Także wczoraj marszałek Senatu Bogdan Borusewicz na spotkaniu z sygnatariuszami listu-protestu zapewnił, że projekt zostanie zmieniony. Wszystkie te opinie sprowadzają się do konstatacji, że propozycja senackich prawników - dotycząca instytucji tzw. odpowiedzi zamiast sprostowań - rozminęła się z intencją i że powoduje konsekwencje, których legislatorzy nie przewidzieli. Krótko mówiąc, komuś zabrakło wiedzy prawniczej. A może tylko wyobraźni. Sprawa ta dotyczy jednak zjawiska znacznie szerszego: jakości prawa.
Nowela prawa prasowego została przygotowana przez senackie biuro prawne, co zadziwia najbardziej - wszak zawodowi prawnicy nie powinni wypuszczać bubla. Senatorowie dziś mówią, że na pewno wyłapaliby błędy w tzw. toku prac, lecz - umówmy się - nie jest to wcale oczywiste. W polskim parlamencie prawników bowiem brakuje. Wyliczono, że w Sejmie tylko 10 procent posłów ma wykształcenie prawnicze. Przypomnijmy łaskawie, że obok ważkich zadań polityków przy Wiejskiej - zadań takich, jak obrażanie się wzajemne, buczenie w czasie wystąpień przeciwników, drzemanie w sali plenarnej, zabawa iPadami w czasie posiedzenia - do izby należy także stanowienie prawa. Ustawy piszą więc nauczyciele, biznesmeni i lekarze. Eksperci im pomagają, ale - jak widać - i oni się mylą.
Istnieje szansa, że z prawnikami jest inaczej niż z kucharkami ze znanego przysłowia. Tych pierwszych - im więcej, raczej, tym lepiej. Być może, gdyby refleksja nad jakością prawa pojawiała się już na etapie pomysłu - a do tego trzeba większej liczby prawników w ławach parlamentu - nie mielibyśmy bubli prawnych, takich jak ostatnia propozycja noweli czy chociażby sławetny kodeks wyborczy - to przykład z poprzedniej kadencji.
A może po prostu chodzi o filozofię stanowienia prawa. Zamiast nadbudowywać przepis na przepisie, modyfikować, wykreślać, dopisywać, odsyłać, przytaczać - warto czasem napisać ustawę od nowa. Poza branżą dziennikarską pewnie niewielu wie, że prawo prasowe, którym wciąż posługujemy się w redakcjach, pochodzi z… 1984 roku. Było sto razy zmieniane, a i tak jest w nim wiele głupot. Istnieje na przykład coś takiego jak Rada Prasowa przy premierze (art. 17). Nikt o jej istnieniu nie wie. Albo art. 34: "Redaktor naczelny jest obowiązany opublikować nieodpłatnie (…) komunikat urzędowy pochodzący od naczelnych i centralnych organów państwowych (…), jeśli został nadesłany przez rzecznika prasowego rządu ze wskazaniem, że publikacja jest obowiązkowa". Dodajmy jeszcze, że w art. 7 prasą nazywane są m.in. "stałe przekazy teleksowe", choć nawet starsi pracownicy redakcji już powoli zapominają, jak teleks wyglądał. Aha, no i słowo "internet" w tej ustawie nawet nie pada.
Wyrzućmy to prawo prasowe do kosza. Niech specjaliści napiszą ustawę, która odpowiada współczesnemu światu. Powinno na tym zależeć, nam - dziennikarzom, jak i Państwu - Czytelnikom gazet i serwisów internetowych. Gdzieś na końcu bowiem dobre prawo przynosi efekty w postaci porządnych materiałów, mądrych polemik, rzetelności i jakości.
* TO MUSISZ ZOBACZYĆ:
MATURA 2012 - ZOBACZ CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ, SPRAWDŹ ARKUSZE i ODPOWIEDZI. PRZECZYTAJ O PRZECIEKACH
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
NAJLEPSZY NAUCZYCIEL 2012
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO
* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?