Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Żorach zamieszkała ósma rodzina repatriantów ze Wschodu. Kim są?

Katarzyna Śleziona
Irina i Aleksander Czebotariow z dorosłymi dziećmi: synem Aleksandrem i córką Eleną oraz wnuczką Poliną (córką pani Eleny)
Irina i Aleksander Czebotariow z dorosłymi dziećmi: synem Aleksandrem i córką Eleną oraz wnuczką Poliną (córką pani Eleny) Katarzyna Śleziona
Do siedmiu rodzin repatriantów mieszkających w Żorach dołączyły kolejne. Tym razem pięciu rodaków przybyło z Taszkentu w Uzbekistanie. Pokonali ponad 4500 kilometrów. W żorskiej dzielnicy Rogoźna czekały na nich dwa nowiutkie mieszkania, wyremontowane w dawnym budynku przedszkola. Przy ul. Wodzisławskiej 160 zamieszkali małżonkowie: Irina i Aleksander Czebotariow z dorosłymi dziećmi: synem Aleksandrem i córką Eleną oraz wnuczką Poliną (córką pani Eleny).

Pani Irina ma korzenie polskie i czuje się Polką

Korzenie polskie ma pani Irina, która bardzo chciała powrócić ze Wschodu do kraju swojego dziadka. Od zawsze czuła się Polką. - Urodziłam się na Ukrainie, a od 40 lat mieszkałam w Uzbekistanie. Mój dziadek był Polakiem. Pochodził ze wsi Pniewy. Ojciec był wojskowym i służył na Ukrainie, a urodził się w Taszkencie w Uzbekistanie. Mama była Rosjanką. Dziadek został aresztowany i 12 lat przebywał na Syberii. Później nie mógł wrócić do Taszkentu - mieszkał w mieście sąsiednim, nie mogliśmy odwiedzać dziadka, nie można było mówić, kim on jest. Dopiero, gdy miałam ponad 20 lat, dowiedziałam się, że dziadek był Polakiem, że był represjonowany. Mój tata mi o tym powiedział. Jak się okazało, tata w tajemnicy przed wszystkimi odwiedzał dziadka - mówi dziś 58-letnia Irina Czebotariow, posiadająca wykształcenie wyższe historyczne, związana z branżą turystyczną w Uzbekistanie. - W szkole mówili mi, że nie jestem Rosjanką, tylko Żydówką. Potem, gdy dowiedziałam się, że dziadek pochodził z Polski, od razu poczułam, że jestem stąd - dodaje pani Irina.

Poligloci, pełni marzeń, dobrze wykształceni

Jej mąż, syn i córka też chcieli przyjechać do Polski, mimo że bardzo dobrze radzili sobie w Uzbekistanie. 59-letni mąż Aleksander, posiadający wykształcenie historyczne (z żoną poznali się na uniwersytecie w Taszkencie), przez 20 lat pracował w firmach hotelarsko-turystycznych, jeździł po świecie jako rezydent - zwiedził m.in. Holandię, Indie, Malezję. Z kolei 37-letnia córka Elena była dyrektorem restauracji, a wcześniej pracowała w luksusowym hotelu i w koncernie Coca-Cola. 32-letni syn Aleksander ukończył kursy administrowania siecią komputerową, a ostatnio pracował jako kucharz.

Jak się okazuje, rodacy z Uzbekistanu to poligloci - znają języki: rosyjski, angielski, francuski (głowa rodziny) i coraz lepiej język polski. Nawet najmłodsza 7-letnia Polina też rozmawia już z nowymi koleżankami po polsku. Uczęszcza do Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 8 w Żorach-Rogoźnej i bardzo jej się tam podoba.

Pomoc w szukaniu pracy, wypełnianiu pism

W pierwszych dniach pobytu w Żorach rodacy ze Wschodu załatwiali wszelkie formalności, m.in.: dokumenty zameldowania, akty urodzenia, małżeństwa. - Wszystkie rodziny rodaków ze Wschodu, które mieszkają w Żorach, otrzymywały od nas stosowną pomoc i tak też jest w przypadku nowych rodzin. Repatriantom zapewniamy pomoc w zaadaptowaniu się w nowym mieście, w uzupełnianiu niezbędnych dokumentów, w tłumaczeniach, czy choćby w załatwianiu formalności w ZUS-ie, skarbówce i NFZ-ecie. - Dołożymy też wszelkich starań, aby nasi repatrianci znaleźli pracę, i jeśli zajdzie taka konieczność, udzielimy im pomocy w nauce języka polskiego - mówi Bożena Köhl-Gudzik, kierownik Zespołu Spraw Społecznych żorskiego magistratu, zajmująca się repatriacją.
Rodacy ze Wschodu są już też po wizycie m.in.: w przychodni w Roju, w Powiatowym Urzędzie Pracy w Żorach. Chcieliby znaleźć pracę w swoich zawodach, ale podejmą się każdej, byle zarobić na życie. Z pewnością zyskają też pracodawcy, którzy zatrudnią repatriantów, bo będą mogli liczyć na dodatkowe środki na utworzenie nowych miejsc pracy.

O tym, jakie rodziny trafiły do Żor, zdecydowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Departament Obywatelstwa i Repatriacji po przeglądzie kandydatów w bazie "Rodak". Obecnie w tym systemie jest zarejestrowanych około 1600 rodzin polskiego pochodzenia z azjatyckich republik byłego ZSRR, które chcą powrócić do naszego kraju. Repatrianci z Żor już w 2002 r. trafili do bazy "Rodak".

