Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie Derby Śląska 2015: Kto był bliższy piętnastej gwiazdki? Górnik czy Ruch?

RM, JAC
Były kapitan zespołu z Roosevelta twierdzi, że zabrzanie powinni mieć piętnaście tytułów. Raz przeszkodził im sędzia, a raz... własny prezesW poniedziałek czekają nas 103. Wielkie Derby Śląska, czyli mecz dwóch zespołów mający na koncie po 14 mistrzostw Polski. Zastanawiał się pan, czy była okazja, by to Górnik prowadził 15:14?Oczywiście. I uważam, że były ku temu okazje. Co najmniej dwie, a w jednej byłem głównym bohaterem całej historii.Myśli pan o sezonie  1972/1973? Trafił pan. Mieliśmy wtedy po  rundzie jesiennej pierwsze miejsce i dwa punkty przewagi. Przed wiosną czekał nas wyjazd na tournee do Ameryki Południowej. Przyjechałem na  przymiarkę garnituru, a krawiec mówi, że nie ma mnie na  liście. Pomyślałem, że to zwykłe przeoczenie, poszedłem od razu do trenera Jana Kowalskiego. Ten wziął listę zawodników na wyjazd do prezesa Erwina Wyry i chwilę później dowiedziałem się, że nie jestem już Górnikowi potrzebny.No i wiosną skończyło się na  czwartym miejscu.Może ktoś powie, że jestem nieskromny, ale uważam, że dał o sobie znać brak takiego kapitana, jakim ja byłem. Bo potrafiłem ten zespół utrzymać w całości, a nie było to łatwe, mieliśmy przecież w  szatni duże osobowości i  trudne charaktery.Po panu opaskę kapitańską przejął Włodzimierz Lubański, z którym na zgrupowaniach mieszkał pan w jednym pokoju...Dali mi go pod opiekę, żeby młody nie poszalał, bo ja akurat słynąłem ze sportowego prowadzenia się (śmiech). Tak na poważnie to dzieliło nas dziesięć lat, niby niedużo, ale jak jeden ma dwadzieścia, a drugi trzydzieści... Ale wracając do tematu. Na pewno Włodkowi nie było łatwo ogarnąć takiej drużyny w nowej roli, zresztą różne rzeczy się potem słyszało, i myślę, że to miało wpływ na wyniki. W każdym razie szansa na mistrzostwo uciekła.A drugi przypadek?To już nowsza historia, którą pewnie wielu kibiców dobrze pamięta. 15 czerwca 1994 roku załatwił nas sędzia Sławomir Redziński. Górnik grał bardzo dobrze, w ostatniej kolejce na Legii objął prowadzenie dające tytuł, ale arbiter pokazał chłopakom aż trzy czerwone kartki i mecz zakończył się remisem 1:1, który dawał tytuł rywalom, a nam tylko trzecie miejsce. A sam sędzia tuż po  tym meczu zakończył karierę.No i mamy czternaście do czternastu... No i mamy... Ale trochę żartując chciałbym powiedzieć, że Ruch sam jest sobie winny, bo też mógł prowadzić w tej rywalizacji (śmiech). Szansę stracił przez swojego magazyniera.Brzmi frapująco.Bo może nie wszyscy wiedzą, ale gdy grałem w Radlinie to właśnie Ruch był moim klubem pierwszego wyboru. Wsiadłem w swoją zastawę i  pojechałem na Cichą, żeby im zaoferować usługi. Ale był już wieczór i zastałem tylko magazyniera. Ten nie wiedział co zrobić i zamiast do prezesa posłał mnie do  prywatnego, w  tamtych czasach to było niezwykłe, sklepu należącego do  jednego z członków zarządu. On nie podjął tematu, no i trafiłem do  Górnika. A Ruch ze mną wywalczyłby pewnie jakieś gwiazdki, bo przecież w moim okresie gry w  Górniku zdobyliśmy osiem mistrzostw, a  chorzowianie tylko jedno (śmiech).Rozmawiał: Rafał Musioł
