Uczelnie walczą o kontrakty z dużymi firmami

W najbliższym czasie uczelnie będą mogły powalczyć o 4 miliardy euro. Od stycznia do marca MNiSW ogłosiło aż 14 konkursów.

- Dla uczelni współpraca z dużą firmą to okazja, żeby znaleźć się jak najbliżej gospodarki. Z kolei studenci mogą liczyć nawet na zatrudnienie - mówi Paweł Doś, rzecznik Politechniki Śląskiej, która podpisała do tej pory 22 umowy z koncernami w całym kraju. W ostatnim czasie do listy dołączyły spółka Fiat Auto Poland oraz Górażdże Cement.

Uczelnie techniczne nie są jedynymi, które walczą o swoje miejsce w gospodarce. Uniwersytet Śląski w tym samym czasie co Politechnika zawarł umowę o współpracy z Tarnowskimi Wodociągami, które dołączą do badań nad efektywnym gospodarowaniem zasobami wodnymi.

- Oprócz dydaktyki i badań naukowych równie ważny staje się transfer technologii oraz zacieśnianie współpracy z gospodarką. Realizujemy wiele projektów, w tym dotyczących zmian klimatu i zagrożeń nadzwyczajnych - mówi profesor Andrzej Kowalczyk, prorektor do spraw nauki i współpracy z gospodarką Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

Pracownicy uniwersytetu nie ukrywają, że współpraca z gospodarką to także wymierna wartość dla uczelni. Studenci bowiem w ramach współpracy mogą realizować staże i praktyki. Na uniwersytecie organizuje się także specjalistyczne konferencje naukowo-techniczne, sesje, kursy i szkolenia.

- Można również korzystać, bardzo często na zasadzie wzajemności, z posiadanej aparatury i urządzeń - dodaje Magdalena Ochwat, rzeczniczka Uniwersytetu Śląskiego.

Młodzi naukowcy, których imiona i nazwiska znane były do tej pory tylko niewielkiej grupie ludzi, mają szansę zaistnieć w branży związanej z ich zainteresowaniami, biorąc udział w konkursach, rozmaitych badaniach oraz powalczyć o stypendia. Dr Maciej Sajkowski odbierał kilka dni temu nagrodę spółki Fiat Auto Poland za pracę doktorską na temat "Syntezy algorytmów pracy i struktury układu sterowania dla dwusilnikowego pojazdu elektrycznego kierowanego głosem".

- Mamy coraz więcej możliwości, żeby zaistnieć. Ta współpraca uczelni i firm rozwija się coraz lepiej. Oczywiście od teorii do wdrożenia pomysłu droga jest daleka, ale więcej firm dostrzega konieczności inwestowania w młodych naukowców. My jednak musimy trochę zmienić myślenie, nauczyć działać w kategoriach biznesowych, jak to robią w innych krajach - mówi Maciej Sajkowski.

Współpraca w niektórych wypadkach nie ogranicza się tylko do udziału w konkursach i stażach. Wiele firm zleca również pisanie prac dyplomowych na określony temat.

- Sami wymyślają dla naszych studentów tematy prac dyplomowych, które mają związek z konkretną firmą i prowadzonym przez nich biznesem - tłumaczy Małgorzata Rąb z Biura Karier gliwickiej politechniki.

Coraz więcej możliwości dają również projekty realizowane w ramach konsorcjów międzyuczelnianych.

- W obiegu funkcjonuje przekonanie o naukowcu jako człowieku w wieży z kości słoniowej, który ciągle patrzy gdzieś w chmury, albo o modelu wykładowcy tak roztargnionym, że przez dziesięć minut patrzy na jajko gotując... zegarek. Sytuacja ekonomiczna wymusza jednak zupełnie inne zachowania, teraz każdy musi być menedżerem. Oczywiście są kierunki zamawiane dla gospodarki, których studenci mogą liczyć na wysokie stypendia, ale wbrew pozorom i filolodzy uczestniczą w tej przemianie, ponieważ bardzo często są ekspertami - mówi prof. Dariusz Rott z Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego.

Jego zdaniem, korzyści są konkretne. - Gotówka dla uczelni, dodatkowa pensja dla naukowca - podsumowuje prof. Dariusz Rott.