Nigdy nie ma dobrego czasu na umieranie. Twierdzenie, że dzieje się to po coś, po to, by coś załatwić, zwrócić na coś uwagę, uwypuklić lub przestrzec, to bałwochwalstwo i bezczelność. Gdy więc patrzymy z lotu ptaka, mamy coś bardzo ważnego: śmierć Adama Fudalego, i coś mało ważnego: wybory samorządowe za pasem. Lecz ten drobiazg, ledwie etap, fragmencik wielkiej całości - wybory - wiążą się z tym fundamentalnym wydarzeniem ostatecznym. Bo może pozwolą spojrzeć na polityków i kandydatów inaczej.
Pamiętam Adama Fudalego z setek sytuacji zawodowych, lecz nie tylko te zawodowe utkwiły mi naprawdę w pamięci. Pamiętam jedno z pierwszych spotkań. Tę jego podniesioną brew i lekko otwarte usta. Po poprzednim prezydencie Rybnika, który na koniec otaczał się już tylko klakierami, nowy na urzędzie, Fudali, był szokującą dla nas - dziennikarzy - ciekawostką. Słuchał ludzi, pytał o opinię, kiwał głową, chciał rozmawiać. Owszem, to były inne czasy, władza była bliżej ludzi, głupi PR nie mącił jeszcze tak bardzo w głowach, media były wolniejsze i uważniejsze, dziennikarze mieli większe poważanie, a rozumienie swoich ról społecznych, zarówno po stronie władzy, jak i mediów, było głębsze. Ale taki właśnie był Adam Fudali. Zamykał drzwi, ściągał maskę prezydenta, a niekiedy także marynarkę, zapalał papierosa i pytał: „To dobry pomysł?”.
I pamiętam drugi obrazek. 16 lat później, minęła epoka. Jakiś wyborczy spęd w mieście, podchodzę bliżej. Słyszę, gdy mówi jego współpracownik: „…ale tempo rozwoju miasta!”, „…dynamiczny skok!”, „…szybka realizacja inwestycji!” I obok tych „szybkich, dynamicznych, sprawnych” haseł Adam Fudali na wózku. Schorowany, po wylewach, sam nie wiem, czy bardziej smutny, czy wściekły, że trudno mu się ruszyć. Przegra - pomyślałem. Młodzi powiedzą, że za stary i co on może, starzy powiedzą, że schorowany i niech da się wykazać młodym. Tak to przecież działa.
Gdyby dziś zapytać kandydatów w wyborach o ich wzory do naśladowania i politycznych idoli, pewnie wskazaliby na jakichś świetnych mówców, sprawnych negocjatorów, zręcznych organizatorów. Być może nie powiedzieliby o staroświeckich cechach Adama Fudalego.
A powinni mieć przed oczami człowieka, który przez lata rządzenia miastem nie uważał, że zjadł wszystkie rozumy - i rozmawiał z mieszkańcami. Człowieka, który mimo ogromnych kłopotów zdrowotnych swoich i syna, nie uważał, że może to być jakiekolwiek usprawiedliwienie - i pracował za dwóch. Człowieka, który zawsze wierzył w argumenty i rozmowę, a polityczny marketing uznawał za zło konieczne - co w końcu obróciło się przeciwko niemu, gdy pokazał się słaby na wózku.
Znamienne, jak ciepło żegnają go rybniczanie i cały śląski samorząd. Jeden z moich kolegów z miasta, syn ikony opozycji z dawnych lat, znanego adwokata, napisał tak: „Adam Fudali nie był moim prezydentem. Miał jednak ten stary dryg z pokolenia mojego Ojca, który powodował, że mógł pozostać przeciwnikiem politycznym, ale nie politycznym wrogiem. Spoczywaj w pokoju, panie Prezydencie Miasta Rybnik.”
Śląsk stracił ważnego człowieka. Żegnaj, Prezydencie. Pogrzeb dziś o godzinie 10 w bazylice św. Antoniego w Rybniku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?