Mieszkańcy Katowic niech sobie zapamiętają ten adres: ulica Wita Stwosza 7. To właśnie w tym miejscu już niebawem znajdować się będzie jedyny ogólnodostępny aparat telefoniczny w stolicy województwa. Podobnie będzie zresztą również w innych miejscowościach kraju. Firma Orange Polska, powstała z fuzji Telekomunikacji Polskiej i Centertela, zadecydowała bowiem, że w każdej gminie, niezależnie od jej wielkości, docelowo pozostanie tylko jeden wolny stojący aparat telefoniczny.
- Usługa automatów publicznych nie jest rentowna. Nie ma zapotrzebowania na te usługi, wyparła je telefonia komórkowa - tłumaczy Maria Piechocka z biura prasowego Orange Polska. Jak dodaje, w większych miastach, poza tym jednym, pozostaną jeszcze aparaty w wybranych szpitalach, więzieniach i zakładach zamkniętych np. leczniczych, ale generalnie nie zmienia to faktu, że właśnie definitywnie kończy się pewna epoka. Epoka, w której usługi telefoniczne były dość wąsko reglamentowane, a żeby do kogoś zadzwonić trzeba było ruszyć się z własnego mieszkania w poszukiwaniu budki lub urzędu pocztowego.
- Wadą aparatów na osiedlach było to, że z nich najczęściej można było dzwonić jedynie w obrębie jednego miasta. Aby zamówić rozmowę międzymiastową lub międzynarodową trzeba było podejść do urzędu pocztowego. W katowickim urzędzie kabin z aparatmi było 10, a w centrali obsługującej cały region pracowało 240 telefonistek - wspomina jeden z pamiętających “stare dzieje” pocztowców.
W czasach PRL zarówno sam telefon, jak i budka telefoniczna były czymś więcej niż tylko elementem infrastruktury telekomunikacyjnej. Ta druga stanowiła (trochę z konieczności, bo jakoś trzeba było zająć czas podczas oczekiwania na swoją kolej) miejsce wymiany opinii, spotkań i randek (kto dziś jeszcze pamięta, że przed laty zakochani w Chorzowie umawiali się przy budce telefoniczej na rynku). Zyskała sobie też poczesne miejsce w popkulturze - jakże bez niej wyglądałby serial “07 zgłoś się”, czy “Rozmowy kontrolowane? O ile mniej śmieszny byłby film “Nic śmiesznego”, gdyby z niego wyciąć scenkę, gdy kompletnie przemoczony Cezary Pazura rozmawia przez telefon ze swym znajonym próbując przekonać go do wspólnego nakręcenia filmu.
Dziś takie opowieści brzmią niczym bajki o żelaznym wilku, albo w najlepszym razie legendy o ukrywającym się w jaskini księciu Łokietku. Może i tak było, ale dawno temu. Domowy telefon przestał być luksusem, stał się normą, a po prawdzie, to w dobie komórek, powoli wręcz staje się przeżytkiem. Karty telefoniczne? O tym, że coś takiego istnieje wiedzą głównie kolekcjonerzy z giełdy staroci. O ile jeszcze w szpitalach zdarza się, że ktoś skorzysta z ogólnodostępnego aparatu, to na ulicy takiego obrazka już się raczej nie zobaczy. Tak samo jak nie zobaczy się telefonu na lotnisku w Pyrzowicach. Owszem, swego czasu zainstalowano dwa w terminalu A, lecz ten obiekt jest obecnie remontowany, a w otwartym przed kilkoma miesiącami nowym terminalu C już takich “archiwalnych gadżetów” nie umieścił.
Jeszcze kilka lat temu państwo starało się odgórnie wpływać na telekomunikacyjnych operatorów, zmuszając ich wręcz, by zachowywali w przestrzeni publicznej określoną liczbę aparatów. I tak w listopadzie 2006 roku prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej podjął decyzję o tym, że na każdych 950 mieszkańców powinien przypadać jeden ogólnodostępny telefon. Teraz już takich obostrzeń nie ma.
- Przed laty wskazany był tzw. operator wyznaczony. Obecnie już nie jest on wskazany. Nie ma takiej potrzeby. Rynek jest dostatecznie konkurencyjny - mówi Dawid Piekarz, rzecznik UKE.
Jak przypomina Maria Piechocka aparaty są stopniowo likwidowane od 2007 roku. W tym roku zniknie ich ok. 8,5 tysiąca. Zarówno one same, jak też kabiny, w których się one znajdowały, raczej nie mają co liczyć na drugie życie w muzeum - są na bieżąco utylizowane.
- Na koniec roku 2015 pozostanie 5,5 tysiąca aparatów w więzieniach, w szpitalach na oddziałach dziecięcych oraz po jednym aparacie publicznym w każdej gminie - wyjaśnia Piechocka.
Gdzie będzie ów “jedyny” ogólnodostępny telefon w Katowicach, to już wiemy. A gdzie trzeba będzie ich szukać w innych miastach naszego regionu? Oto kilka ustalonych przez nas lokalizacji: Bielsko-Biała - ul. Zygmunta Krasińskiego 34 (obok ZUS); Bytom - ul. Zabrzańska 72 (obok sklepu Biedronka); Częstochowa - ul. Kopernika 22 (obok salonu Orange Polska); Gliwice - ul. Nowy Świat 9 (obok przystanku); Rybnik - pl. Wolności 12 (pasaż handlowy przy dworcu); Sosnowiec - pl. Medyków 1 (Wojewódzki Szpital Specjalistyczny).
Gdzie znajdziemy telefon?
W związku z zapowiadanymi zmianami zapytaliśmy w Orange Polska o lokalizacje mających pozostać publicznie dostępnych telefonów w kilku miastach naszego regionu.
Oto co ustaliliśmy:
- Bielsko-Biała - ul. Zygmunta Krasińskiego 34 (obok ZUS)
- Bytom - ul. Zabrzańska 72 (obok sklepu Biedronka)
- Częstochowa - ul. Kopernika 22 (obok salonu Orange Polska)
- Gliwice - ul. Nowy Świat 9 (obok przystanku)
- Rybnik - pl. Wolności 12 (pasaż handlowy przy dworcu)
- Sosnowiec - pl. Medyków 1 (Wojewódzki Szpital Specjalistyczny)
*Dramatyczny apel: Złodzieju, oddaj komputer ze zdjęciami mojej zmarłej żony
*Morderca kotów z Zabrza skazany! A to taki miły student stomatologii
*Jak zdobyć becikowe i 1000 zł na dziecko? ZOBACZ KROK PO KROKU
*Seksowne zabawy na Śląsku: Mistrzostwa Chippendales ZDJĘCIA
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?