz. 1.38, czyli ponad godzinę od zdarzenia, miała w wydychanym powietrzu 2,61 promila alkoholu, a D.M. cztery godziny po zdarzeniu miał 1,6 prom. alkoholu we krwi.

Podczas rozprawy w Sądzie Rejonowym w Żywcu prokurator zarzucił oskarżonym rodzicom dzieci popełnienie przestępstw z art. 155 kodeksu karnego, czyli nieumyślne spowodowanie śmierci oraz art. 160 par. 2 kk, czyli narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia swoich dzieci. Domagał się dla nich pięciu lat więzienia. W marcu br. żywiecki Sąd Rejonowy skazał rodziców dzieci na trzy lata więzienia.

Dzisiaj przed bielskim Sądem Okręgowym odbyła się rozprawa apelacyjna.

CZYTAJCIE TEŻ:
Tragiczny pożar w Rajczy: Zginęło dwoje dzieci. Rodzice usłyszeli wyrok

Tragiczny pożar w Rajczy: Zginęło dwoje dzieci. Rodzice usły...

Obrońca oskarżonych, mec. Przemysław Nowak, domagał się uniewinnienia rodziców. Zwracał m.in. uwagę na to, że D.M. chciał uratować pozostałe dzieci, ale sytuacja była dynamiczna, trudna i nie było to możliwe. Według obrony, rodzice zareagowali spontanicznie, najpierw ratując siebie, co jest w pewnym sensie naturalne, ale jak tylko minęło zagrożenie, to zamierzali uratować pozostałe dzieci, ale już się nie dało, bo pożar tak się rozprzestrzenił.

- Przestępstwo, które przypisano oskarżonym jest przestępstwem umyślnym, czyli oskarżeni musieliby w sposób umyślny postanowić, że zostawiają dwójkę dzieci w domu. Z materiału dowodowego nie wynika, że - jak pisze prokurator - wychodząc z domu podjęli decyzję o pozostawieniu dwójki swoich dzieci w domu. Moim zdaniem takie twierdzenie jest nieuprawnione - mówił mec. Nowak. Obrona podkreślała także, że kara trzech lat więzienia jest zbyt surowa. - Należy pamiętać, że - jak wynika z wywiadów kuratorskich - oskarżeni wiedli ustabilizowane życie, w najbliższym otoczeniu mieli bardzo dobrą opinię, byli dobrze postrzegani. Jedyna kwestia to to, że cały czas korzystali z pomocy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Po prostu nie radzili sobie finansowo, to był ich jedyny problem - mówił mec. Nowak.

Prokurator Maciej Porzycki domagając się podwyższenia kary do pięciu lat więzienia, stwierdził - oceniając postępowanie oskarżonych przed, w trakcie i po całym zdarzeniu - że kara trzech lat pozbawienia wolności, którą orzekł żywiecki Sąd Rejonowy jest karą rażąco niewspółmierną do stopnia ich winy.

- Nie ulega wątpliwości, że oskarżeni jako rodzice mają szczególny obowiązek troszczenia się o swoje dzieci i mają obowiązek zapewnić im opiekę. Tego feralnego dnia, czyli w nocy z 1 na 2 lipca, oboje oskarżeni z tego obowiązku nie zdali egzaminu. Trójka dzieci w wieku 11 miesięcy, dwóch lat i czterech lat to dzieci, które wymagają szczególnej opieki, tak naprawdę są nieporadne, nie są w stanie wykonać jakichkolwiek czynności same i wymagają stałej opieki. Jeśli rodzice nie są w stanie zapewnić tej opieki, powinni znaleźć osobę, która taką opiekę im zapewni.Tego feralnego dnia oboje oskarżeni byli w stanie nietrzeźwym. To nie było stężenie poniżej promila, tylko ponad 2,5 promila. Taki stan stężenia alkoholu ewidentnie wskazuje, że człowiek dorosły nie jest w stanie sprawować opieki nad dziećmi - stwierdził prokurator Porzycki.

Podkreślił, że oskarżeni wyszli do budynku z najstarszym dzieckiem, ale byli w takim stanie, że prawdopodobnie zapomnieli o pozostałej dwójce. Prokurator zwrócił także uwagę, że półtora miesiąca po tragedii w domu oskarżonych doszło do kolejnej interwencji i okazało się, że oboje są pod wpływem alkoholu i nie mogą sprawować opieki nad 4-letnim Oskarem.

Bielski sąd z uwagi na zawiłość tej sprawy, jak również na opóźnienie w rozprawach, postanowił odroczyć wydanie wyroku. Zostanie on ogłoszony 2 października.

Bitwa o kurtki w Lidlu: Klienci zdemolowali sklep ZOBACZ WIDEO

Rozróżniasz kolory? Nawet najlepsi mają probemy SPRAWDŹ TUTAJ

25 lat po pożarze lasów w Kuźni Raciborskiej. Zobacz niezwykły dokument multimedialny poświęcony tragedii z 1992 roku. Kliknij w przycisk PLAY. Zachęcamy, aby oglądać na monitorze komputera.

KLIKNIJ PONIŻEJ I POBIERZ
500 ZŁ NA DZIECKO WNIOSKI + FORMULARZE

KLIKNIJ W OBRAZ I ZOBACZ JAK PRAWIDŁOWO WYPEŁNIĆ WNIOSEK W PROGRAMIE RODZINA 500 PLUS

Stadion Śląski budzi się do życia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!