- W roku 1987 brałem udział w tak zwanych "człapakach" w polskie Tatry - wspomina ksiądz Kwiecień.
Nie była to pierwsza lepsza wyprawa w góry. Jak opowiada ks. Kwiecień, to właśnie podczas tej wycieczki na 100 procent postanowił, że wstąpi do seminarium duchownego. Do tego jego młodszy o rok brat znalazł na niej żonę.
ZOBACZ, JAK URLOP SPĘDZALI INNI ZNANI LUDZIE Z WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO
- Nic dziwnego, że tę wyprawę doskonale zapamiętałem - dodaje z uśmiechem. Pamiątkowe zdjęcie jest właśnie z 1987 roku - zostało zrobione na Sarniej Skale, która znajduje się przy Ścieżce nad Reglami.
Kolejne, pamiętne spotkanie z Tatrami miało miejsce 16 lat później, w roku 2003. Do dziś ks. Jarosław Kwiecień uważa, że były to najlepsze wakacje w jego życiu. - To było prawdziwe wyzwanie. Drugiego dnia pobytu w Zakopanem wraz z dwoma ówczesnymi klerykami, dzisiaj już księżmi, ruszyliśmy zdobywać najwyższy polski szczyt, Rysy - opowiada ks. Kwiecień. - Nie jest on może skomplikowany technicznie, ale dla żółtodzioba w chodzeniu po górach, jakim wtedy byłem, na długo pozostanie w pamięci.
Wyprawę tę ksiądz Kwiecień zapamiętał też z innego powodu. Jak wspomina pobił wówczas rekord prędkości w... schodzeniu ze szczytu.
- Kiedy nocą wracaliśmy na parking z Morskiego Oka, gdzieś w lesie zaryczał niedźwiedź. Co prawda koledzy uspokajali, że to na pewno łoś, jednak mnie nie przekonali. Tę prawie 10-kilometrową trasę pokonałem wtedy w rekordowym tempie.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?