Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Jakubiec laureatką Nagrody Starosty Bielskiego im. ks. Józefa Londzina. Społeczniczka ma kolejne plany

Kamil Lorańczyk
Kamil Lorańczyk
Anna Jakubiec z Kalnej została laureatką kolejnej edycji Nagrody Starosty Bielskiego im. ks. Józefa Londzina.
Anna Jakubiec z Kalnej została laureatką kolejnej edycji Nagrody Starosty Bielskiego im. ks. Józefa Londzina. Materiały prasowe
Społeczniczka z gminy Buczkowice, Anna Jakubiec, została laureatką 24. edycji Nagrody Starosty Bielskiego im. ks. Józefa Londzina, która stanowi najbardziej prestiżowe, lokalne wyróżnienie przyznawane osobom zaangażowanym w pracę na rzecz lokalnych społeczności. W rozmowie dla Dziennika Zachodniego pani Anna mówi m.in. o początkach swojej działalności społecznej, reaktywacji Koła Gospodyń Wiejskich w Kalnej oraz kolejnych planach do zrealizowania.

To nie jest nagroda, która – jak sama pani powiedziała – była spodziewana. Tym bardziej zastanawia mnie, jak pani ją traktuje?

Jest to dla mnie ogromne wyróżnienie, które bardzo doceniam, ale nie poczuwam się do tego, że ja robię coś, co należałoby jakoś wynagrodzić. Jestem na emeryturze już parę ładnych lat, mam czas. Faktycznie były takie momenty, że rozpierała mnie energia. Zresztą mam to do dzisiaj. Zawsze cieszę się z tego, że ja mogę coś zorganizować, uda mi się zintegrować ludzi. Jeszcze bardziej, gdy widzę ich zadowolenie, gdy słyszę od nich, że było fajnie. Z tego mam największą satysfakcję. Nigdy nie oczekiwałam, żeby ktoś pisał, że ja na coś zasługuję. Nie prosiłam się o podziękowania z zewnątrz. Dlatego – proszę mi wierzyć – ta nagroda to było dla mnie prawdziwe zaskoczenie.

A dziś – jak czuje się pani jako laureatka? Domyślam się, że spłynęło sporo gratulacji, a może nadal spływają.

Przyznam, że bezustannie. Naprawdę otrzymałam wiele ciepłych słów. Ktoś do mnie zadzwonił, ktoś wysłał mi SMS-a, a jeszcze ktoś inny mnie spotkał i pogratulował. Taka sytuacja była chociażby w sklepie. Nawet czuję się z tym trochę niezręcznie, że ja odbieram te gratulacje, bo nie uważam, że zrobiłam coś ekstra.

Coś by się jednak znalazło. Jest pani jedną z inicjatorek wznowienia działalności Koła Gospodyń Wiejskich w Kalnej. Działała pani także na rzecz utworzenia tam parafii, rozbudowy szkoły, budowy wodociągu i kanalizacji. Tego wszystkiego chyba nie udało się zrobić za jednym razem. Mogłaby pani opowiedzieć od czego się zaczęło?

Kiedy była tzw. powódź tysiąclecia we Wrocławiu to nie działało jeszcze nasze Koło Gospodyń Wiejskich w Kalnej. To było przed jego reaktywacją. Mimo to zorganizowałyśmy się z koleżankami i znajomymi, aby uruchomić zbiórkę na rzecz powodzian. Zbieraliśmy odzież, jedzenie i wiele innych środków pierwszej potrzeby. Co ważne, nasi członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej od razu zadeklarowali się, że zawiozą te wszystkie rzeczy. To było takie pierwsze ważne działanie dla mnie, ale myślę, że też dla wszystkich osób, które były w to zaangażowane. Właśnie to ogromne nieszczęście dało nam początek, a potem już poszło. Miałyśmy z koleżankami wielkie chęci. Szczęśliwie złożyło się, że w trakcie budowy kościoła został do nas przydzielony wspaniały ksiądz Kazimierz Hanzlik. Ponieważ bardzo nas motywował do tego, aby powstała u nas parafia to nie można było nie skorzystać z tej szansy. Ja miałam zaszczyt brać udział w delegacjach z komitetu budowy kościoła, które gościły u biskupa. Moja rola nie była tam duża, ale najważniejsze było to, że ta parafia powstała. Z kolei przy rozbudowie szkoły nasze Koło zawsze służyło pomocą, między innymi przy pracy fizycznej.

