W Chorzowie 2-latek wypadł z okna, nie żyje AKTUALIZACJA

Najpierw spadł na przewody elektryczne, potem na daszek i w końcu na chodnik.
Policję i pogotowie o wypadku powiadomił przechodzień, który znalazł leżące na chodniku dziecko. Chłopczyka odwieziono do szpitala. Najpierw pogotowie zabrało go do Chorzowa, do szpitala przy Truchana, następnie do kliniki w Katowicach Ligocie. Niestety, nie udało się go uratować. Zmarł o godz. 2.

Trwa czarna seria tragicznych wypadków z udziałem najmłodszych

- W mieszkaniu byli rodzice dziecka, trzeźwi, a także 3,5-letnia siostra - informuje mł. aspirant Justyna Dziedzic z chorzowskiej policji. Funkcjonariusze wyjaśniają okoliczności tragicznego wypadku.

To nie pierwszy tak tragiczny wypadek z udziałem dziecka w ostatnich miesiącach. Pod koniec sierpnia w Bytomiu podczas gry w piłkę na podwórku śmiertelnie porażony został prądem 7-letni chłopiec. Malec dotknął ogrodzenia, przez które przerzucono kabel prowadzący do baraku robotników, wykonujących akurat prace ociepleniowe na osiedlu. Jak się okazało, całe ogrodzenie było pod prądem, co było wynikiem niewłaściwego podłączenia przewodów.

Kilka miesięcy wcześniej, w Czeladzi, idący ulicą czterolatek został uderzony w głowę kluczem. Narzędzie miało zabezpieczać linkę holowniczą, na której holowany był zepsuty autobus. Klucz nie wytrzymał jednak takiego obciążenia i pękł, a następnie poleciał w stronę przechodzącej akurat grupy przedszkolaków.
Z kolei na początku stycznia w Jaworznie dwójka sześcioletnich dzieci wypadła z okna mieszkania na drugim piętrze. Szczęśliwie nic złego im się nie stało. W chwili wypadku maluchy przebywały pod opieką babci, która była ich prawną opiekunką.