- Mam zaświadczenie z tej uczelni (obecnie Państwowego Uniwersytetu Kultury Fizycznej, Sportu i Zdrowia im. Lesgafta - red.), informujące, że ktoś o tym imieniu i nazwisku nie jest w spisie studentów, którzy ukończyli tam naukę i nie otrzymał jej dyplomu - mówi Rafał Sobecki, trener i wiceprezes obecnie istniejącego klubu UKS Alba. Ślad przez niego podjęty wydaje się trafny, bo w Siarce Tarnobrzeg, gdzie też pracował Mardoń, potwierdzono, że szkoleniowiec przedstawił im "lewy" dyplom!
NAJWAŻNIEJSZE WIADOMOŚCI SPORTOWE Z REGIONU NA DZIENNIKZACHODNI.PL/SPORT
Sobecki, który swego czasu współpracował z Mardoniem, twierdzi, że podrzucono mu kopię dyplomu.
- Nie wiem, czemu akurat padło na mnie, być może ktoś wie, że interesuję się Mardoniem, chociażby ze względów zawodowych. Wiem natomiast, że w roku 2000 i późniejszych, aby prowadzić zespół w I lub II lidze wymagane było przedstawienie zaświadczenia o studiach lub o tym, że już się jest szkoleniowcem posiadającym kwalifikacje trenerskie. Zawsze słyszeliśmy, że Mardoń studiuje w Sankt Petersburgu - wspomina Sobecki.
- Po otrzymaniu kopii tych dokumentów, postanowiłem kwestię wyjaśnić. Wysłałem do rosyjskiej uczelni zeskanowane dokumenty wraz z zapytaniem, czy są prawdziwe, czy pan Mardoń kiedykolwiek tam studiował i czy zakończył studia. Po paru tygodniach otrzymałem oficjalną odpowiedź, stwierdzającą, że tego dyplomu nigdy tam nie wystawiono, a Mardoń nie figuruje w spisie studentów! Jestem zbulwersowany, bo sam wiem, ile czasu trzeba poświęcić na ciągłe dokształcanie, na studia doktoranckie, udział w klinikach koszykówki. Według mnie jest do deprecjonowanie naszego zawodu. Czytam w prasie, że Mardoń chce odbudować na Śląsku koszykówkę, startował niedawno w wyborach do sejmiku samorządowego, był wychowawcą młodzieży. Jak taka osoba może funkcjonować w życiu publicznym? - pyta Sobecki.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Skąd wiadomo, że kopia dyplomu Mardonia jest autentyczna? - Ktoś przekazał mi też tłumaczenie dyplomu przez tłumacza przysięgłego z pieczątką i datą. W dyplomie jest wyraźnie napisane Mardoń Zbigniew, jego data urodzenia itd. - przekonuje Sobecki, zapowiadając, że złoży doniesienie do prokuratury.
NAJWAŻNIEJSZE WIADOMOŚCI SPORTOWE Z REGIONU NA DZIENNIKZACHODNI.PL/SPORT
Trafiliśmy do tłumacza Gleba Kolesnikowa, który tłumaczył dyplom w październiku 2006 roku. Odnalazł w swych archiwach adnotację dotyczącą wykonanego zlecenia. Faktura została wystawiona na firmę AM Art Sport.
Były trener Alby odmówił udzielenia komentarza w tej sprawie. Maila wysłał do redakcji z adresu, w którego części jest nazwa "artsport"...
Kiedy zadzwoniliśmy do prezesa Siarki Tarnobrzeg Zbigniewa Pyszniaka, okazało się, że wyważamy otwarte drzwi! Tam już przerabiano temat podejrzanych papierów trenerskich. - Wygraliśmy wszystkie sprawy sądowe z panem Mardoniem, w tym tą, że jego dyplom był, oględnie mówiąc, nieprawidłowy - mówi Pyszniak. - Na tej podstawie rozwiązaliśmy z nim kontrakt, ponieważ przedstawiając ten dokument świadomie wprowadził nas w błąd.
Jeśli faktycznie dzięki nieprawdziwemu dyplomowi lub zaświadczeniom o studiach Mardoń otrzymał licencję trenerską z Polskiego Związku Koszykówki, to Albie, Siarce lub AZS-owi Częstochowa nie grożą walkowery.
- Trener miał licencję, więc był uprawniony do prowadzenia zespołów. Sprawa fałszowania dokumentów należy do odpowiednich instytucji - usłyszeliśmy w Wydziale Gier i Dyscypliny PZKosz.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Pewne sprawy mi pozaliczano
Fragment zapisu nieautoryzowanej rozmowy ze Zbigniewem Mardoniem, sprzed kilku lat
Chciałem zapytać o kwestię papierów trenerskich, które miały być załatwione od żony Anatolija Barabanowa (koszykarza Alby - red.).
Nie wiem, gdzie pracuje żona Barabanowa, a wtedy, gdy go znałem nie był żonaty. Faktem jest, że dostałem dyplom z instytutu fizkultury w Sankt Petersburgu. Z Barabanowem miało to tyle wspólnego, że on tam mieszkał i jak tam jechałem, byłem u niego w domu. Natomiast na uczelni pewne sprawy mi podopisywano, pozaliczano. Co tu dużo mówić - nie patrzono na mnie w sposób rygorystyczny. Pozwolono mi przez kilka lat te papiery tam zdobyć (na kopii dyplomu jest, że od 1996 do 2002 roku - red.). To nie było tak, że tam pojechałem i na drugi dzień wypisali mi papiery.
NAJWAŻNIEJSZE WIADOMOŚCI SPORTOWE Z REGIONU NA DZIENNIKZACHODNI.PL/SPORT
Skąd pomysł, żeby studiować w Sankt Petersburgu?
Akurat miałem tam znajomych, znam język. Zaproponowano mi, że mogę to u nich sobie zrobić.
Te papiery nie były kwestionowane przez PZKosz? Wszystko było OK?
Tak. Przed podjęciem tego, nazwijmy to wysiłku naukowego, konsultowałem to z PZKoszem, pytałem pana Przywarskiego, szefa wyszkolenia, czy tego typu uprawnienia trenerskie będą honorowane. On powiedział, że tak, dlatego podjąłem ten wysiłek. Najpierw udowadniałem, że jestem tam studentem, a później dostarczyłem kopię dyplomu. I co w tym złego?
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?