Co gorsza, fachowcy prognozują, że choć Unia Europejska daje niemałe pieniądze na takie inicjatywy, to już wkrótce na Śląsku może zabraknąć chętnych do sięgania po takie dofinansowanie.
- Problem w tym, że ustawodawca na bezrobotne, czasem borykające się z alkoholizmem, słabo wykształcone, będące w życiowym dołku osoby, złożył ciężar prowadzenia działalności gospodarczej, łącznie z księgowością. Dla ludzi, którzy nie mieli o tym wcześniej zielonego pojęcia są to kwestie nie do udźwignięcia - mówi Elżbieta Górecka z Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych w Rybniku, była prezes nieistniejącej już spółdzielni socjalnej Eruditum. - Na Zachodzie to działa o wiele prościej. U nas bezrobotni, po pierwszych szkoleniach, zostali pozostawieni sami sobie - wyjaśnia Górecka. Rybnicka spółdzielnia przestała istnieć zaledwie pół roku po rozpoczęciu działalności.
Barbara Szefczyk z Radlina rok temu postanowiła skorzystać z zachęty organizacji pozarządowych i założyła spółdzielnię Szansa. Osiem kobiet uruchomiło w rodzinnym mieście komis z używaną odzieżą, zatrudniało się też do sprzątania domów i opieki nad osobami starszymi.
- Nie było z tego kokosów, ale wiedziałyśmy, że początki mogą być trudne. Okazało się jednak, że niektórych problemów nie da się przeskoczyć. Zżarła nas biurokracja - mówi Szefczyk. - Spółdzielnia już nie istnieje, a ja będę jeszcze przez pół roku prostować sprawy papierkowe - dodaje.
Fachowcy alarmują, że bez zmiany przepisów, spółdzielnie socjalne w naszym województwie długo nie pociągną. Zdaniem ekspertów, ustawa z 27 kwietnia 2006 roku o spółdzielniach socjalnych została żywcem przepisana z ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, a wiele rozwiązań kompletnie nie sprawdza się w spółdzielczości socjalnej.
- Trzeba zmienić przepisy tak, by przynajmniej przez rok osoby podejmujące się takiej działalności były zwolnione z prowadzenia księgowości. Państwo powinno im pomóc przynajmniej w ten sposób, że nad spółdzielnią będzie czuwać wykwalifikowana osoba, która zajmie się biurokracją i spółdzielców jej z czasem nauczy - mówi Górecka. - Będziemy o się o to ubiegać w Ministerstwie Pracy, bo o spółdzielnie socjalne warto powalczyć. Na zachodzie Europy to rozwiązanie świetnie się przecież sprawdza - dodaje.
Potrzeba dużo szczęścia
Jedną z prężniej działających w Polsce jest poznańska spółdzielnia socjalna "Tajemniczy ogród".
- Istniejemy tylko dlatego, że mamy stałe zlecenie od spółdzielni mieszkaniowej. Działamy na osiedlu, gdzie jest mnóstwo zieleni. Księgową zatrudniamy na umowę-zlecenie. Sami tej całej biurokracji nigdy byśmy nie udźwignęli - przyznaje Anna Pawłowicz, 42-letnia była krawcowa, przez lata bezrobotna. - Działamy półtora roku, ale łatwo nie jest. Potrzeba dużo szczęścia. Jestem optymistką, pod warunkiem, że utrzymamy zlecenie ze spółdzielni - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?