Były kapitan zespołu z Roosevelta twierdzi, że zabrzanie powinni mieć piętnaście tytułów. Raz przeszkodził im sędzia, a raz... własny prezesW poniedziałek czekają nas 103. Wielkie Derby Śląska, czyli mecz dwóch zespołów mający na koncie po 14 mistrzostw Polski. Zastanawiał się pan, czy była okazja, by to Górnik prowadził 15:14?Oczywiście. I uważam, że były ku temu okazje. Co najmniej dwie, a w jednej byłem głównym bohaterem całej historii.Myśli pan o sezonie 1972/1973? Trafił pan. Mieliśmy wtedy po rundzie jesiennej pierwsze miejsce i dwa punkty przewagi. Przed wiosną czekał nas wyjazd na tournee do Ameryki Południowej. Przyjechałem na przymiarkę garnituru, a krawiec mówi, że nie ma mnie na liście. Pomyślałem, że to zwykłe przeoczenie, poszedłem od razu do trenera Jana Kowalskiego. Ten wziął listę zawodników na wyjazd do prezesa Erwina Wyry i chwilę później dowiedziałem się, że nie jestem już Górnikowi potrzebny.No i wiosną skończyło się na czwartym miejscu.Może ktoś powie, że jestem nieskromny, ale uważam, że dał o sobie znać brak takiego kapitana, jakim ja byłem. Bo potrafiłem ten zespół utrzymać w całości, a nie było to łatwe, mieliśmy przecież w szatni duże osobowości i trudne charaktery.Po panu opaskę kapitańską przejął Włodzimierz Lubański, z którym na zgrupowaniach mieszkał pan w jednym pokoju...Dali mi go pod opiekę, żeby młody nie poszalał, bo ja akurat słynąłem ze sportowego prowadzenia się (śmiech). Tak na poważnie to dzieliło nas dziesięć lat, niby niedużo, ale jak jeden ma dwadzieścia, a drugi trzydzieści... Ale wracając do tematu. Na pewno Włodkowi nie było łatwo ogarnąć takiej drużyny w nowej roli, zresztą różne rzeczy się potem słyszało, i myślę, że to miało wpływ na wyniki. W każdym razie szansa na mistrzostwo uciekła.A drugi przypadek?To już nowsza historia, którą pewnie wielu kibiców dobrze pamięta. 15 czerwca 1994 roku załatwił nas sędzia Sławomir Redziński. Górnik grał bardzo dobrze, w ostatniej kolejce na Legii objął prowadzenie dające tytuł, ale arbiter pokazał chłopakom aż trzy czerwone kartki i mecz zakończył się remisem 1:1, który dawał tytuł rywalom, a nam tylko trzecie miejsce. A sam sędzia tuż po tym meczu zakończył karierę.No i mamy czternaście do czternastu... No i mamy... Ale trochę żartując chciałbym powiedzieć, że Ruch sam jest sobie winny, bo też mógł prowadzić w tej rywalizacji (śmiech). Szansę stracił przez swojego magazyniera.Brzmi frapująco.Bo może nie wszyscy wiedzą, ale gdy grałem w Radlinie to właśnie Ruch był moim klubem pierwszego wyboru. Wsiadłem w swoją zastawę i pojechałem na Cichą, żeby im zaoferować usługi. Ale był już wieczór i zastałem tylko magazyniera. Ten nie wiedział co zrobić i zamiast do prezesa posłał mnie do prywatnego, w tamtych czasach to było niezwykłe, sklepu należącego do jednego z członków zarządu. On nie podjął tematu, no i trafiłem do Górnika. A Ruch ze mną wywalczyłby pewnie jakieś gwiazdki, bo przecież w moim okresie gry w Górniku zdobyliśmy osiem mistrzostw, a chorzowianie tylko jedno (śmiech).Rozmawiał: Rafał Musioł arc/Mikołaj Suchan/Dziennik Zachodni
Gdyby nie magazynier na Cichej to dziś Niebiescy mieliby więcej tytułów - śmieje się Stanisław Oślizło, legenda Górnika. Niebiescy przed 15 laty wygrali w Zabrzu grając w "10", byli mistrzem jesieni, lecz tytułu i tak nie wywalczyli

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!