Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z pobytu kibiców na katowickim EuroBaskecie najbardziej zadowolone są panienki!

Tomasz Kuczyński
Hiszpańscy kibice swój pobyt w Katowicach z pewnością będą bardzo mile wspominali
Hiszpańscy kibice swój pobyt w Katowicach z pewnością będą bardzo mile wspominali FOT. ARKADIUSZ GOLA
Dzień po wielkim finale koszykarskich mistrzostw Europy przed Spodkiem nie było już śladu po strefie dla kibiców.

O EuroBaskecie przypominały jeszcze banery ze zdjęciami koszykarzy na Rondzie, choć część została już zniszczona. Duże zdjęcie jednego z zawodników ktoś chyba zabrał sobie na pamiątkę, bo zostało bardzo starannie i równo wycięte.

Miejscy urzędnicy na swej stronie internetowej dumnie napisali, że przez cztery dni "nie sposób było nie zauważyć barwnych potoków kibiców. Najważniejsze, finałowe mecze mistrzostw Europy, które odbyły się w Spodku, idealnie wpisały się w hasło - Katowice miasto wielkich wydarzeń!". Nie wszyscy jednak podzielają ten zachwyt, choć nie brakuje też zadowolonych z wizyty tak wielu kibiców. W tej drugiej grupie są... panie zajmujące się tzw. masażem erotycznym.

Jeśli ktoś spodziewał się w niedzielę wieczorem wielkiej hiszpańskiej fiesty na ulicach Katowic, mógł być zawiedziony. Hiszpanie pobawili się trochę przed Spodkiem. Około północy w małych grupkach snuli się po mieście. - Po finale było u nas może z dziesięć osób - mówią zgodnie dwaj Tomkowie i Mikołaj, barmani z "City Pubu". - Nie odczuliśmy za bardzo różnicy pod względem ilości gości między normalnym weekendem, a w czasie mistrzostw. Może dlatego, że lokal nie jest z gumy (śmiech). Najwięcej mieliśmy Słoweńców, Greków, Hiszpanów. Byli też Litwini i Chorwaci. Nie wszyscy kibice zachowywali się należycie, ale szkód w lokalu nie mamy. Po prostu, za dużo pili, chyba za bardzo poczuli się tu jak u siebie. Było trochę chamstwa, zasypiania na stołach. Inny niż zawsze był natomiast czwartek, bo mieliśmy tu świetnie bawiących się Serbów. Z Słoweńcami był natomiast kłopot bo ciągle chcieli płacić w euro, nie mogli zrozumieć, że muszą mieć nasze złotówki.

Europejska waluta w portfelach gości z Bałkanów nie przeszkadzała pobliskiemu salonowi masażu erotycznego. Sądząc po tym, co tam usłyszeliśmy, panienki są najbardziej zadowolone z EuroBasketu.
- Przed Słoweńcami trudno było się opędzić - mówiła pani, która wczoraj otwarła nam drzwi tego przybytku. - Czwartek jeszcze był spokojny, ale od piątku było ich u nas pełno. Miałyśmy co najmniej sto procent więcej klientów niż w normalne weekendy. Dzięki temu nawet te koleżanki, które nie interesują się sportem, dowiedziały się, że grano w Spodku w koszykówkę (śmiech).
Nie narzekali też ci, którzy mimo września mają nadal wystawione ogródki piwne na uli-cy Stawowej. Z zagranicznych gości cieszyli się w pubie "Szafran".

- Po niedzielnym finale mieliśmy tu Hiszpanów do... szóstej rano. W poniedziałek też jeszcze przyszli zjeść coś przed powrotem do domu - chwali się barman z tego lokalu, mający bardzo adekwatne nazwisko do wykonywanego zawodu, czyli Radosław Bar. - Bywali u nas też Grecy i Słoweńcy. Zamawiali głównie piwo i dużo jedzenia. W porównaniu do letnich miesięcy mieliśmy obrót 30-40 procent większy.
Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego Urzędu Miejskiego również jest zadowolony z tego, że miasto przyjęło finalistów ME.

- W pierwszym dniu było marnie, głównie ze zwiedzaniem przez gości Szlaku Zabytków Techniki, choć mieliśmy dla nich darmowe autobusy. Potem jednak na przykład Nikiszowiec przeżywał prawdziwe oblężenie. Kibicom podobały się Katowice, a odnowiony Spodek zrobił na nich wielkie wrażenie - podkreśla Bojarun.

Na miejskiej stronie internetowej można też dowiedzieć się, że w Ogródkach Kibica ustawionych przez miasto "panowała tak gorąca atmosfera jak w samym Spodku". Z tym trudno się zgodzić, bo w nich kibiców było jak na lekarstwo, a zrobiło się pełno tylko raz - gdy siatkarze grali o mistrzostwo Europy.
W Spodku też nie było pełno. Wprawdzie finał między Hiszpanią a Serbią obejrzało 10 tysięcy widzów, ale mecz o III miejsce (Grecja - Słowenia) o tysiąc mniej. Na półfinałach było - 8 i 8,5 tys. Ćwierćfinały zgromadziły od 4 do 6 tys. Najmniej, bo tysiąc kibiców oglądało niedzielny mecz o V piąte miejsce Francji z Chorwacją.

Na fanów, którzy wychodzili ze Spodka, czekały taksówki, starające się podjechać jak najbliżej hali.
- Musieliśmy stać w niedozwolonym miejscu, skąd przeganiała nas policja. Jak podjeżdżaliśmy z drugiej strony, czepiali się nas ochroniarze - skarży się Janusz, który jest taksówkarzem od 34 lat. - Na czas takiej imprezy powinien być wyznaczony tymczasowy postój, żeby klient wiedział, gdzie nas szukać. A tak, jechaliśmy spod dworca PKP pod Spodek, a w drugą stronę było już trudno o kurs. Jeździłem trzy dni i jakoś nie zauważyłem, żebym miał więcej roboty niż zazwyczaj - podsumował z żalem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!