Koła Gospodyń Wiejskich są jedną z form organizacji społecznych, które potrafią przetrwać próbę czasu. Tak też jest w Kalnej, choć była potrzebna reaktywacja. Dlaczego?

W Kalnej działało prężne Koło Gospodyń Wiejskich, jednak większość pań, które do niego należały były już seniorkami. Ta działalność naturalnie wygasła. Pozostały tradycyjne stroje, których mnie i koleżankom było szkoda. Postanowiłyśmy więc zorganizować nowe Koło, zebrało się sporo osób, uszyłyśmy też nowe stroje. Zadziałałyśmy, bo było nam wtedy trochę żal, że w naszej gminie działają inne Koła, a w naszej miejscowości takiego nie mamy.

W jakiej kondycji jest obecnie KGW w Kalnej?

Nas jest bardzo mało – zaledwie 15 osób. Ale uważam, że jak na tę naszą 15-stkę to i tak sobie dajemy radę w gminie. Bierzemy udział we wszystkim cokolwiek będzie zorganizowane. Zawsze jesteśmy chętne do działania.

Może młodsze pokolenia wkrótce dołączą...

Tu jest właśnie problem, bo proponujemy to młodszym paniom, ale zwykle nie są zachwycone. Mówiąc szczerze odbieramy to w taki sposób, że wszystko byłoby w porządku, gdyby nie trzeba było się przebierać w stroje regionalne. Jakoś młode panie nie widzą się w stroju. To jest dla nas przykre, nawet boję się, że ta nasza tradycja zaginie.

Za to nie można chyba narzekać na współpracę z innymi Kołami Gospodyń? Mam tu na myśli sąsiadki z Godziszki, Buczkowic i Rybarzowic.

To na pewno. Bardzo się lubimy i każdego roku mamy wspólne „Babskie ostatki”, które organizuje nasza pani dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury. Wszystkie te cztery Koła dobrze czują się w swoim towarzystwie, proponujemy sobie wzajemnie różne stroje – mnóstwo przy tym zabawy. Oczywiście, wszystkie Koła razem biorą też udział w imprezie pod nazwą „Kulinarne Dziedzictwo”, która jest organizowana przez powiat bielski.

A co jeszcze lubi pani w swojej działalności?

Przede wszystkim organizowanie mnie cieszy. Jako Koło bardzo dużo miejsc zwiedziłyśmy. Zawsze jestem zadowolona, jak ktoś powie: „super, byłam tam pierwszy raz”, „dobrze, że pojechałam, bo dzięki tobie coś zobaczyłam”. Byłyśmy na przykład na Górze św. Anny, w zamku w Mosznej, w zamku w Pszczynie, u księżnej w Żywcu, w kopalni Guido w Zabrzu, w Muzeum Chleba w Radzionkowie... Każdego roku mamy dwa wyjazdy. I to nie jedzie tylko 15 pań z KGW, ale także ktoś z grona naszych znajomych.

Czuje pani, że dobro wraca?

Myślę, że tak i nie mam na co narzekać. Dziękuję Bogu za zdrowie. Jestem szczęśliwa, że wiele rzeczy mi się udaje.

Co jeszcze jest do zrobienia, jakie ma pani plany?

Mam coś takiego, co za mną chodzi już dwa lata. Bardzo chciałabym zorganizować spotkanie integracyjne dla naszych mieszkańców, bo mnóstwo ludzi wybudowało się w Kalnej. Wiele jest młodych małżeństw. Nowych członków naszej społeczności chciałabym zaprosić do wspólnego działania. Jesteśmy małą społecznością, ale można wiele zrobić – trzeba do tego tylko chęci. Mam taką nadzieję, że uda się nam spotkać.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera