- To unikat w skali światowej, jedyne takie urządzenie w Europie, które pracuje zgodnie z wymogami przepisów górniczych. Niestety, jego praca dobiega końca, bo ruch Ignacy ma być zamknięty lada dzień - mówi Alojzy Szwachuła, szef Stowarzyszenia Zabytkowej Kopalni Ignacy, który sam niegdyś przez 26 lat pracował w tej kopalni, m.in. jako sztygar oddziałowy. Likwidując ruch, KW musi przy okazji zamknąć pobliską kotłownię, która doprowadza parę do unikatowej maszyny. - Ma się to stać do 1 października. Nie chcemy do tego dopuścić, napisaliśmy do wicepremiera Waldemara Pawlaka, by Kompania pozostawiła widoczny ślad górnictwa na tym terenie i chociaż zainwestowała w przebudowę tej maszyny, by działała na prąd. Potrzeba 200 tysięcy złotych, a nas na to nie stać - apeluje Alojzy Szwachuła.
Wygląda jednak na to, że los maszyny jest przesądzony. Wczoraj górnicy pod ziemią demontowali urządzenia sygnalizacyjne. To oznacza, że maszyna już nikogo nie zwiezie na dół. W budynku przy szybie Głowacki, gdzie znajduje się to cudo górniczej techniki, wczoraj panował smutek. Andrzej Świdergał, który konserwuje urządzenie nieprzerwanie od 1988 roku, nie krył wzruszenia.
- Co zrobić. Kawał życia tu spędziłem. Chyba we wtorek para będzie odcięta. A ja za miesiąc na emeryturę idę - mówi mężczyzna, robiąc pamiątkowe zdjęcia maszynie. Całość sprawia niesamowite wrażenie: koło wyciągowe napędzają gigantyczne tłoki, z których buchają kłęby gorącej pary. Urządzenie do złudzenia przypomina silnik ze słynnego filmu "Titanic". - Nic dziwnego, takie same maszyny napędzały potężne transatlantyki na początku wieku - podpowiada Alojzy Szwachuła.
Obsługujący maszynę górnicy nie traktują jej jak zwykłego urządzenia, porównują do starego, dobrego przyjaciela. - Ta maszyna ma duszę - mówi Kazimierz Skowronek, który od 1983 roku jest maszynistą wyciągowym. Dzięki zapaleńcom ze stowarzyszenia, od kilku lat obiekty kopalniane są wpisywane do rejestru zabytków. Ochroną objęto maszyny parowe (jest jeszcze jedna, z 1920 roku, ale unieruchomiona - red.), budynek maszynowni, nadszybie oraz wieże szybów Głowacki i Kościuszko. A na szczycie 46-metrowej wieży ciśnień za miejskie pieniądze utworzono taras widokowy. Kopalnia Ignacy została w 2006 r. włączona do Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego. Bez maszyny parowej kompleks straci najcenniejszy element.
Co się z nim stanie? Zbigniew Madej, rzecznik KW wyjaśnia, że firma musi odciąć parę ze względów ekonomicznych. - Utrzymanie kotłowni kosztuje rocznie 2,5 miliona - mówi. Dlatego KW od 5 lat prosi władze Rybnika o przejęcie terenu. Rozmowy stoją w miejscu. W tej sytuacji serce kompleksu zostanie najprawdopodobniej przeniesione. - Do wiosny zlikwidujemy szyb. Później, jeśli miasto nie przejmie terenu, przeniesiemy maszynę w inne miejsce. Prawdopodobnie do pobliskiej kopalni Rydułtowy-Anna. Chcielibyśmy ją udostępnić zwiedzającym. Do celów ekspozycyjnych będzie możliwe jej uruchomienie - zapewnia Madej.
Na Śląsku swoją maszynę parową ma także kopalnia Królowa Luiza z Zabrza. Jednak tamta jest młodsza - pochodzi z 1915 r.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?