Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Twaróg: Wszystkie zwroty Benedykta, czyli kim papież nie był

Marek Twaróg
Marek Twaróg
Marek Twaróg ARC Dziennik Zachodni
Gdy papież, żegnając się, przywoływał dzień swojego wyboru i pierwsze lata posługi, przypomniał mi się niezwykły czas jego pielgrzymki do rodzinnej Bawarii z roku 2006, którą miałem szczęście relacjonować. Przypomniały mi się czynione wtedy próby pierwszych analiz jego pontyfikatu. Wszak było już grubo ponad rok od wyboru, można było zweryfikować oczekiwania, nadzieje czy obawy z rzeczywistymi działaniami Benedykta XVI.

Dumna katolicka Bawaria tłumnie witała swojego człowieka - refleksja jednak ogniskowała się głównie wokół ciepłych wspomnień jego Tittmoning, Traunstein czy Altoetting, jego małej ojczyzny, a nie skuteczności działań Stolicy Apostolskiej.
To, czego nie robili niemieccy wierni, zrobili natomiast na chłodno włoscy komentatorzy pontyfikatu.

Benedykt XVI miał być surowym, niedostępnym kapłanem, który nie jest w stanie nawiązać kontaktu z ludźmi, co po Janie Pawle II budziło niemal grozę. Okazało się, że już podczas swojego pierwszego wyjazdu do Niemiec - kilka miesięcy po wyborze - na Światowe Dni Młodzieży do Kolonii, porwał młodych.

Tradycjonalista i konserwatysta robi coś, czego świat nie widział od 700 lat. To nie pierwszy raz, kiedy papież nas zadziwił

- Jest szczery, nie kluczy, mówi jak jest - słyszałem wtedy od młodych Polaków, którzy w Kolonii stawili się dwudziestotysięcznej grupie. Benedykt XVI miał być zamknięty na inne kultury - jak to tradycjonalista głęboko wierzący we własne racje.

Tymczasem już wtedy było jasne, że papież wybiera się do Turcji, mimo obaw otoczenia, że muzułmański w ogromnej większości kraj nie zniesie tak pryncypialnej głowy Kościoła katolickiego. Papież miał być słabym politykiem, co - znowu: po papieżu Janie Pawle II - miało być fatalną odmianą. Jak tymczasem kupował przychylność Turków przed pielgrzymką? Mówiąc, że widzi ich kraj w Unii Europejskiej. Wiedział, że wtedy to świetnie zadziała. (Dla porządku trzeba dodać: słynny wykład w Ratyzbonie, gdzie papież w ramach wykładu naukowego wypowiedział niewygodne dla islamu cytaty z XIV wieku, były niewątpliwie politycznym błędem.)

Benedykt XVI miał być tak zatopiony w rozważaniach teologicznych, języku nauki i profesorskim tonie, że obawiano się, czy jego nauczanie będzie zrozumiałe dla wiernych. Tymczasem pierwsza jego encyklika - dzieło o miłości - "Deus Caritas est" początkowo została uznana za pierwszy papieski nowoczesny poradnik "jak żyć?". Rzecz jasna, encyklika wcale nie jest tak prosta, jak to niektórzy ogłosili, jednak zarówno jej rozmiar (kilkadziesiąt stron), jak i treści (papież podejmuje problemy miłości, w tym miłości fizycznej) pokazały, że Benedykt XVI dobrze odczytuje tak zwane nowe czasy.

Czy dziś, gdybyśmy podsumowali całą drogę papieża Benedykta XVI, towarzyszyłoby nam równie wiele zdziwień? Czy papież ostatecznie zaskoczył świat, który witał go na Stolicy Piotrowej dość nieufnie? Dziś modnie jest widzieć pontyfikat przez pryzmat pedofilii, przekrętów w Banku Watykańskim i afery z wyciekami ważnych dokumentów. Niewątpliwie rację miał znany watykanista Luigi Accattoli z "Corriere della Sera", który na początku 2007 roku mówił mi o różnicach między Benedyktem XVI i Janem Pawłem II: "Benedykt XVI jest powolniejszy w podejmowaniu decyzji. Bardzo często podejmuje decyzje sam i wyraźnie lubi tak czynić. Mniej zajmują go kwestie ludzkie, personalne. Jest mniej podatny na opinie płynące z zewnątrz".

Papież być może nie radził sobie z kurią. Jednak nie można zapomnieć o zaostrzeniu kościelnych przepisów, które mają pomagać w ściganiu księży pedofilów i ostrych papieskich wystąpieniach przeciwko pedofilii (m.in. wtedy, gdy porównał ich do cierpienia chrześcijańskich męczenników). Trudno też na jego barki zrzucać odpowiedzialność za nielojalnego kamerdynera czy oskarżać go w sprawie banku. Tu znowu przyda się Accattoli, który mówił kiedyś w DZ: "Benedykt XVI myślami tkwi w duchowości, w Bogu, nie w sprawach bieżących".

Kościół ma złą prasę, więc Benedykt XVI też ma złą prasę. Warto jednak stanąć z boku. I spojrzeć na papieża, który umiał zadziwić świat. Przecież już zaczynają się - im bliżej konklawe tym częściej - domniemywania, jaki kardynał będzie jakim papieżem. Tymczasem kardynał Ratzinger był w wielu sytuacjach kimś innym niż papież Benedykt XVI.

A ostatnia jego ważna decyzja - o abdykacji - była symbolem. Tradycjonalista i konserwatysta robi coś, czego świat nie widział od 700 lat.
Marek Twaróg
redaktor naczelny DZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!