Jak na razie tylko 50 z 1200 zamówionych przez Ministerstwo Zdrowia trafiło do Polski. Z ustaleń tvn24.pl wynika, że firma E&K nie dostarczyła co prawda zamówionych respiratorów, ale za to przekazała resortowi 50 urządzeń firmy Draeger - innej niż widniała w zamówieniu. Resort tłumaczył, że ta zmiana wynika z "możliwości szybszej dostawy sprzętu bez wzrostu ceny". Jednak niemieckie respiratory trafiły do składnicy Agencji Rezerw Materiałowych w Lublińcu dopiero 4 czerwca, mimo że umowę z E&K podpisano 14 kwietnia.
Afera z respiratorami wybuchła po tekście "Gazety Wyborczej", która napisała w ubiegłym tygodniu, że "należąca do handlarza bronią spółka E&K, od której Ministerstwo Zdrowia kupiło 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł, nie dostarczyła jeszcze ani jednego aparatu". Ministerstwo miało kupić respiratory od E&K po dość wysokich cenach. Za 1,2 tys. urządzeń zapłaciło 44,5 mln euro, czyli około 200 mln zł, co daje średnio 165 tys. zł za sztukę. Respirator wspomnianej już firmy Draeger kosztuje 70-90 tys. zł. Minister Łukasz Szumowski jednak zaprzeczył tym doniesieniom.
Musisz to wiedzieć
Skąd 50 respiratorów w Lublińcu?
Niemiecki producent zapewnia, że nie sprzedawał firmie E&K respiratorów. - Przede wszystkim chciałabym ponownie podkreślić, że Draeger nie ma żadnych relacji biznesowych z firmą E&K i nie dostarczył żadnych respiratorów do tej firmy. Wygląda na to, że respiratory zakupione przez Ministerstwo Zdrowia w Polsce to w rzeczywistości urządzenia Draeger. Sprawdziliśmy numer seryjny znajdujący się na przesłanym nam zdjęciu. W marcu sprzedaliśmy to urządzenie klientowi w Pakistanie. Nie jesteśmy w stanie ustalić, w jaki sposób urządzenia przybyły do Polski - poinformowała tvn.24.pl Melanie Kamann, rzeczniczka Draeger AG.
Nie wiadomo w jaki sposób respiratory trafiły z Pakistanu do Lublińca. Nie ma też odpowiedzi na pytanie, dlaczego Ministerstwo Zdrowia zawarło umowę z firmą zajmującą się do tej pory handlem bronią.
Jurek Owsiak zaapelował do ministra w sprawie respiratorów
Ja poinformował w środę 17 czerwca Jurek Owsiak, WOŚP była zmuszona wysłać do 33 szpitali informację, że niestety nie może kupić dla nich respiratorów, ponieważ jeden z czołowych, światowych producentów respiratorów nie jest w stanie dostarczyć 37 urządzeń w tym momencie. O respiratory poprosiły m.in. szpitale w Bytomiu i Gliwicach.
- Pana Ministerstwo kupiło 1200 respiratorów i jak podaliście – 50 jest już w Polsce. Pomagaliśmy Państwu przy zakupach sprzętu do walki z koronawirusem. Do wskazanych przez Pana szpitali wysłaliśmy między innymi łóżka do intensywnej terapii i kardiomonitory - napisał w apelu Jurek Owsiak - Czy w takim razie moglibyście Państwo ze swoich zakupionych respiratorów 37 przeznaczyć do wskazanych wyżej placówek medycznych? To zaledwie cząstka tego ogromnego zakupu, którego dokonaliście. I jeśli tylko paleta, na której jest 50 respiratorów została już rozpakowana, mógłby Pan bardzo pomóc szpitalom, które dostały od nas złą wiadomość. Czy mogę liczyć na Pana i Pana Ministerstwo? - prosił szef WOŚP.
Zobacz koniecznie
Apel Jurka Owsiaka poskutkował i w czwartek 18 czerwca ministerstwo odpowiedziało na jego prośbę pozytywnie.
Ministerstwo Zdrowia poprosiło o adresy szpitali, dla których chcieliśmy kupić respiratory - 37 sztuk dla 33 placówek. Dostarczą urządzenia ze swoich rezerw - zapewnił sam Pan Minister. Właśnie wysłaliśmy je mailem na ulicę Miodową - poinformował Jurek Owsiak.
Pozostaje jednak pytanie, czy jeśli urządzenia nie pochodzą wprost od producenta, to czy są w pełni bezpieczne i posiadają gwarancję?
Bądź na bieżąco i obserwuj
Czy technologie niszczą psychikę dzieci?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?