Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamknij się, psie, ty tępa pało!

Teresa Semik
GRAFIKA MAREK MICHALSKI
Szaszłyk zwija leżaki do żłobka, czyli aspirant zabiera pijanych z chodników do izby wytrzeźwień. Co usłyszy na miejscu? Nazwy wszystkich organów płciowych i mniejszości seksualnych. O rozmowach obywatela z policją pisze Teresa Semik

Od pieszego, który przechodzi przez jezdnię niewłaściwie, policjant usłyszy: - Panie, coś pan taki przepisowy. No, musi pan być taki nadgorliwy?!

Policjanci przywykli do określenia: "gliny", "gliniarze", a stereotypowy zwrot: "Panie władzo" odchodzi do lamusa. Nie robi też na nich wrażenia ostrzeżenie typu: "Ja cię załatwię, ty nie wiesz, kim jestem". Choć według sondaży, ponad 70 proc. Polaków ma do policji stosunek więcej niż przychylny, coraz częściej funkcjonariusze stają się ofiarami ataków.

Spokojnie, to tylko obelgi

Agresją słowną wobec policjantów podczas rutynowych czynności służbowych interesuje się prof. Jadwiga Stawnicka, filolog z Uniwersytetu Śląskiego. Zakłada czarny uniform i jedzie z policyjnym patrolem na miejsce zdarzenia, by sprawdzić, jakimi określeniami oraz w jakich okolicznościach są obrażani podczas służby. Co usłyszy, zapisuje i publikuje.

- Zwykle policjanci słyszą wtedy: nazwy wszystkich żeńskich i męskich organów płciowych, nazwy mniejszości seksualnych, nazwy różnych przedmiotów, cytuję: "Ty tępa pało", a także nazwy części roślin, cytuję: "Ty głąbie", nazw zwierząt: "Ty ośle". Słyszą też nazwy historyczne: "Ty gestapowcu, zomowcu" - wylicza prof. Stawnicka. - Byłam tylko obserwatorem tych interwencji, ale po tylu obelgach sama czułam się zdenerwowana. Nie zdawałam sobie sprawy, że obecność policjanta wywołuje taką agresję.

Słowna napaść może łatwo przerodzić się w agresję fizyczną. W ostatnich pięciu latach liczba ataków cielesnych na funkcjonariuszy wzrosła o 30 proc.

Jakie określenie jest w stanie wyprowadzić policjanta z równowagi? Zdaniem profesor Stawnickiej w zasadzie żadne nie powinno, choć obelga nigdy nie kończy się na jednym słowie. Policjanci muszą się na tę werbalną agresję uodpornić, reagować spokojnie. To my musimy zmienić podejście do interweniującego patrolu. Jak policjant mówi: "dzień dobry", to nie znaczy, że masz przechlapane.

Zdarzyło się, że po steku obraźliwych epitetów policjant jednak nie wytrzymał i mówi do podchmielonego gościa: - I vice versa! Na co ten zareagował: - Sam jesteś vice versa.

- Najgorsze są obelgi spersonalizowane - uważa pani profesor.

Zamknij się, psie

W 2010 roku prokuratura lubelska uznała, że zwrócenie się do funkcjonariusza słowami: "Zamknij się, psie!" nie jest zniewagą i umorzyła śledztwo. Oparła się przy tym na opinii biegłej językoznawcy.

- Moim zdaniem ten policjant został obrażony trzykrotnie i ja bym wydała inną opinię - twierdzi prof. Stawnicka. - Po pierwsze, zwrócono się do niego na "ty", po drugie, użyto czasownika "zamknij się!" w formie rozkaźnika, a po trzecie, ów pies był niedopuszczalny. Porównanie człowieka do psa było obraźliwe już w średniowieczu, a w literaturze staropolskiej pies stał się symbolem kłamstwa.

Funkcjonariusze sami czasem mówią o sobie: psy. Jak każde środowisko, mają też swój żargon. Prof. Stawnicka analizuje także tę komunikację wewnętrzną policji. I tak: "dmuchawka" to badanie trzeźwości, a wlepić komuś mandat to "wystawić fakturę". Interwencja w domu to jest "domówka", a policyjna pałka - "blondynka" albo "rabarbar". Grupa antyterrorystyczna to "antki".

