Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZADUSZKI Artur Hajzer: Himalaista, menedżer, kapitan: cały "Słoń"

Michał Wroński
Marzena Bugała-Azarko
Podobno nic dwa razy się nie zdarza. A jednak za sprawą "Słonia" historia zatoczyła koło. Znów mogliśmy - choć przez krótki moment - poczuć się jak w złotej erze polskiego himalaizmu, gdy w najwyższych górach świata rządzili Jerzy Kukuczka, Wanda Rutkiewicz i Andrzej Zawada.

Z Arturem Hajzerem poznałem się przez lawinę. Tę, która zasypała go w lutym 2008 roku na zboczach Ciemniaka w Tatrach. Rzecz wydarzyła się akurat na moim redakcyjnym dyżurze. Telefon do TOPR-u, rutynowe przypomnienie "kto zacz", krótki "szpunt" do gazety i kropka. Odfajkowane. Kiedy jednak kilka miesięcy później przyszła wiadomość, że "Słoń" zdobył ośmiotysięcznik Dhaulagiri, zapaliła mi się czerwona lampka. Hajzer najwyraźniej postanowił na poważnie wrócić do himalaizmu. A zatem trzeba z nim pogadać - uznaliśmy w redakcji.

Już podczas tej pierwszej rozmowy wyszło to, co później stało się dla mnie znakiem rozpoznawczym "Słonia": ogromne poczucie humoru i równie wielka autoironia. Nestor polskiego alpinizmu okazał się być niesamowitym jajcarzem. Kiedy jednak przychodziło do dyskusji o konkretnych planach, dowcipniś zamieniał się w chłodnego analityka, który miał wszystko dokładnie przemyślane i to od razu dziesięć kroków do przodu. Widać było, że nie tylko ma pomysł, ale wie, jak go zrealizować.

Dlatego też, gdy dwa lata później dostałem od niego maila o starcie programu Polski Himalaizm Zimowy, uwierzyłem, że to może się udać.

Choć sam Hajzer miał już pięćdziesiątkę na karku, a potencjalnych następców niespecjalnie było widać. Pomysł mógł wydawać się szalony, ale skoro Hajzer w szalonych latach 90. XX w. wspólnie z Januszem Majerem stworzył Alpinusa, skoro ze złamaną nogą zdołał zejść z grani Broad Peaku, a potem wygrzebał się spod lawiny, to dlaczego nie miałby wskrzesić ery "lodowych wojowników"? W jednym z ostatnich wywiadów Hajzer przyznał, że były chwile, kiedy miał ochotę zawiesić PHZ. Najwyraźniej był jednak na to zbyt uparty.

Konsekwentnie woził swoje "przedszkole" w wysokie góry. Używając piłkarskiej terminologii - był jak grający trener. Nie tylko sam się wspinał, ale przede wszystkim uczył młodych tej sztuki. Przekonywał do pomysłu sponsorów i promował przedsięwzięcie w mediach. Z jednej strony niepoprawny marzyciel, z drugiej twardo stąpający po ziemi menedżer. To on był ojcem chrzestnym sukcesów, jakimi były pierwsze zimowe wejścia na ośmiotysięczniki: Gasherbrum I i Broad Peak. Kiedy zaś na Broad Peaku sukces zamienił się w tragedię, to wziął sprawę "na klatę".

Cierpliwie tłumaczył nam dziennikarzom, jak wyglądają realia zimowej wspinaczki w Karakorum. Nie zasłaniał się faktem, że nie było go tam na miejscu. W dyskusji, jaka rozpętała się wokół tej wyprawy, konsekwentnie bronił przez zarzutami tych, którzy ocaleli. I cokolwiek by nie myśleć o wydarzeniach na Broad Peaku, to trzeba docenić postawę "Słonia". Był ze swoją drużyną na dobre i złe, pokazując swoje kolejne oblicze: po dowcipkującym, świetnym gawędziarzu, skutecznym menedżerze i doświadczonym alpiniście, ukazał nam się kapitan z prawdziwego zdarzenia (jaką zapłacił za to cenę, wiedzą pewnie tylko Jego najbliżsi). Stąd też Jego strata zabolała tak wielu. Nie jest przypadkiem, że w zorganizowanym naprędce biegu ku czci "Słonia" wystartowało ponad tysiąc osób. Za rok będzie nas pewnie jeszcze więcej.

Artur Hajzer (ur. 28.06.1962, zginął 7.07.2013 na zboczach szczytu Gasherbrum I w Karakorum). Z wykształcenia kulturoznawca. Zdobywca 6 ośmiotysięczników, partner Jerzego Kukuczki, twórca programu Polski Himalaizm Zimowy. Prowadził firmę produkującą sprzęt sportowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!