Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwycięstwo Polonii Bytom

Tomasz Kuczyński
Adrian Klepczyński (z lewej) przez prawie cały mecz był zajęty czarną robotą w obronie, ale jak już pobiegł do przodu, strzelił bramkę, która dała Polonii trzy bardzo cenne punkty
Adrian Klepczyński (z lewej) przez prawie cały mecz był zajęty czarną robotą w obronie, ale jak już pobiegł do przodu, strzelił bramkę, która dała Polonii trzy bardzo cenne punkty Fot. Arkadiusz Gola
Polonia Bytom - Cracovia 1:0

Na przedmeczowej rozgrzewce stracili przez kontuzję Grzegorza Podstawka. Od 25 minuty musieli grać w dziesiątkę, ponieważ niedpowiedzialnie zachował się Marcin Radzewicz i zobaczył czerwoną kartkę. Jednak piłkarze Polonii wydarli gościom z Krakowa trzy punkty, strzelając bramkę w końcówce meczu. Jej autorem był oblegany wczoraj przez dziennikarzy Adrian Klepczyński. - No proszę, teraz to wszyscy do mnie, a wcześniej jakoś nie chcieliście ze mną rozmawiać - uśmiechał się "Klepa", który zaliczył pierwsze trafienie w ekstraklasie.

Zawodnicy Cracovii nie chcieli rozmawiać z przedstawicielami mediów. Bramkarz Marcin Cabaj miał łzy w oczach, kolejni piłkarze idący do szatni też nie zatrzymywali się przy dziennikarzach. Jedynie Piotr Polczak przed kamerami przyznał: - Nie tak to sobie wyobrażałem, jednak liga się jeszcze nie skończyła.
Polonia, podobnie jak Cracovia walcząca o pozostanie w ekstraklasie bardzo chciała ten mecz wygrać. Po porażce w Zabrzu w meczowej "18" zabrakło obrońcy Jacka Broniewicza, który oglądał spotkanie z trybun. - Co zrobić, takie jest życie piłkarza - mówił "Bronek". Szybko obok niego zasiadł wspomniany Podstawek. - Naciągnąłem sobie mięsień dwugłowy w czasie rozgrzewki - tłumaczył napastnik.

Pierwszy raz od początku zagrał młody Łukasz Gikiewicz, a za Podstawka wyszedł Hubert Jaromin. Obaj mieli swoje sytuacje, ale i tak najwięcej w pierwsszej połowie mówiło się o Radzewiczu. "Radza" kopnął bez piłki Dariusza Pawlusińskiego i musiał pójść do szatni. - To jest debilizm - nie krył złości prezes Polonii Damian Bartyla, a trener Jurij Szatałow już po meczu dodał: - Zostaliśmy osłabieni przez bardzo głupie zachowanie, które nie powinno się przydarzyć zawodnikowi w ekstraklasie!

Bytomianie nie zrażeni tym faktem dalej atakowali i mieli jeszcze okazje, natomiast Cracovia odpowiedziała kąśliwym uderzeniem Pawła Sasina. Dobrą interwencją popisał się Michal Pesković. Od drugiej połowy Cracovia praktycznie przesiadywała na połowie Polonii, która miała z przodu tylko wprowadzone w przerwie żądło - Michała Zielińskiego. W 77. minucie wreszcie udało się przedrzeć na pole karne gości, ale Jacek "Waleczne Serce" Trzeciak strzelił obok bramki. Na osiem minut przed końcem gospodarze mogli stracić, drugiego zawodnika, czyli Zielińskiego. "Zielu" został powstrzymany przez Tomasza Moskałę i... sam wymierzył sprawiedliwość odpychając rywala! Doszło do przepychanek, a sędzia ukarał obu graczy żółtymi kartkami, dorzucając jeszcze jedną dla Pawła Sasina. - Poniosło mnie, nie powinien się tak zachować - kręcił głową Zieliński. Jednak trener Szatałow bronił swego podopiecznego. - Piłka jest męskim sportem, to była przepychanka dwóch facetów. Sam też bym tak zrobił - mówił szkoleniowiec, dodając szybko: - Będę musiał porozmawiać z Michałem.
Marek Bażik przedstawił swoją ocenę zdarzenia: - Pomyślałem, że będziemy kończyć w dziewiątkę. Jednak skoro Moskała nie dostał czerwonej kartki, to i Michał też nie powinien. Przecież Zieliński został zatrzymany, gdy wychodził na czystą pozycję - tłumaczył słowacki obrońca.

Pozostanie Zielińskiego miało duże znaczenie w ostatecznym rozstrzygnięciu. To właśnie on wywalczył rzut rożny, bo jego strzał został zablokowany. Do piłki podszedł Walerij Sokolenko i posłał centrę. Lukas Killar, który już w pierwszej połowie mógł strzelić gola, uderzył głową, ale trafił w poprzeczkę. Co się potem stało? - Piłka trafiła mnie w głowę! - z uśmiechem stwierdził Klepczyński, który pokonał Cabaja. - Byłem chyba na ósmym metrze. Po odbiciu od poprzeczki futbolówka leciała wysokim lobem. Wszyscy stali jak zahipnotyzowani, a ja wyskoczyłem i strzeliłem! Zdobyliśmy trzy punkty, mamy teraz trochę komfortu. Pokazaliśmy śląski charakter - cieszył się "Klepa".

- Właśnie daletgo, że straciliśmy najpierw Podstawka, a potem Radzewicza zagraliśmy z podwójną determinacją. Czy wymyślimy jakaś karę dla "Radzy"? Teraz się cieszymy, nie chcę o tym myśleć. Potem może coś wymyślimy - mówił Rafał Grzyb.

Po meczu okazało się, że śląski charakter pokazany przez Polonię miał... angielskie podstawy. - Trener dwa razy pokazywał nam mecz Arsenalu z Liverpoolem, jak tam walczono. Kim byliśmy w meczu z Cracovią? Polonią! - podsumował Marek Bażik.

Bytomscy kibice, po ostatnim gwizdku zaintonowali "Nigdy nie spadnie, Polonia nigdy nie spadnie".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!