Centrum Bielska-Białej nadal wyludnione. Mimo tego, że rząd poluzował obostrzenia w związku z epidemią koronawirusa

Zazwyczaj o tej porze roku, u progu majowego weekendu, centrum Bielska-Białej tętniło życiem. Część ludzi wracając z pracy po drodze robiła zakupy, więc hipermarkety i galerie pękały w szwach.

Część zaczynała cieszyć się początkiem weekendu, więc chodniki i ścieżki rowerowe pełne były rowerzystów i biegaczy. Była też niemała grupa chcąca nadrobić towarzyskie zaległości, która kierowała swe kroki do bielskich klubów czy pubów czynnych do późnych godzin nocnych. Dzisiaj o takim Bielsku-Białej można było zapomnieć.

Mimo poluzowanych obostrzeń rządu dotyczących epidemii koronawirusa, słonecznego i ciepłego popołudnia centrum Bielska-Białej (ale nie tylko) było wyludnione. Puste ulice, pozamykane lokale, szwendający się pojedynczy ludzie, gdzieniegdzie przemykający rowerzyści - tak wyglądało centrum Bielska-Białej w maju 20202 roku.

Na najpopularniejszym bielskim deptaku, czyli ulicy 11 Listopada ruch był praktycznie żaden. Podobnie na placu Bolesława Chrobrego i placu Wojska Polskiego. Wszędzie pojedynczy ludzie, w większości w maseczkach, czasami opuszczonych na szyję by złapać trochę oddechu. Ktoś wyprowadzał psa. Ktoś przemykał na rowerze. W sumie cicho i bardzo spokojnie.

Nieco większy ruch można było zaobserwować w marketach czy hipermarketach, ale i tak do tego, co było zazwyczaj to wiele brakowało. Generalnie można było odnieść wrażenie, że ludzie chcą zrobić zakupy, w miarę szybko i bezpiecznie, i jak najszybciej wrócić do domów.

Pusto było w Gemini Park, nie lepiej w Galerii Sfera. Nawet jeśli przed marketami budowlanymi ruch był większy niż wszędzie indziej, to i tak nie zmienia to wrażenia, że Bielsko-Biała z powodu epidemii w piątkowe popołudnie przypominało wymarłe miasto.