Szaszłyk na bulajach

Pijany leżący na chodniku to: "położył się i płyt słucha". Trzeba go zabrać do "żłobka", czyli do izby wytrzeźwień. "Szaszłyk jedzie na bulajach" to znaczy aspirant jedzie na sygnale. Pewnie jedzie szybko i "przeskakuje na kolorze" - przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle. Kierowcy mają swój żargon. Funkcjonariusze drogówki to: "miśki", "drogowskazy" albo "wiatraki". Prof. Stawnicka bada sposób komunikowania się obywatela z policjantem. Jest to komunikacja podszyta strachem. Mundur wzbudza respekt, choć najczęściej właśnie strach.

Dziecko czeka, żona rodzi

Kierowca, który przejeżdża skrzyżowanie na czerwonym świetle, najczęściej wmawia potem policjantom, że przecież było zielone.

- A to światło nawet nie było żółte. Dlaczego nam tak trudno przyznać się do błędu? - zastanawia się prof. Stawnicka. - Ani razu w czasie tych patroli nie słyszałam, by jakiś kierowca powiedział, że wypił pięć piw, na co wskazuje wynik badania jego trzeźwości. Zawsze mówią, że wypili jedno, a co najwyżej dwa. I dlaczego tak trudno powiedzieć: przepraszam?

Kierowcy przyłapani na przekroczeniu prędkości tworzą całe legendy, które mają usprawiedliwić ten pośpiech. - Najczęściej dziecko czeka na nich przy drodze - mówi aspirant Marzena Szwed z katowickiej drogówki.

- Żona rodzi. Pan by się nie spieszył? - dodają inni - mówi aspirant Tomasz Czerniak z sosnowieckiej policji.

Drogówka zna te tłumaczenia na pamięć. Spieszymy się do szpitala, na umówioną wizytę u lekarza, do chorej koleżanki. I tylko nam się wydaje, że te argumenty złapią policjanta za serce, darują winę. Nic z tego. - Naprawdę jechałem tak szybko? - dziwił się jeden z tych przyłapanych kierowców - przypomina prof. Stawnicka. - Zaprzeczał, czy to w ogóle jest możliwe. W końcu wymyślił, że wszystkiemu winien jest samochód, bardzo dobry zresztą. Ledwo nacisnął na gaz, a tu od razu taka prędkość.

Czasem obrona przybiera formę ataku: - Panie, była pusta droga. Grzech jechać z prędkością do 50 km na godzinę.
Każdy jakoś próbuje umniejszyć swoją winę.

- Mężczyzna przyłapany ze 100 g amfetaminy przekonywał funkcjonariuszy, że to na własne potrzeby. Organizuje imprezę dla czterech osób - mówi mł. aspirant Justyna Dziedzic z Chorzowa. Ze 100 g można przygotować sto działek dilerskich.
Najpierw zaatakował kobietę na ulicy, bo jakoś tak spojrzała na niego "z diabłem w oczach". Gdy już leżała na ulicy, zabrał jej torebkę.

- Jak leżała, to nie była jej potrzebna - tłumaczył policjantom.

Policja? Pizzę i pół litra

Jak zaskakujące mogą być telefony na policję i to pod numery alarmowe 997 lub 112, przypomina komisarz Elwira Jurasz, oficer prasowy KMP w Bielsku-Białej. - Właścicielka psa prosi o ratunek, bo jej pupil zadławił się kością - mówi. - Innym razem ktoś zamawia taksówkę pod dyskotekę. Dla kogoś innego gres rozsypany na drodze jest za gruby.

- Policja, słucham.
- Zamawiam pizzę i pół litra, ale tej tańszej.


*Wyszedł ze szpitala i zmarł. Zwłoki znaleziono po roku 35 m od szpitala
*Euforia na koncercie Kultu w Spodku [ZDJĘCIA i WIDEO]
*Zmiana opon na zimowe obowiązkowa. ZOBACZ GDZIE i DLACZEGO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!