MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Sośnicowicach dwujęzycznych tablic na razie nie będzie

Grażyna Kuźnik
Sośnicowice (powiat gliwicki) zrezygnowały z wprowadzenia u siebie tablic z polskimi i niemieckimi nazwami miejscowości.

Wycofano się z tego pomysłu, bo nie spodobał się mieszkańcom. Pojawiły się obawy, że tablice będą dewastowane, tak, jak w gminach opolskich, gdzie są niszczone napisami lub oblewane farbą, a władze przyznają, że muszą trzymać w pogotowiu rozpuszczalniki. Decydują się też na zabezpieczenie tablic pokrywami antysprayowymi. Policja musi ich szczególnie pilnować.

Sośnicowice początkowo zgłosiły wniosek do resortu spraw wewnętrznych, ale potem go nie uzupełniły, mimo wezwań ministerstwa. Oznacza to, że niemieckich nazw w gminie na razie nie będzie. - Sprawa jest delikatna politycznie, wymaga ponownego zastanowienia - tłumaczy Czesław Jakubek, burmistrz Sośnicowic. - Teraz uznajemy, że jest chyba za wcześnie na takie projekty. Co prawda popierali nas młodzi ludzie, bo dla nich jest to dowód europejskości gminy, ale starsi mieszkańcy mają inne zdanie. Niektóre komentarze były ostre. Dlatego zdecydowaliśmy się odłożyć problem na kiedy indziej.

- Wysłaliśmy do gminy Sośnicowice pismo z prośbą o formalne skorygowanie wniosku. Pozostało bez odpowiedzi. Wysłaliśmy kolejne, gmina znowu nie odpowiedziała - przyznaje Jacek Sońta z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Nie znaczy to, że Sośnicowice straciły szansę na dwujęzyczne tablice. Ustawa o mniejszościach narodowych nie przewiduje terminów, do których można składać wnioski.
Tablice budzą jednak takie emocje, że gminy nie spieszą się z decyzjami. Nie chce ich ponad połowa gmin, które mają do tego prawo. W całej Polsce na 2478 gmin starać się o nie może tylko 51, bo w nich mieszka ponad 20 procent przedstawicieli mniejszości narodowych. Dodatkowe nazwy ustalono zaledwie dla 20 gmin; 188 nazw jest niemieckich.

Nowe tablice, których najwięcej jest w woj. opolskim, nie postały długo w spokoju. W gminach Izbicko, Radłów, Tarnów Opolski, Chrząstowice maluje się na nich swastyki, łamie i niszczy. Internauci zarzucają gminom, że w czasie kryzysu gminy wydają ogromne pieniądze na rzeczy, które skłócają ludzi. Chociaż wiadomo, że za tablice płaci skarb państwa.
Pierwsze tablice dwujęzyczne stanęły w woj. śląskim, w Lubowicach. Większych problemów nie było, bo urodził się tu romantyczny poeta Joseph von Eichendorff, są ruiny zamku i zabytkowy park. Wieś często odwiedzają niemieccy turyści. Ale już burmistrz sąsiednich Krzanowic (woj. śląskie) ostrożnie wypowiada się o tablicach.

- Nie spieszymy się za bardzo ze stawianiem tablic, chociaż mamy już pozwolenie - stwierdza burmistrz Manfred Abrahamczyk.- Nie spodziewaliśmy się, że wywołają tak różne reakcje. Dla mnie dwujęzyczne tablice to szacunek dla przeszłości tych ziem.

Za stawianiem dwujęzycznych tablic opowiada się historyk, prof. Zygmunt Woźniczka: - Na Śląsku mieszka wielu ludzi, którzy przemocą, nie z własnej woli zostali tutaj przesiedleni. Oni wciąż nie czują się pewnie, nie mają tu korzeni. Obawiają się, że skoro raz wszystko stracili, mogą stracić ponownie. Stąd ich lęk, podsycany jeszcze przez działalność Eriki Steinbach. Ale te urazy trzeba jakoś pokonywać. Nie nakazami, ale rozmawianiem o trudnych sprawach i wzajemną nauką historii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!