Przyjadą kolejni rodacy, pierwsi byli w 2007 roku

Do pięciu repatriantów z Uzbekistanu (dwie rodziny), 24 lutego tego roku do Rogoźnej przyjechała kolejna osoba - to pani Natalia z Uzbekistanu, po kierunku filologia polska. W czerwcu do Żor zawitają dwie następne rodziny z Kazachstanu, a w kolejnych miesiącach - jeszcze 28-letni farmaceuta z Kazachstanu.

Na przyjęcie - w sumie sześciu rodzin - miasto Żory otrzymało już z budżetu państwa ponad 700 tys. zł. Pieniądze wykorzystano m.in. na remont mieszkań dla repatriantów.

Wszyscy nowi rodacy zza wschodniej granicy zamieszkają w mieszkaniach przy ul. Wodzisławskiej 160. W budynku znajduje się sześć mieszkań - najmniejsze ma 16,96 m kw. powierzchni, a największe - 60,89 m kw.

Pierwsi repatrianci ze Wschodu osiedlili się w Żorach w sierpniu 2007 r. Na zaproszenie żorskich władz przybyli z Kazachstanu Nina i Wladimir Piskunowowie, pracujący w zawodach medycznych.

Potem w czerwcu 2008 r. w Żorach osiedliła się sześcioosobowa rodzina Biełowów, pochodząca z Uzbekistanu. Otrzymała odnowione mieszkanie na osiedlu Księcia Władysława.

Trzecia rodzina repatriantów przyjechała do Żor z Kazachstanu we wrześniu 2009 r. To Walery i Swietłana Lasoccy z trójką dzieci: Anetą, Weroniką i Romanem. 25 grudnia 2010 r. na świat w żorskim szpitalu przyszło ich kolejne dziecko. Rodzina mieszka w domu w dzielnicy Rowień-Folwarki.
Kolejne cztery rodziny repatriantów zamieszkały w odnowionym dla nich budynku przy ul. Moniuszki 26 w Śródmieściu.
Najpierw 21 stycznia 2011 r. z Uzbekistanu przybyła Irina Eysmont, lekarz ginekologii dziecięcej, z córką Kamillą. Z kolei w marcu 2011 r. do Żor przyjechała z Kazachstanu pięcioosobowa rodzina Boroniów. To małżonkowie Wiera i Anatolij Boroniowie i ich trójka dzieci: Waleria, Aleksander i Swietłana oraz krewna, Stanisława Mieduszewska. Potem z końcem września 2011 r. osiedliły się w Żorach dwie rodziny z Uzbekistanu. Młode małżeństwo to Zofia i Petros Oganisja-nowie, starsze - Lubow i Michał Safarjanowie.

556 rodaków w Śląskiem

W ciągu ostatnich 17 lat w województwie śląskim zamieszkało 556 rodaków zza wschodniej granicy.

W ramach repatriacji w latach 1997-2014 osiedliło się w województwie śląskim 566 osób.

W latach 2005-2015 najwięcej repatriantów zamieszkało w gminach: Bytom - 43, Żory - 33, Gliwice - 28, Będzin - 24, Zabrze - 16, Chorzów - 16, Racibórz - 14, Katowice - 11.

- Obecnie repatriacja ma charakter indywidualny, a nie masowy, jak poprzednie w latach pięćdziesiątych XX wieku - mówi Dariusz Piotrowski z Biura Wojewody ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Jak zapewnia, budżet państwa oferuje szeroką pomoc finansową dla repatriantów. - Są to środki m.in. na: refundację kosztów przejazdu, aktywizację zawodową. Szczególnie dużą pomoc finansową mogą otrzymać gminy, które zaproszą repatriantów nieokreślonych imiennie. Pomoc ta jest udzielana niezależnie od wyżej wymienionych dotacji - dodaje Piotrowski.

Wiele naszych gmin aktywnie włączyło się w proces repatriacji.

W naszym województwie repatrianci osiedlają się głównie w dużych miastach, ale są też zapraszani przez nieduże gminy, jak np.: Skoczów - 5 osób, Nędza - 5, Bobrowniki - 9.
- Najliczniejsza grupa repatriantów przybyła z Kazachstanu. Inne republiki to: Uzbekistan, Kirgistan oraz azjatycka część Federacji Rosyjskiej - dodaje Dariusz Piotrowski.

- Proces repatriacji na podstawie obecnie obowiązującego prawa obejmuje przyjazd do kraju i zapewnienie lokalu mieszkalnego i źródeł utrzymania w Rzeczypospolitej Polskiej, zwanych "warunkami do osiedlenia się", na okres nie krótszy niż 12 miesięcy. Osoba przybywająca do Rzeczypospolitej Polskiej na podstawie wizy krajowej w celu repatriacji nabywa obywatelstwo polskie z mocy prawa z dniem przekroczenia granicy Rzeczypospolitej Polskiej. Są to zatem obywatele polscy i po okresie adaptacyjnym osoby te nie są już traktowane jako repatrianci. Małżonkowie repatriantów przebywają w Polsce na podstawie zezwolenia na osiedlenie się - dodają w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!