Agenci T.A.R.C.Z.Y. – oceniamy powrót do ramówki telewizyjnej

Już od pierwszej minuty trzeciego sezonu dostajemy dużą dawkę akcji. Trzeba przyznać, że mimo półrocznej przerwy między sezonami, widz szybko przestaje odczuwać ten upływ czasu. Od razu z wchodzimy w nowe wydarzenia, przy okazji zgrabnie dowiadujemy się, co działo się przez ostatnie kilka miesięcy między sezonami. A działo się wiele.

Zacznijmy od Avengersów: Czasu Ultrona. Wydarzenia z tego filmu mają bezpośrednie przełożenie na serial i tak samo będzie w Kapitanie Ameryce: Civil War. Już w pierwszym odcinku Agentów dostajemy wyraźny przekaz, że świat superbohaterów i ludzi z ponadnaturalnymi mocami mocno się skomplikuje, a wszystko będzie prowadzić do szeroko zapowiadanej rejestracji „nieludzi”. To efekt rozbicia kryształów terrigenu, które w kontakcie z niektórymi ludźmi aktywują dodatkowy chromosom DNA, przez co zyskują oni supermoce. Dlatego amerykański rząd powołuje specjalną komórkę ATCU (należy przy tym pamiętać, że T.A.R.C.Z.A oficjalnie przestała istnieć, a to co z niej zostało nie jest akceptowane przez nikogo), która ma wyławiać takich ludzi i zwyczajnie odizolować ich od społeczeństwa. Podobne działania podejmują Phil Coulson i Daisy „Skye” Johnson, którzy chcą odnaleźć i odłowić jak najwięcej ludzi z mocami, jednak w przeciwieństwie do ATCU, chcą im pomóc w opanowaniu nowych mocy, a docelowo stworzyć specjalną jednostkę złożoną z Inhumans. Jak się można domyśleć, bardzo szybko dochodzi do pierwszego starcia między obiema organizacjami. Szybko okazuje się, że na scenie jest trzeci gracz, który skupia się na eksterminacji Inhumans. Dlaczego? Tego dowiemy się z pewnością w kolejnych odcinkach.

W tle kontynuowany jest wątek Jemmy Simons, która została wciągnięta przez tajemniczy czarny monolit. W pierwszym odcinku widzimy szaleńcze wręcz poszukiwania przez Fitza odpowiedzi na to, co się z nią stało. Z zapowiedzi producentów wynika jednak, że ta sprawa ma być dość szybko rozwiązana.

W pierwszej odsłonie trzeciego sezonu Agentów T.A.R.C.Z.Y otrzymujemy to, co zapowiadali wcześniej producenci – sporą dawkę akcji przy podobnym poziomie serialu znanego z poprzednich dwóch sezonów. Akcja od początku zazębia się z całym kinowym światem Marvela, co odczuwamy oczywiście kiedy jest mowa o wydarzeniach z Avengersów, czy nawet z Ant-Mana (dla tych, którzy do tej pory tego filmu nie widzieli, może to być mały spoiler). Na tą chwilę nie wiadomo jednak, czy wydarzenia z serialu będą również odczuwalne w kolejnym filmie Marvela o Kapitanie Ameryce. W chwili obecnej można zakładać, że tak będzie, tym bardziej że już w pierwszym odcinku widzimy zapowiedź prezydenta USA, że z superbohaterami (Avengers) trzeba coś zrobić, zanim doprowadzą swoimi działaniami do zniszczenia planety.

Niestety nie wiadomo, jak natomiast mocno serial wpłynie na Kapitana Amerykę: Civil War. Już w Avengersach jedynym nawiązaniem do serialu był odzyskany statek-baza T.A.R.C.Z.Y, którym dowodził jednak Nick Fury. Tak samo nie wiadomo, czy sam Nick Fury pojawi się w serialu, choć obserwując w jaką stronę wydarzenia prowadzą, jest całkiem prawdopodobne, że tak się stanie. Na potwierdzenie tego będzie trzeba jeszcze poczekać. Na szczęście, czasu na to będzie wiele, ponieważ mimo średniej oglądalności serial ma pewną pozycję w ramówce i prawdopodobnie doczeka się czwartego sezonu, tak więc przed nami jeszcze 21 odcinków!