Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybuch miał uratować lokatora przed eksmisją

Irena Bazan
Wybuch przyciągnął na małą uliczkę wielu gapiów, zaciekawionych przyjazdem policji oraz straży pożarnej
Wybuch przyciągnął na małą uliczkę wielu gapiów, zaciekawionych przyjazdem policji oraz straży pożarnej Fot. Irena Bazan
Sześćdziesięciolatek próbował wysadzić dom, w którym przebywał razem z rodziną. Chciał w ten kuriozalny sposób nie dopuścić do eksmisji, jaką na niego nałożył sąd.

Do niewielkiego wybuchu doszło na strychu domu. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Mężczyzna został zatrzymany i wszystko wskazuje na to, że zostanie mu postawiony zarzut spowodowania zagrożenia zdrowia, a być może i życia wielu osób.

Wczoraj rano komornik sądowy w asyście policji próbował wejść do domu przy ul. Motyli. Miał wyrok sądu, który nakazał 60-letniemu Bogdanowi O. opuszczenie nieruchomo- ści. Od roku bezskutecznie do domu przy ul. Motyli próbował się wprowadzić 27-letni częstochowianin, Mariusz Z., który kupił od Bogdana O. tę nieruchomość.

60-latek tymczasem nie tylko nie opuścił posesji w wyznaczonym terminie, ale wręcz stwierdził, że się rozmyślił i domu jednak nie zamierza wydać. Nowy właściciel oddał sprawę do sądu, tam ją wygrał, ale Bogdan O. i tak nie przyjął wyroku do wiadomości. Wydano więc nakaz eksmisji i zjawił się komornik, nie pierwszy zresztą raz.

- Miesiąc temu, także w asyście policji, komornik zjawił się przy ulicy Motyli, ale wówczas eksmisję odroczono z powodu złego zdrowia Bogdana O. - opowiada nadkomisarz Joanna Lazar, rzeczniczka prasowa częstochowskiej policji. - Kolejny termin eksmisji wyznaczono właśnie na wczoraj - dodaje.

Bogdan O. i tym razem nie chciał opuścić domu, tłumacząc, że ma problemy z sercem. Kiedy nowy właściciel nie chciał odstąpić od przejęcia nieruchomości, na strychu rozległ się wybuch. Z okien domu wyleciały szyby i wybuchł pożar. Straż pożarna szybko ugasiła ogień. Spłonęło 20 m kw. poddasza.

- W chwili eksplozji razem z mężczyzną w domu znajdowała się jego żona i ich trójka dzieci w wieku 2 i 4 lata oraz 7 miesięcy - informuje nadkom. Lazar. - Całą czwórkę wyprowadzono na zewnątrz.

Przez kilka godzin na poddaszu pracowali policyjny technik i biegły z zakresu pożarnictwa. Konstrukcja domu nie została naruszona. Jak wstępnie ustalono, Bogdan O. oblał pomieszczenie na strychu benzyną i podpalił. Wybuchły tylko opary benzyny. Na strychu znajdowała się także butla z gazem, ale na szczęście ocalała. Żona O. nie przyjęła mieszkania zastępczego i razem z dziećmi trafiła do rodzinnego ośrodka kryzysowego w Częstochowie. Małżeństwo Z., nowi właściciele, zajęli wreszcie swój dom (choć nieco uszkodzony), w którym zgodnie z umową powinni byli zamieszkać już od kwietnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!